Nikusia, super przybrał Dominik, gratulacje
Ciekawe ile będzie miał mój mały, mam dzisiaj USG. Cztery tygodnie temu miał dopiero 800 g, ale to się chyba teraz strasznie szybko zmienia, no wtedy był idealnie wymiarowo na swój tydzień.
Dziewczyny, co do niejedzenia to jako bezdzietnemu laikowi może trudno mi się wypowiadać, ale radziłabym nie zmuszać dzieci, chyba żeby niejedzenie zagrażało już ich zdrowiu. Wiem bardzo dużo na ten temat, bo w mojej rodzinie jest mnóstwo chorób z zaburzeniem odżywiania w ciężkim stadium. Oczywiście zmuszanie/ namawianie dziecka do jedzenia nie jest równoznaczne z wykształceniem takich zaburzeń - składa się na to naprawdę szereg różnorodnych czynników - ale wbija dziecko w nasz tradycyjny, polski sposób podejścia do jedzenia, który jest niezdrowy i niekorzystny (zjedz, bo to zdrowe, bo wypada, bo jesteś w gościach i gospodyni będzie przykro, itd.). Przy prawidłowo wykształconych odruchach - a przez te historie rodzinne poznałam już trochę dzieci tak chowanych, niestety niemal wyłącznie za granicą - dziecko zjada to, co mu potrzebne (wyjątkiem są słodycze, bo słodki smak niestety ma dla ludzi uzależniające działanie), a nawet jeśli ma okresy niejedzenia, to jako dorosły człowiek ma wykształcone prawidłowe odruchy - je to, na co ma ochotę, nie musi się nad tym zastanawiać, a dostarcza organizmowi tyle, co mu potrzebne, i nic więcej - bez żadnego wysiłku. Nie warto zaburzać tych naturalnych instynktów! Tyle wiem w teorii, przeczołgana przez wiele lat przez ciężkie sytuacje chorobowe w rodzinie, natomiast jak to wyjdzie ze stosowaniem u mnie w praktyce... zobaczymy
Jaspis - haha, rozbawił mnie "świeżutki jeszcze ciepły mocz do badania" - ale tak serio dowiedziałam się od koleżanki pracującej w laboratorium, że lepiej wstawić na 15 min pojemnik z moczem do lodówki, bo to hamuje rozwój bakterii i zostaje w moczu tyle, ile faktycznie było w drogach moczowych, a w takim ciepłym się szybciutko rozwijają nowe i może to zafałszować wynik
Aneta - tak naprawdę mniej niż 50 dni do końca... no bo 38 tydzień to już donoszona ciąża przecież... jejku, jak szybko leci, ale oby jeszcze szybciej, bo tak to co rusz stresy, że będzie za wcześnie, u Ciebie przecież też z szyjką problemy.
Zaczęłam Cię bardzo podziwiać za to, że tak pogodnie podchodzisz do tej drugiej ciąży mimo ciężkiego porodu Michelle i teraz tych szyjkowych problemów... Ja miałam taki plan, żeby - jeśli urodzę naturalnie - po 6 miesiącach od proodu zacząć się starać o drugiego malucha, ale teraz mi chwilowo ta ciąża wychodzi bokiem, ciągle leżeć, za krótka szyjka, odczuwanie szyjki jak tampona, skurcze i stresy... a i tak to dopiero od miesiąca!! czasem przecież całe ciąże takie są... no i właśnie jak sobie myślę, że za rok znowu będę w tej samej sytuacji, to mi się troszkę odechciewa :/
Koreczek - no właśnie ja jakoś tak wcześniej się bałam kupować, bo na początku ciąży były wątpliwości czy się utrzyma... no ale szczerze mówiąc finansowo na to samo wychodzi, tak czy siak bierzemy kasę na dziecko z oszczędności, ale oczywiście super, że mamy te przyoszczędzone pieniążki.
