a ja dziś dla odmiany w domu się obijam. Generalnie sprzątanie zaplanowaliśmy na sobotę, żeby w niedzielę było jeszcze w miarę czysto, więc się relaksuje, młody właśnie zasnął. Wpierdzielam słodkie w kółko, miałam hamulce, bo wątroba, ale znikły

U nas wieczorem może poskręcamy regał wycyganiony od znajomych do garderoby (wnętrze naszej składa się na razie z kartonów i regałów, które miały iść na śmietnik

też dobrze).
Z młodym byliśmy na dworzu, ale musiałam go zwinąć bo mi w kałużach się strasznie taplał, niby śnieg, ale stopniał, więc głównie wielka chlapa. No i był dramat, bo huśtawki mokre, a ten chciał się huśtać.
W ogóle czytałam w jakiejś gazecie o dzieciach o diecie maluchów 1-2 lata i najczęstszych błędach żywieniowych. To wam napiszę. Trochę się zaskoczyłam.
Ogólnie za mało wapnia - trzeba dawać najlepiej mleko, 3-4 szklanki dziennie. Jak nie piją, to szklankę mleka zastąpić można - jogurtem (polecany, ma więcej wapnia niż mleko), kefirem (ma tyle samo wapnia co mleko w objętości), serkami (i tu tylko Danonki mają tyle samo wapnia co mleko, bo są wzbogacane, reszta ma bardzo mało wapnia - bo przechodzi do serwatki, więc jak juz Danonki, ale generalnie unikać bo sam cukier), ser żółty (2 plasterki raz na kilka dni - częściej nie, bo mają dużo soli). Oczywiście żeby wapń się przyswajał potrzeba witaminy D3 - w ogóle szok - 90% przedszkolaków i 100% dzieci w wieku szkolnym (przebadanych w badaniach w wa-wie) ma niedobory wapnia i D3. Generalnie niedobór wapnia głównie wynika z niedoboru D3 - bo jak jest mało D3 to wapń sie nie przyswaja.
Także powinno się suplementować D3 do 18,a u chłopców do 24 roku życia

Drugi błąd żywieniowy to nadmiar soli - dzieci średnio jedzą 9 razy tyle ile powinny. Nie powinno się dawać ŻADNYCH kupnych wędlin - mogą być tylko samemu robione (gotowane, pieczone bez soli), bo ilość soli i konserwantów jest makabryczna dla takich maluchów. No i dużo soli jest w pieczywie - więc zupek lub obiadów dla dzieci nie powinno się solić w ogóle.
Nie powinno się też dawać niczego co zawiera izomery trans (są np. w margarynie, w tłuszczach zwierzęcych) bo wpływają negatywnie na rozwój mózgu - i tu znowu wędliny, pieczywo cukiernicze (wszystko robione na margarynie) no i margaryna jako taka.
Trzeci błąd to nadmiar białka- jest generalnie szkodliwy dla nerek i odkłada się jako komórki tłuszczowe, co prowadzi do otyłości. Jak się da za dużo białka, to się ono nie przyswaja w ogóle. A też daje się dzieciom kilka razy normę. Normalnie starcza około stołowej łyżki mięsa żeby zapewnić prawidłową ilość białka na dobę.
W ogóle jeśli chodzi o zupy dla dzieci - takie co się w domu robi, to najczęstszy błąd to nie dodawanie tłuszczu (masła) i węglowodanów (kaszy, makaronu, klusek) - przez co są mało energetycznie i dziecko jest szybko głodne. Generalnie podstawą diety takiego malucha powinny być węglowodany.
Przyznam, że połowy tych info nie wiedziałam, więc wam napisałam, bo pewnie też któraś nie wie.

Szczególnie że takie dzieciaki to w sumie mało pisze jak karmić, bo przechodzą na dietę rodziny stopniowo...