reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

reklama

mamusie grudniowe:)

Uffff... widzę, że się działo i dzieje... Roni dobzre że jest OK, przynamniej na razie...
Patrycja - głowa do góry!!!
Dita - rzuć sobie mięchem, to ci przejdzie...
W ogóle to już takie podrażnione jesteśmy, że hej - ale to normalne...
A jak mnie ktoś pyta... "jak się czuję...", to od razu rzucam mu zabójcze spojrzenie i mówię przez zaciśnięte usta "dobrze...", więcej taka osoba sięnie zapyta...
A u mnie nadal nic... czyli wszystko OK! seksik jest... i nadal nic... dziś rano jak wstawałam, to miałam taki ból jakbym miała okres dostać... ale już mi przeszło... i nic:(:(:(
Natalka!!! wyłaź!! a jak nie to szpital 7 grudnia??? bo wg USG jestem już tydzień po terminie... :eek:
 
reklama
Kate, chyba trzeba się zgłosić do szpitala, jak jest tydzień po terminie z miesiączki. tylko nie wiem, czy trzeba mieć skierowanie od lekarza prowadzącego.współczuję czekania...

a ja na pytanie o samopoczucie odpowiadam: 'beznadziejnie, ale wszystko w normie':-) :ninja2:
najbardziej jednak lubię pytanie: 'kiedy bedzie dzidzius?':angry::angry:
 
Termin z usg nic nie znaczy..w szpitalu i tak tylko na ten OM zwracają uwage

hehehe...jak tak Was czytam to jakbym siebie widziała wkur@#$% całe dnie chodze i byle główno i do tego jeszcze napady gorąca ile można to znosić:wściekła/y:
 
Tylko, że OM wyszło 9 grudnia, a USG w 7 tygodniu, że 27.11... bo ja odstawiłam tabletki i mi się okres nie uregulował, po prostu...
ale lekarz kazał mi 7 się stawić w szpitalu... ale ja sobie tam zadzwonie i się dowiem, po prostu...
 
kurde ale z Was nerwuski hi hi hi :rofl: :wink: :surprised: :rofl2: mnie jakoś cięzko teraz zdenerwowac a z natury jestem choleryk :cool2: a jak ktos się pyta jak się czuje to mówie że dupiato :-D
Roni dobrze, że się tak skończyło nie denerwuj się bo chyba te problemy z sercem wynikają z tego, że chcesz za bardzo Jaśka wygonić :tak: wyjdzie jak bedzie chciał a Ty się niepotrzebnie stresujesz ;-)
Kate termin wg USG nic nie jest wart :sick: musisz więcej się sexować, sprzątać i chlać kawy :-p
Kasiu może Ty nas zaskoczysz i Piotruś za chwile wyskoczy jak już 25% mocy jest uruchomione zostało raptem 75% :-D :biggrin2: :rolleyes2:
 
Kochane... ponieważ nasze humorki są do du..., to proponuję rzucić tu jakimś dowcipem, co??? Zaraz jakiś sobie przypomnę...
do dzieła...
 
1...

Mąż nad ranem wraca do domu, po całej nocce gry w pokera. Żona zaczyna robi ć mu wyrzuty, a mąż spokojnie na to:
- Już nie musisz się więcej denerwować z mojego powodu. Pakuj swoje rzeczy. Przegrałem cię w karty i należysz teraz do mojego kumpla...
Żona zaczyna wrzeszczeć:
- Ty chamie! Jak można w ogóle wpaść na taki wstrętny pomysł !?!
- A myślisz, że mi było łatwo, pasować przy czterech asach z ręki...
 
Pan Nowak udał się do szpitala po wyniki badań żony. Pracownik
szpitala mówi:
- Bardzo nam przykro, ale mieliśmy tu trochę zamieszania i niestety
wyniki Pańskiej żony wróciły z laboratorium razem z wynikami
jakiejś innej pani Nowak i teraz nie wiemy, które są które. Szczerze mówiąc, ani te, ani te nie są nadzwyczajne...
- Co to znaczy?
- Jedna z pań ma Alzheimera a druga uzyskała pozytywny wynik testu
na AIDS.
- Ale chyba badania można powtórzyć!
- Teoretycznie można, ale te badania są bardzo drogie, a Narodowy
Fundusz Zdrowia nie zapłaci za dwa testy dla tego samego pacjenta.
- To co ja mam robić?
- Narodowy Fundusz Zdrowia zaleca w takiej sytuacji, by zawiózł
Pan żonę do Śródmieścia i tam zostawił. Jeżeli trafi sama do domu, po
prostu proszę zrezygnować ze współżycia.
 
reklama
2...

Przedszkole. Po zajęciach przedszkolanka pomaga założyć botki jednej z dziewczynek. Męczy się, bo botki są ciasne ale w końu - weszły. Spocona siada na ławce obok a dziewczynka mówi:
- A butki są na złych nóżkach!
Rzeczywiście, lewy na prawy. Ściąga je więc, zakłada znowu, morduje się sapie... wreszcie!
- A to nie są moje buciki... - mówi nagle dziewczynka.
Przedszkolanka zaciska zęby, sciaga botki, ociera pot z czoła...
- ... to są buciki mojego brata, ale mama kazała mi je nosić.
Pani zaciska pięści, liczy do dziesięciu... Wciąga botki znowu na nogi dziewczynki. Uspokaja oddech. Zakłada jej płaszczyk, czapeczkę...
- Masz rękawiczki? - pyta dziewczynkę.
- Mam, schowane w butkach!
 
Do góry