Bunny trzymaj się, już niedługo będziesz wiedziała co i jak, wtedy będzie spokojniej
Tak sobie myślałam, że jak bym mogła wybierać, to chyba chciałabym teraz dziewczynkę. Wiem, że wcześniej mówiłam, że najważniejsze, żeby było zdrowe i w ogóle bardzo bym się cieszyła niezależnie od tego, czy chłopiec czy dziewczynka, ale tak gdzieś tam w środku to czuję radość na samą myśl, że mogę mieć jeszcze w przyszłości córeczkę.
Mój synek baardzo lubi chodzić do przedszkola. Chodzi już ponad 2 tygodnie i jest bardzo zadowolony. Z samego rana już się wybiera, nieważne 6.00 czy 7.00, już by najlepiej włożył kurtkę i buty i wychodził.
On jeszcze za bardzo nie mówi, więc okazuje radość inaczej, po swojemu, a to chce przytulić, a to złapie pieszczotliwie za głowę, czy delikatnie popchnie, ale dzieci czasem ponoć nie kumają i się trochę denerwują. Jednak sobie radzi i ma tam towarzystwo, trzyma się z młodszymi dziećmi, a starsze się nimi opiekują. Mam skłonności żeby się zamartwiać, więc takie informacje mnie trochę dołują. Bardziej ja przeżywam jego pójście do przedszkole, to odcięcie pępowiny niż Maluszek. Dlatego jest mi jakoś tak trudno.
No i ma etap teraz chodzenia za tatą. Był taki etap że za mną, a teraz za tatą. Tak mi trochę przykro, że wybiera męża, ale to chyba taka zazdrość z mojej strony. Powinnam się cieszyć, że mogę odsapnąć. Ale też głupio mi i że jestem odtrącona trochę, i że mąż już jest przemęczony.
Mi termin porodu wypadał na kwiecień, też było mi ciężko, zwłaszcza że wtedy dwie moje koleżanki właśnie rodziły i żona kuzyna. Czasem jeszcze mam żal do siebie, że gdybym to czy tamto to może bym nie poroniła i miała teraz już dwójkę szkrabów. Czasem nie mogę się od tego uwolnić.
Dziś jadę do szkoły, mam się pokazać na senacie, że to ja nowy dziekan. Trochę się boję. Nie wiem też jak sobie będę radzić, jak zareagują na ewentualną ciążę. Ale już tak chcę mieć dziecko, że staram się o tym nie myśleć. Jakby co to zrezygnuję, a potem poszukam czegoś nowego.
A jutro jadę na poprzednią uczelnię na poprawki. Będę musiała jednemu panu co cały rok nie chodził na zajęcia powiedzieć (powtórzyć), bo pewnie przyjdzie, że przykro mi, nie może pan podejść do poprawki zaliczenia. To jest dla mnie najtrudniejsze w pracy.
Z moją mamą mam jazdy. Wysłałam jej pieniądze, których potrzebowała, a których niby ode mnie nie chciała, na wymianę okna. U niej wszystko co mówi ma podwójny przekaz. Chcę i nie chcę. Powinnaś mi pomóc, ale nie chcę Twojej pomocy. Muszę starać się o tym za dużo nie myśleć, bo nie umiem tego pojąć.