reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

reklama

Majowe Mamy 2016

W
Co do słodyczy to nie mogę patrzeć jak moja 10letnia kuzynka pożera kilogramy chipsów, czekoladek itp. kiedy jest akurat u swojego ojca. Chyba chcą jej wynagrodzić rozwód rodziców, którego na dobrą sprawę mała nawet nie pamięta :-/ i takim sposobem jest karmiona przez dziadków i ojca tym syfem "bo u mamusi jej nie można".

Dlatego ja sobie odpuszczałam tylko na święta jedne i drugie oraz z okazji imienin i urodzin- 4x okazja w roku, żeby nie być matką-hexą; ale rozumiem, że można się wkurzyć jak tatuś czy babcia za plecami ładuje takie "łakocie" na co dzień. Sama miałam problem takiej współpracy z własnym mężem, który w sercu chciał dobrze i chciał być pewnie fajnym tatą, więc kamuflował takie zakupy po kątach i to nie były tylko czekolady.... któregoś dnia moja koleżanka anglistka opowiedziała mi jak to przyszła na lekcję do mojej córki, kiedy ja byłam w podróży - córeczka moja otwiera drzwi i krzyczy cała umorusana żarciem "ciocia! mama wyjechała- święto! jest pizza, hot dogi, batoniki, coca cola - zobacz! cały karton tata przyniósł!!!"
No i przebij tu matko-Polko takiego tatusia w miłości...

GosiaLew no to zostaje sprzedaż rzeczy z metkami na Allegro, albo wydanie w rodzinie:cool2: teściowa widać bardzo się stara... nic nie poradzisz...
 
reklama
Dlatego ja sobie odpuszczałam tylko na święta jedne i drugie oraz z okazji imienin i urodzin- 4x okazja w roku, żeby nie być matką-hexą; ale rozumiem, że można się wkurzyć jak tatuś czy babcia za plecami ładuje takie "łakocie" na co dzień. Sama miałam problem takiej współpracy z własnym mężem, który w sercu chciał dobrze i chciał być pewnie fajnym tatą, więc kamuflował takie zakupy po kątach i to nie były tylko czekolady.... któregoś dnia moja koleżanka anglistka opowiedziała mi jak to przyszła na lekcję do mojej córki, kiedy ja byłam w podróży - córeczka moja otwiera drzwi i krzyczy cała umorusana żarciem "ciocia! mama wyjechała- święto! jest pizza, hot dogi, batoniki, coca cola - zobacz! cały karton tata przyniósł!!!"
No i przebij tu matko-Polko takiego tatusia w miłości...
Chciał dobrze ;) na szczęście u nas nie ma tego problemu, gorzej z babciami jak i u Was, a w szczególności z teściową...
 
Ja cały czas mowie mojej mamie i tesciom ze coś słodkiego będzie raz w tyg jak coś a nie , że codziennie będą mi faszerowac dzieciaka a to jajeczkiem a to batonikiem a to chipsami. .. tak samo pić wodę a nie soki z kartonów (soki to będę wyciskac)
 
Hej dziewczyny:)
Żywienie naszyć maluchów to u mnie temat zmora, choć mieszkamy tak daleko od przyszłych dziadków:D bo już ostatnio gdy teściowa była u nas i próbowałam wybadać teren usłyszałam: aaa tam wymyślasz, to chyba normalne, że jak wnusia przyjedzie do babci to właśnie na czekoladkę, schabowego i wszystkie inne pyszne sprawy...
-Tak, babciu ale jak mała przyjedzie do dziadków po raz pierwszy bedzie miała pół roku...
-To idealny czas na wprowadzenie takich posiłków. Nasz Igorek (pierwszy wnusio) je tak odkąd może i nic mu nie brakuje...
Igorek, złote dziecko o kolorze skory przybliżonej do kartki papieru i worami pod oczami s odcieniach brązów i szarości, wiecznie z batonem w ręku, bo owoc jest niedobry ma prawie 5 lat i poszedł właśnie do przedszkola... I jak na dziecko ktore stale od porodu wychowują dziadki, starszy wujek i troche mama swietnie potrafi "ustawić" sobie wszystko tak, żeby było tak jak chce. Od diety po TV 5h dziennie i wolnego od przedszkola, bo mu się nie chce.
A ja sie nie dam i moje dziecko, bedzie żywione świadomie, bo w naszym domu myśli sie o tym co sie wkłada do gęby. I pojone woda, a nie Kubusiem w kartonie... Amen!
Sentencja na dziś: nienawidzę prasować... :D a konca nie widać!
 
