reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

reklama

Mamuśki z Rzeszowa i okolic

Kochaneczka ciezko bardzo a dzis to juz wogole bo dzien taty....do mamy jak pojade to wyje bo kazdy kat przypomina tate a w lazince tam gdzie zawsze wisza taty ciuchy i jak do wczoraj sie trzymalam tak jak zobaczylam te wiszace ciuchy cos peklo a dzis to juz polecialo bo akurat msza byla za tata....po prostu dopiero zaczyna do nas docierac ze go naprawde nie ma ze nie stanie w drzwiach nie zadzwoni...i to wszystko takie swieze i pogrzeb i dzien smierci i cala jego choroba...mama jest w rozsypce mysli ciagle co by bylo jakbysmy probowali u innych lekarzy szukali pomocy gdzies dalej....
 
Ostatnia edycja:
reklama
Rena, próbowaliście przecież na ile mogliście. Tata był już w ciężkim stanie i teraz trzeba cieszyć się że nie cierpi, że był na weselu siostry, że byliście przy nim kiedy odchodził. A co do rzeczy taty to ich widok będzie sprawiał ból dopóki ich nie uprzątniecie. Nie chodzi mi o pozbywanie się ich, ale uprzątnięcie. Bo z czasem będzie coraz trudniej. Wiem jak było po śmierci mojej babci. Dbaj o siebie i pamiętaj o maleństwie. Tata patrzy z góry ;) Ściskam Cię mocno!
 
czesc

wyslalam dzis posta i nie ma wrrrrrrrr

Rena
wiem. ze latwo sie mowi. ale nie ma sensu obwiniac sie , zrobilyscie wszystko co bylo w waszej mocy, ale scenariusz zostal juz napisany i zrealizowany, potrzeba Wam czasu by ukoic bol, zaczac zyc na nowo
otrzasniecie sie, uporzadkujecie rzeczy taty, trzeba zyc dalej, skup sie na bejbiku ktory rosnie pod twoim sercem, nowe zycie. radosc. milosc
a tata czuwa nad wami i patrzy z gory, zdrowy,wesoly, pozbawiony cierpienia...

ja dlugi czas tez czynilam sobie wyrzuty i ciagle rozpamietywalam. przezywalam... ale chyba pogodzilam sie z losem...
ja na dzien taty dostalam telefon, ze lezy na OIOmie nieprzytomny pod respiratorem. poszlam do parku karmic kaczki z leonem , planowalam zadzwonic z zyczeniami (mieszkalam wtedy w UK), a tu taka wiadomosc powalajaca. jeszcze gdyby nie towarzystwo kolezanki lekarki to pewnie zylabym w totalnej naiwnosci i beztrosce... Ona szczerze uswiadomila mi co moze oznaczac dluzszy stan bez odzyskania przytomnosci,wiec nast dnia juz siedzialam w samolocie, i niestety najgorszy prawdopodobny scenariusz ziscil sie...
nigdy juz nie moglam nadrobic tego dnia Ojca,ani kazdego innego dnia z tata, nigdy swiadomie
bo mysle ze tato nas slyszal przez ten rok spiaczki...
ale wiesz.. pretensje do siebie mnoza sie...

a to nie sluzy,

ty mialas tate jeszcze nie tak dawno. byliscie swiadomi jego odejscia, choc wiadomo ze nieprzygotowani... ale pewnie byl czas by powiedziec to co najwazniejsze...
z odzewem, zrozumieniem...

ja tej mozliwosci juz nie dostalam..

ale mysli ze oni i tak wiedza i sa szczesliwi, tylko my tutaj na ziemi zostajemy z bolem.. i pustka!
zycze wam duzo sil i oby czas dzialal na wasza korzysc. zwlaszcza dla mamy
bo tak naprawde wy macie swoje rodziny. a mama zostaje bez drugiej polowki i samotna mimo wszystko, ...


a odnosnie tego zespolu to albo ja niewrazliwa albo na zywo trzeba uslyszec

KOchaneczka w tym tyg to juz ani w dzien ani wieczor nie dam rady sie spotkac
ale moze w nast tyg we wtorek w dzien?
dziewczyny zmobilizujmy sie co? dawno juz spotkaniaa nie bylo a teraz wakacje i znow rozjazdy wiec ciezko bedzie, ale damy rade co?

wczoraj bylismy na basenie w glogowie. myslalam . ze moze was spotkam hihi

pozdrawiam
 
hej, te śpiewające dziewczyny całkiem, całkiem a na żywo na pewno robią większe wrażenie, zwłaszcza że okazja sprzyjająca wzruszeniom...

nie odzywałam się, bo urlopowałam u mamy, no właśnie nie napisałam wam, że się pogodziłyśmy, chociaż to za dużo powiedziane, po prostu do niej zadzwoniłam i od tamtej pory się do siebie odzywamy, ale to już nie jest to samo i nie wiem czy kiedykolwiek będzie... 5 m-cy nie rozmawiałyśmy i trochę odwykłam, dziwnie mi z nią rozmawiać, kiedy muszę pomijać wszystkie aspekty związane z m... i w ogóle muszę się jeszcze bardziej pilnować, co mówię...
 
hej, ja wiecie ze ze spotkania odpadam. Wszelkie ranne formy aktywności społeczno-towarzyskiej sa dla mnie niedostępne od kiedy w pracy jestem :(

Rena - najwazniejsze teraz to co mówią dziewczyny - czyli bejbik.
A zarzucić sobie juz nie macie czego - zrobiliście to co mogliście.
Teraz najważniejsze - posprzątać. Tak aby głupie spodnie nie powodowały rozpaczy.
MOja teściowa zrobiła porządki definitywne w dwa dni po pogrzebie. Bo patrzeć nie mogła na ubrania, buty itd. Rozdałą albo wywaliła wszystko.
 
