reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

  • Każda z nas wita styczeń z nadzieją i oczekiwaniem. Myślimy o tym, co możemy osiągnąć, co chcemy zmienić, kogo kochamy i za kogo jesteśmy wdzięczne. Ale niektóre z nas mają tylko jedno pragnienie – przetrwać, by nadal być przy swoich bliskich, by nadal być mamą, partnerką, przyjaciółką. Taką osobą jest Iwona. Iwona codziennie walczy o swoje życie. Każda chwila ma dla niej ogromne znaczenie, bo wie, że jej dzieci patrzą na nią z nadzieją, że mama zostanie z nimi. Każda złotówka, każde udostępnienie, każdy gest wsparcia przybliża ją do zwycięstwa. Wejdź na stronę zbiórki, przekaż darowiznę, podziel się informacją. Niech ten Nowy Rok przyniesie szansę na życie. Razem możemy więcej. Razem możemy pomóc. Zrób, co możesz.
reklama

Mam apetyt....przepisy dla mam karmiących i nie tylko :)

Bo toxo z kotów się bierze, owszem ale większe prawdopodobieństwo zarażenia od obierania ziemniaków... I surowego mięsa. Kuzynka męża jak była w ciąży to nawet jak obiad przygotowywała to wszystko w rękawiczkach lateksowych. Uważać trzeba ale bez paranoi. Ja się toxo nie boję bo musiałabym mieć pecha, żeby zachorować, ponieważ mam przeciwciała. Oczywiście uważam ale bez szału. Jakby ktoś mi tatara pod nos podstawił to chyba bym się nie powstrzymała :zawstydzona/y: Jajka na miękko też jem - nie znam nikogo, kto zachorowałby na salmonellę od jajek na miękko czy nieściętej jajecznicy. Jak mam jeść ścięte to lepiej wcale więc...

Pisałyście o tym pasztecie co to niby nie można a w szpitalu dają. Ja przeżyłam szok jak na porodówce dostawałyśmy kapustę, schabowe i smażoną rybę - a podobno tego nie powinno się jeść bo kolki powoduje u dzieci...

zgadzam sie z tym co piszesz, na toxo trzeba uważać ale bez przesady. w mojej rodzinie była gorąca dyskusja, co zamierzam zrobic z kotkiem skoro jestem w ciąży. mówi sie, że toxo jest od kotków, każdy to powtarza ale bez zagłębiania się w szczegóły niestety. bo nie zarazisz sie toxo od kotka z hodowli , który nie ma styczności z innymi kotkami ani odchodami innych zwierząt, toxo możesz się zarazić od kotka-ale nie musisz, który swoje dni spędza na zewnątrz a to różnica. a co do pasztetow, to nie jem tych ze sklepów, ale jak mam przed sobą pasztet mamy lub teściowej to nie ma mozliwości żebym sobie odmowila ;)))
surowego mięsa i jajka nie ruszę, ale poza tym wyznaję zasadę , że wszystko jest dla ludzi, dla ciężarówek też :)))
 
reklama
Mam kota w domu i kompletnie nie wychodzi więc jak jest nosicielem to zaraziłby mnie już dawno. Wyznaję zasadę, że jak komuś pisane i ma pecha to cegłówką w drewnianym kościele dostaje. Ostatnio u przyjaciółki oboje dzieci na ospę zapadły i jakoś ją odwiedziłam ze dwa razy bez oporów - ale jakbym miała mega pecha to może się coś przydarzyć pomimo mojej odporności. A ten pasztet to w sumie czemu szkodliwy? Przez wątróbkę? Ja bym chciała, żeby w pasztetach naszych było tyle wątróbki żeby aż szkodziła... raczej pełno śmieci bezwartościowych jest. Ale domowy to co innego.

A na oddziałach są różne diety! Nie tylko jedno menu. Myślałam, że po porodzie dostaje się z urzędu dietę "wątrobową" czyli gotowane mięsko, białe pieczywo, zupki. Ja w dwie doby po cesarce miałam inne jedzenie niż inne panie. Jak leżałam w tej ciąży też dziewczyna obok jadła inne rzeczy niż ja.
 
Dalej się nie zgadzam bo widziałam co jadłam po cesarce na sali ogólnej. A cukrzycy? Moja babcia w szpitalu miała nad łóżkiem wielką tabliczkę, że jest cukrzycowa i jadła inne pieczywo i zero smażonego. Ja nie mówię, że gotują zupełnie coś innego ale to są niuanse. Zamiast chleba wek, klientka obok miała pieczone udko - ja gotowane, zupy mlecznej nie mogłam, surówki nie dostałam. Drobiazgi ale jednak. I dlatego sądziłam, że karmiące dostają takie właśnie rzeczy jak po operacjach a tu zaskoczenie.

Ale najlepsze, że u nas dla odmiany położne zabraniały pić sok. Nawet jabłkowy! Tylko wodę. Bo wszystko alergizuje.
 
