Może któraś z Was będzie szukać info to napiszę swoją historię, ciąża z 6 transferu in vitro, gdy jeszcze nie było widać serduszka ok 6 TC krwawienie ze skrzepami, wizyta krwiak, choć sądziłam że to poronienie, dr mi kazał leżeć, dostałam progesteron dodatkowo, konsultowałam to z hematologiem bo brałam clexane, który na czas krwawienia odstawiłam
Krwiak był z 2 razy większy niż zarodek, był jeden duży i wiele małych naokoło zarodka. Nawet na USG wyglądalo to źle, bo dr specjalnie robił zdjęcie dla hematologa, ale po ok 1,5 mca krwiak zniknął. Dziś ma ponad 2 lata. Teraz w drugiej ciąży znowu plamienie, wizyta na sor, krwiak. Teraz miałam plamienia, bez skrzepów, w okolicach 10 TC i tym razem nie leżałam. Miałam zakaz dźwigania i miałam się oszczędzać. Obecnie 26 tc i na razie wszystko idzie dobrze. Stresowo było, tym bardziej, że o dzieci staraliśmy się z 4 lata, 2 lata ciągłych procedur, diagnostyki in vitro, nieudanych transferów. I nasza historia leczenia mówi raczej o tym, że jak powinno się udać to się nie udaje, a pozytywnie zaskoczyly nas ciąże, wtedy gdy już nawet dr mało wierzył w powodzenie transferów