Ja kilka dni temu przejęłam przeziębienie od dzieci i męża. Niby nic takiego, bez gorączki, po prostu katar i osłabienie. Ale od dwóch dni strasznie się męczę, bo mi ten katar teraz taki gęsty zalega strasznie w zatokach, mam wrażenie, że mega duże ilości tego są, mimo że wciąż staram się to wysmarkiwać. Dziś już się obudziłam z lekko opuchniętymi i zaklejonymi oczami z tego. Robię inhalację z soli fizjologicznej, do tego irigasin (to chyba działa najlepiej), dużo piję, robię inhalacje nad garnkiem z zaparzonym rumiankiem. Macie jeszcze jakieś sprawdzone sposoby? Normalnie to użyłabym jakichś kropli typu nasivin, coś na rozrzedzenie wydzieliny, ale nie wiem, co mogę tak naprawdę. Jak karmiłam piersią brałam sinupret, ale widzę, że teraz pisze na ulotce, że w ciąży niewskazany, choć piszą czasem dziewczyny, że biorą. Moja gin teraz nieuchwytna. Oczywiście do lekarza się wybiorę, jak dalej nie będzie przechodzić, ale szczerze mówiąc chcę jeszcze powalczyć, bo nie uśmiecha mi się siedzieć w zawalonej pacjentami poczekalni w tym szczycie chorobowym, żebym nie ryzykować przejęcia nowego wirusa, tym bardziej że nie ma gorączki, nie boli mnie jakoś specjalnie głowa, tylko te zatoki zawalone na maksa. Może któraś z Was coś podobnego przerabiała i coś poleci?