Ja wstrzymam się minimum do 12 tygodnia. Chociaż teraz jak na złość mamy dużo nowych projektów i to się wiąże niestety ze stresem, często praca po godzinach. Niby pracuję zdalnie, ale przez ten natłok zadań już widzę, że będzie problem z umówieniem się na badania o normalnej porze… Wczoraj miałam internistę na 18, a o 17:40 jeszcze siedziałam przed komputerem na callu… I później ten pośpiech i stres, czy zdążę.
Ech, szkoda gadać. W ogóle naszła mnie z mężem taka refleksja, że tyle się mówi o małej dzietności, że to taki problem, ale nic się nie robi dla poprawy sytuacji kobiet aktywnych zawodowo, które decydują sie na ciążę. Z jednej strony „przyjęło się”, żeby nie mówić do końca I trymestru, ale z drugiej strony to jest właśnie najbardziej kluczowy moment ciąży, kiedy jest dużo wizyt lekarskich, badań, największe ryzyko poronienia.