W szpitalach są na pewno różne jadłospisy, moja mama pracowała swego czasu na kuchni w szpitalu. Ale co do dawania ciężarnym lżejszych dań to widzę,że to nie ma reguły. Moja siostra jak urodziła to dostały na obiad gołąbki!!!!!! Byłam w szoku... potem całą noc wszystkie dzieciaczki na oddziale dawały koncert
 
Wiecie co tak sobie myślę, że te obostrzenia są strasznie bzdurne i najczęściej oparte na domysłach a nie potwierdzonych badaniach. Kobieta w ciąży i matka karmiąca musi odżywiać się zdrowo i wszechstronnie, tylko tak dostarczy sobie i dziecku wszystkich niezbędnych składników i witamin. Eliminując z diety tak wiele produktów nigdy nie uzyska równowagi.

Szczerze mówiąc, tak zupełnie szczerze, powinnyśmy jeść wszystko, ale z umiarem.

Straszą nas toxo a zarazić się można w najmniej oczekiwanym momencie od najmiej spodziewanego elementu. Straszą listerią a rocznie w Polsce zaraża się ledwie kilkanaście osób. Straszą cytomegalią a większość z nas przechodzi zakażenie w dzieciństwie. Nie da się przez 9 miesięcy uniknąć wszystkich zagrożeń. Najlepiej gdybyśmy zamknęły się w szklanej kuli i nie wychodziły do świata. Jak ktoś ma słabą odporność, ciążę zagrożoną albo wybitnego pecha, to zarazi się choćby oddychał przez bibułkę.

Męczy mnie już to stałe unikanie wszystkiego. W pierwszej ciąży nie miałam świadomości zagrożeń i przeszłam ją bardzo dobrze, spokojnie i szczęśliwie. A teraz patrzę na córkę i zastanawiam się, co przyniosła ze szkoły na kurtce... :cool:

Wątróbka faktycznie zawiera dużo witaminy A, ale żeby ją przedawkować, musiałybyśmy jeść codziennie wątrobę wielką jak od krowy. Widziałam jakie spustoszenie powoduje u płodów u zwierząt, faktycznie straszne, ale tam podstawą diety była wątróbka.
 
Jak się zacznie czytać co karmiąca powinna odstawić to można się za głowę złapać. Owoce - najwyżej krajowe i też niewiele. Mięso - tylko gotowane i chude. Pieczywo - tylko pszenne i lekkostrawne. Przyprawy - najlepiej jedynie koper. Słodycze - zero. Używki - zero. Do picia - jedynie woda niegazowana. Nabiał - najlepiej nie bo może uczulać. Orzechy, grzyby, przekąski - nic. Smażone, wędliny wątpliwej jakości, nawet zupy co kwaśniejsze - wszystko sio. Jak moja córka cierpiała na refluks i podejrzewaliśmy początki kolek to zaczęłam powoli eliminować ze swojej diety rzeczy potencjalnie szkodliwe. Wiecie co jadłam? Dwie kromeczki weka z masłem, czasem z wędlinką z indyka, na obiad kopytka kupne z masłem i odrobiną cukru, do tego czasem ciasteczka digestive. I tak chyba z miesiąc. Więcej nie zamierzam tak robić. Odpuszczę może to co mnie wzdyma i jest mega pikantne ale nic ponadto.
 
hope zgadzam się z Tobą :tak:tu w Ie tak właśnie jest , że mamy szpital tylko dla kobiet ciężarnych , i menu jest istawione pod Kobiety w ciąży i po porodzie..
dają wszytsko do jedzenia , własnie ze względu na to że jak się nagle nic nie je tylko gotowane mięso i co niektóre warzywa to nie dość że matka siebie katuje , nie dostarcza dziecku zbyt dużo wartości odżywczych...
a do tego wprowadzając nowy posiłek nieznany dziecku nagle pojawiają się bule brzuszka alergie ulewania itp..
ja jak urodziłam Vi jadłąm wszystko , urodziłam pod koniec listopada a w grudniu zasiadając do wigilijnego stołu nie zastanawiałam się co mogę a czego nie tylko jadłam.. i małej nic nie było...
do roku czasu nie miała kolek , wzdęć , nie bolał jej brzuszek nie ulewała... itp...dopiero mając roczek dostała biegunkę i to nie od jedzenia a od jelitówki;-)
żadnych uczuleń krostek itp... a jadłam wszystko co jem na codzień , i sos grzybowy i śledzie w śmietanie i kapuste z grochem bigos ciasta,... no i z normalnyc rzeczy , schaby kotlety itp itd...
a jak słuchałam że w pl kumpela jadła chleb z szyneczką gotowane ziemniaki z w sumie niczym albo gotowanym mięsem którego nie znosiła... a zjadła później kurczaka z piekarnika to już mały miał zaparcia.. to wiadomo dlaczego , nie dlatego ze kurczak był w piekarniku tylko dlatego że dziecko po jakimś czasie nagle spotkało się z nową potrawą ostrzejszą niż kurczak gotowany i już załatwione wzdęcia czy zaparcia
 
reklama
Do góry