Tak czytajac o Waszych porodach to dochodze do wniosku, że w tym temacie jestem laikiem ;-) Może juz nie pamietam tego bólu (oj tak, moment kiedy kłada maluszka na brzuchu wynagradza chyba wszystko!), ale wydaje mi się, że cały poród to był pikuś..
Byłam umówiona na wizytę kontrolną w piątek (połowa 40 tygodnia) - poszłam, było KTG, a w nim nic - ale lekarz powiedział, żeby czekać, bo może Synuś zdecyduje sie przyjść na świat w weekend, a jak nie to zaprasza w poniedziałek na kolejne KTG. No i nic. W poniedziałek dalej nic, ale lekarz stwierdził, ze Jego cierpliwość się kończy i jeśli Synek nie zdecyduje sie przyjść na świat do jutra (7 dzień 40 tygodnia) to mam się zgłosic do szpitala o 12 i wywołamy poród. O 11 następnego dnia mój Mąż zawiózł mnie do szpitala (musiał jeszcze na chwilę potem wrócic do domu), torbę zostawiłam w swoim pokoju, a sama poszłam na zakupy (sterta czekoladek dla Męża, zeby nie padł z głodu jak by sie poród przedłużał), podzwoniłam po rodzinie. O 12 wróciłam do szpitala, koło 12:30 miałam KTG, koło 13:40 badanie - no i nic, zero rozwarcia [potem dowiedziałam się, że na tym etapie położna zadzwoniła do mojego doktora, zeby spytać czy muszę dziś rodzić, bo ona tego nie widzi ;-)]. Kazano mi chodzic i chodzić, nawet dostałam burę, ze sie obijam
O 15 miałam kolejne KTG i badanie o 15:30 i miałam 1cm rozwarcia. Wtedy dostałam oksytocynę - no i Maż juz przyjechał, więc od tego czasu chodził ze mną :-) Zaczęły się delikatne skurcze, koło 17 już większe, ale rzadkie, dostałam też wtedy minimalna dawkę znieczulenia na próbę. Koło 17:30 odeszły wody (rozwarcie około 4cm) i od wtedy juz leżałam na łóżku, skurcze były, ale nadal nie odczuwałam ich jakoś bardzo. Jak tylko dochodziły do 8/10 w skali bólu to wołałam anestezjologa i dostawałam kolejną malutka dawke znieczulenia (bardzo fajny patent, bo ból był troszke mniejszy, a ja cały czs mogłam się bez problemu ruszać itp.). Potem akcja porodowa sie rozkręciła, skurcze były częstsze, przyuszły skurcze parte - około 10 (oj tak, one to jednak sa bolesne) takich skurczy i Staś był z nami
2830g czystego szczęścia
I tak własnie w ostatnim dniu 40 tygodnia, o godzinie 19:25 urodziłam mojego Skarbika
W karcie mam napisane, ze pierwsza ze pierwsza faza porodu trwała 5 godzin a druga 15 minut :-)