A na nacięcie się możesz nie zgodzić, MUSZĄ Cię spytać o zgodę, takie jest prawo. Zazwyczaj pytają w ostatniej chwili z groźbą "bo pani popęka", więc chyba większość się zgadza odruchowo, ale nie trzeba!
Gratuluję udanej wizyty i trzymam kciuki, żeby nie było cholestazy!
Dziewczyny, a Wy co miesiąc robicie badania krwi i moczu? Bo mi gin daje raz na dwa miesiące, więc miałam miesiąc temu i teraz przed wizytą mi nie dał, dopiero na następną za miesiąc mi każe... I właśnie nie wiem, czy to nie za rzadko na tym etapie, bo jednak czasem coś tam zaswędzi (infekcja?), czasem mi słabo (żelazo?) i w sumie nie wiadomo, bo co z tego, że miesiąc temu były dobre wyniki, miesiąc to mnóstwo czasu...
Jeszcze pytanie - jak odczuwacie te skurcze? Tak boleśnie? Ja jedyne doświadczenie ze skurczami mam z miesiączek, wtedy boli jak cholera, a teraz mam albo czasem taki ciągły ból (czy raczej pobolewanie) podbrzusza, albo czasem takie megaszybkie spinki w podbrzuszu, ale bezbolesne, i to w sumie nie wiem, czy czasem Krzyś mi łapką nie ładuje? Lekarze ciągle mnie pytają przez tą szyjkę, czy mam skurcze, a ja w sumie nie wiem czy to skurcze czy nie :/
W ogóle przez Wasze opowieści o cholestazie mam schizy jak mnie coś swędzi, a przez opowieści o porodach mam schizy, jak czuję szyjkę, a mi się chce do kibelka na qpę! Że to może nie chce mi się do toalety, tylko już na pewno rodzę! Ale uspokójcie mnie - to odczucie z qpą i rodzeniem to bym miała dopiero po kilkunastu godzinach skurczów, nie? Swoją drogą, wygląda na to, że to dobry sposób na zainteresowanie sobą położnych po przyjechaniu do szpitala - krzyczeć, że koniecznie mi się chce qpy. Muszę zapamiętać w razie czego, bo moja mama miała taką sytuację, że ktg jej nie pokazywało mocnych skurczów, a ona czuła, że już rodzi, i nikt jej nie wierzył, dopiero mój tata wybłagał kogoś, żeby zerknął jednak, i się okazało, że rzeczywiście zaczynała rodzić, a siostra była tak owinięta pępowiną, że nagle na gwałt kazali jej powstrzymywać parcie i zawieźli na cesarkę.
Mamusia synka, odważnie że już pijesz herbatkę z liści malin, ja bym się jeszcze bała na tym etapie... Niby wiadomo, że to nie jest jak lek, który od razu zadziała i urodzisz, ale jednak zwiększa czynność skurczową macicy... Ja chyba dopiero zacznę pić kiedy donoszę, no albo najwcześniej 37 tydzień.
A w ogóle w ciąży można jeść maliny, ale picie herbatki malinowej nie jest zalecane, bo większość tych herbat jest z hibiskusem (to on daje kolor), a hibiskus ma działanie poronne. Wprawdzie to głównie problem na początku ciąży (w Egipicie np. kobiety piją hibiskus, żeby się pozbyć dziecka), ale teraz też może powodować skurcze.
Smoczek - ja kupiłam lovi 0+, ale nie wiem w sumie jaki kształt, muszę sprawdzić. Wolałabym nie dawać, ale uważam, że lepiej smoczek niż wiszenie na cycku, a niektóre dzieci mają dużą potrzebę ssania.
Kamaa - teraz mi jest przykro, bo ja z gemini nie dostałam ani jednego gratisu!! Nic a nic! A zamówiłam za 300 zł. A to wstręciuchy.
Ufff... doczytałam i odpisałam, a teraz już koniec, bo trzeba trochę popracować, mam prace jednej grupy studentów do oceny, jakieś tłumaczenie i muszę wreszcie przysiąść nad artykułem. Napiszę pewnie wieczorem po wizycie.