Hej. Jestem na tym forum nowa, dopiero wczoraj założyłam konto. Jestem z okolic Rzeszowa, a dokładnie z Kamionki, kojarzycie? Jest tutaj zalew, ośrodki wypoczynkowe.
Rena, dla Ciebie najszczersze wyrazy współczucia. Nigdy nie jest odpowiedni moment na odejście bliskiej osoby, wszyscy o tym wiemy.

A Wam, drogie Forumowiczki, jak mija dzisiejszy dzień?
 
Aylin ale chyba nie zamierzasz pracowac cale wakacje???

Filipkowa.mama witaj na forum ! Ja nie kojarze Kamionki, ale moze trzeba tam zajrzec w wakacje

co porabiasz na codzien? poza Filipkiem (sadzac po loginie) posiadasz inne dzieciaczki?

Aniakropla kontakt sluzbowy z mama, ale moze czas ociepli stosunki? czego wam zycze...
ale nic na sile nie? wazne, ze zaczelyscie rozmawiac

pozdrawiam
 
madziorka hihi Witaj :) Kamionka, okolice Ropczyc, Kolbuszowej..? Coś takiego :)
Na co dzień zajmuję się Filipkiem, ma roczek i 2 miesiące, więcej dzieci jeszcze nie mamy, ale planujemy :) Ogólnie czasem się bardzo nudzę, dlatego postanowiłam znaleźć jakieś forum i tak trafiłam na Was!
 
reklama
http://www.medigo.pl/nowotwory-twoje-zdrowie/ostatnia-podroz

to dla poglebienia wiedzy jak wyglada umieranie na raka...szkoda ze nie wiedzialam wczesniej u taty wygladalo to dokladnie tak jak opisane kropka w kropke...zaluje ze nie wiedzialam bo odkrylam cos czego pielegniarki albo nie wiedzialy albo nie powiedzialy ze jak umierajacy nie rusza powiekami czyli sila rzeczy oczy sa suche czuje dyskomfort i przeszkadza mu to w spokojnym odchodzeniu to trzeba je nawilzac my dostalismy tylko taka szpatulke ze szmatka do zwilzania ust soli fizjologicznej nam nie dali:-:)-:)-:)-( do konca tate nic nie bolalo nie potrzebowal nawet morfiny tyle co po tym zabiegu nie wymiotowal choc lekarz mowil o strasznych wymiotach...za to trzeba dziekowac Bogu...siostra w niedziele dostala pierscionek zareczynowy chcieli wieczorem tatowi powiedziec ale pojechala do niego inna siostra bo stwierdzila ze w poniedzialek powie i tez bedzie no i nie zdazyla... w ta niedziele moj przyszly szwagier poprosil moja mame o reke siostry (to byla taty ulubienica bo najgrzeczniejsza z corek:-D:-D no i dlatego ze ona urodzila sie w tym samym dniu kiedy zmarla taty mama no i z utesknieniem oczekiwal odpowiedniego kandydata dla niej i bylby przeszczesliwy z takiej wiadomosci)wiecie zastanawiam sie czemu on nie mowil nigdy ze czegos nie doczeka jak dowiedzial sie ze jestem w ciazy to mowil ze bedzie kolysal wnuka itp co by sie nie wydarzylo to nie mowil ze a ja i tak nie dozyje...

wiecie patrzenie na to ze ktos umiera a my nic nie mozemy zrobic to jest koszmar...wspomnienia tych dni sa jeszcze tak swieze ze to one wyciskaja najwiecej lez i wcale nie jest latwiej :no::no::no::-:)-( i ja duzo rzeczy nie wiedzialam bo mama nie chciala mnie denerwowac a teraz powoli wyrzuca z siebie te rozmowy z lekarzami (normalnie tych lekarzy to bym rozstrzelala za te slowa niektore bo np taty lekarka nie bede mowila po nazwiskach potrafila powiedziec mamie tak kiedy ona chodzila i prosila o pomoc zeby cos jeszcze dla taty zrobic po tej zoltaczce jakies badania czy cos a ona jej mowi tak: no wie pani mysmy panu Aleksandrowi i tak juz tyle zycia przedluzyli ze teraz prosze sie cieszyc kazdym dniem...inny lekarz kazal tatowi czekac az zoltaczka spadnie do pewnego poziomu dokladnie 1,2 bilirubina to beda cos robic wiec tata czekal i czekal blagal codziennie o badania sprawdzanie poziomu bilirubiny a potem jak mama poszla znow do tej jego lekarki to ona mamie mowi tak: teraz to juz nie ma znaczenia czy bilirubina bedzie 1,2 czy 5,5 to i tak juz sie nic nie da zrobic...przeciez to jest psychiczne znecanie sie nad pacjentem i jego rodzina czy to nie mozna delikatnie? wiecie jak ja teraz slucham jak mama takie rzeczy opowiada to ja nie wiem skad ona taka sile ma ze jeszcze wogole normalnie funkcjonuje...

Filipkowa mama witaj mozna rzec ze jestesmy sasiadkami:-D:-D:-D ja jestem z Sedziszowa Mlp. takze niedaleko mieszkamy:tak::tak::tak:

nie wiem czy to pogoda czy cos innego ale normalnie moja Milena codziennie po poludniu pada spia obydwoje z Piotrkiem tak do 3 godz a ja mam cisze i spokoj:-D hmmm mam nadzieje ze pogoda a nie jakas choroba:no:
 
Ostatnia edycja:
Do góry