reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

  • Każda z nas wita styczeń z nadzieją i oczekiwaniem. Myślimy o tym, co możemy osiągnąć, co chcemy zmienić, kogo kochamy i za kogo jesteśmy wdzięczne. Ale niektóre z nas mają tylko jedno pragnienie – przetrwać, by nadal być przy swoich bliskich, by nadal być mamą, partnerką, przyjaciółką. Taką osobą jest Iwona. Iwona codziennie walczy o swoje życie. Każda chwila ma dla niej ogromne znaczenie, bo wie, że jej dzieci patrzą na nią z nadzieją, że mama zostanie z nimi. Każda złotówka, każde udostępnienie, każdy gest wsparcia przybliża ją do zwycięstwa. Wejdź na stronę zbiórki, przekaż darowiznę, podziel się informacją. Niech ten Nowy Rok przyniesie szansę na życie. Razem możemy więcej. Razem możemy pomóc. Zrób, co możesz.
reklama

Mamusie z WROCŁAWIA i okolic.

Dzięki za przyjęcie mnie do szeregów :)
Całkiem możliwe, że minęłyśmy się na działkach - pokonuję tę trasę niemal codziennie.Jak już wspominałąm, poznasz mnie po jasnoniebieskim (tym razem bez byka ;)) wózku i czarnej kurtce za kolana z liskiem przy kapturze. Mam nadzieję, że ja również Cię rozpoznam. To do zobaczenia wkrótce :)
 
reklama
misia q ,
rozumiem Twoją tęsknotę, ciąża zdecydowanie za długo trwa, ale wytrzymaj jeszcze te 8 tygodni. Mnie właśnie tyle zabrakło do ustalonego terminu porodu i powiem Ci, że było niewesoło...
Cesarka nie taka straszna, fakt, że przez pierwsze dni ciężko się poruszać i blizna czasem rwie, ale pomyśl, jaka to cudna pamiątka... :)
 
Witam nowe Wrocławianki na wątku :)

monika79 dlatego nie będę rozpaczać jak mnie potną ;) hihi, muszę jakoś wytrzymać te dwa miesiące... :)

Lady Twój mały mężczyzna to niezły kawał faceta ;)
 
Monika79 chyba będę rodzic na kamieńskiego, bo moja ginka tam pracuje. Na dyrekcyjnej i na chałubińskiego nie będę rodzić, ponieważ to są szpitale akademickie i nie chcę tam spotkać moich kolegów z roku ;) a na brochów to chyba dla mnie za daleko... hehe ;) jeszcze mnie nie dowiozą na czas... ;)
myślę że jestem w miarę dobrze nastawiona, jeszcze się nie boję :) :D

Napisz mi proszę czemu odradzasz dyrekcyjną?
 
misia q, miło, że mnie odmładzasz :laugh:, jestem z rocznika 76, ale to szczegół, mów mi Monika.
Długo bym mogła się rozwodzić na temat Dyrekcyjnej, postaram się krótko: bajzel i syf - akurat gdy ja tam trafiłam, tj. w lipcu - wiem, to nie był najlepszy okres - akurat mieli się za moment zamykać. Na oddział mógł wejść każdy, pierwszy lepszy z ulicy (zresztą i tacy się pojawiali). Mało kto używał obuwia ochronnego. Szpital pękał w szwach, na oddziale totalny miszmasz - dziewczyny "przed" i "po" oraz z patologii. Te z przenoszonymi ciążami odsyłane były do domu z powodu braku miejsc.
Dzieci masowo zapadały na zapalenie płuc, żółtaczkę i chlamydię. Moim dwóm koleżankom jątrzyły się rany po cesarskim cięciu. Mój dzidziuś od razu trafił na intensywną terapię, gdzie przebywał do momentu zamknięcia szpitala (pięlęgniarki raczej nieprzyjemne - mam porównanie, bo kolejny miesiąc mała spędziła na I maja), a ja na sali ze szczęśliwymi mamusiami i ich pociechami płakałam w poduszkę (żadnego zrozumienia).
A teraz przygotuj się na "najlepsze".
W tym samym czasie dziewczyna urodziła ślicznego, zdrowego, donoszonego chłopczyka - otrzymał 10 punktów. Po dwóch dniach dostał zapaści i również trafiłł na erkę. Na własne oczy widziałam, jak "odchodził" i jak z trudem go reanimowali (komentarz jednej z pielęgniarek: "no to mamy nockę z głowy"- wiesz, trzeba było go stale doglądać). Później chłopczyk trafił na kliniki i co się okazło - na Dyrekcyjnej został zarażony jakimś wirusem, który spowodował utratę zdrowia, a ponadto był nieprawidłowo hospitalizowany!!!! Przeszedł wiele skomplikowanych operacji i jest w bardzo złym stanie - ma uszkodzone 50% mózgu :(
Sama rozumiesz...
 
Dodam jeszcze, że personel sam załamywał ręce z powodu fatalnego stanu szpitala, dżuma straszna, nie przesadzam. Aż prosiło się o dezynfekcję.
No i trzeba było wkupywać się w łaski pielęgniarek, bo od nich zależało wszystko - czy dziecko dostanie jeść na czas, czy matka dostanie dziecko na rękę (termin "kangurowanie" znały chyba tylko z książek). Oj, niefajnie się to wspomina...
 
ooops :) Monika ta "9" z "6" mi się przestawiła... ;)

matko kochana, to faktycznie okropne warunki, moja kuzynka tam rodziła właśnie w lipcu, może ją kojarzysz: czarne dłuższe włoski, raczej niziutka, na imię Asia, urodziła synka Michałka. Też się nie wypowiadała dobrze o tym szpitalu...
 
reklama
Do góry