On nie chce, uważa że drogo a poza tym nikt nie da gwarancji na powodzenie. U nas inseminację robia za 800-1500 zł, do tego badania...masakra...
Zresztą powiedział, że odkąd zaczęliśmy te wszystkie badania one stały się dla mnie ważniejsze niż nasz związek i oddalamy się od siebie. Może ma rację...
Trochę mnie boli porażka i nie lubię się poddawać, ale niestety muszę. Ja chyba też mam dość życia według kalendarzyka...
Poza tym wszystkim wczoraj straciłam kogoś bardzo ważnego. Kogoś kto czekał na moje odwiedziny od dwóch lat... Osobę, która od około 6-7 lat żyła z tętniakiem aorty, a zmarła przez żylaki, które latami zaniedbywała...
czuję się fatalnie, mam świadomość jak bardzo zawiodłam... Ostatnio tylko starania są ważne...
JEJ śmierć uświadomiła mi, że muszę zabrać się za swoje nogi, które po trzech operacjach znowu są w fatalnym stanie. Hormony które ćpam, closterbergyt, luteina itd też pewnie nie sa bez znaczenia dla żylaków. Oczywiście nie zamierzam się zabezpieczać przed ciążą, więc jeśli kiedyś nastapi cud, będę przeszczęśliwa, jeśli nie - pogodzona z tym faktem.
Chyba nie mam innych możliwości...