Witam. U mnie noc też w miarę ok.

Kaylla może wyniki przed porodem się normują?

Maui widzisz jaka jestem, prezenty dostaję i marudzę ;)

Moje dziecko do 3 roku życia nie jadło słodyczy, poza biszkoptem lub kawałkiem ciasta. Żadnych czekolad, żelków itp. I tak miałam z nim problemy z jedzeniem to nie chciałam żeby słodyczami jeszcze się zapytał. Poza tym drażni mnie widok dziecka w wózku z batonikiem w rączce i cały umorusany czekoladą.
Długo Kuba pił tylko wodę, do czasu aż babcia nie dała mu soku jak miał ponad dwa lata. Oj byłam zła, bo babcia stwierdziła że za mało pije a jak zaczął oić soczki to końca nie było no ale co się dziwić jak to słodkie. A weź przetłumacz babci, że sokiem tak się organizm nie nawodni jak woda
Teraz Kuba pije i wodę i soki i napoje czasem. Nie będę mu broniła napić się czegoś słodkiego jeśli widzi że tatuś pije. Ja też czasem pije soki. Tylko wczoraj myślałam że u duszę męża, bo patrzę a on leje Kubie do szklanki cocacolę. Dziecko po chorobie, prawie nic nie jadło, brzuch go boli a ten mu coca cola, bo Kuba chciał. Myślałam, że wyjdę z siebie.

Dzisiaj też mam w planach zająć się torbą do szpitala i praniem rzeczy małego.
 
Cześć dziewczynki, ściskam poświątecznie. :)

Przegięłam, jeśli chodzi o święta i słodkie. Zjadłam mnóstwo słodyczy, nie mogłam się opanować. Mąż zrobił przepysznego mazurka, szwagier sernik. Jeszcze do tego jakieś czekoladki i zające. Słaba wola. :/

Święta przebiegały u nas bardzo towarzysko, mieliśmy sporo gości, bo jeszcze wpadli do nas znajomi, musieliśmy dostawiać krzesła z kompletu tarasowego, żeby wszyscy zmieścili się przy stole. :) Choroba mojej koleżanki ciągle siedzi mi w głowie, więc trochę byłam przybita - mimo wszystko, ale z drugiej strony bardzo cieszyłam się tą świąteczną atmosferą, ludźmi wokół, łatwiej przymykałam oko na to, co mnie irytowało. Zdjęcie 3d małej robiło furorę i każdy chciał ją zobaczyć. :)
 
Hej!

W końcu odespałam ostatnie trzy nieprzespane noce i czuję się jak nowo narodzona. Choróbsko jakby wyhamowało, więc dziś domykam różne wyprawkowe tematy.
Poza tym zarządziłam sobie częstszą depilacje, bo teraz to cholera wie kiedy trzeba będzie się rozkładać ;)

Mój M. w niedzielę napił się z braćmi, a później miał stracha, że co będzie jak zacznę rodzić, a wszyscy w domu z prawem jazdy po kielichu :cool2:Tak go wzięło, że się w nocy budził zestresowany, a przyspieszenia dostał, że nawet wygotował wczoraj laktator, butelki, smoczki, nakładki na sutki i wszystkie te gadżety.
 
Szyszunia, teraz to juz sama moge wyczuc co gdzie jest bo to ten etap, ale najpierw na USG 3 tyg temu lekarka powiedziala mi jak jest ulozona i co jest czym.

Glowe latwo wyczuc i plecy, a reszta Mala daje znaki.
I po USG byla idealnie ulozona. Glowa naciskala na pecherz ewentualnie troche na talerz biodrowy bo tak gibala sie na boki. Plecy jej zawsze mialam z lewej strony i pupa i nogami byla na przeponie. Miala przewidywalne ruchy. I nawet samo ulozenie ulozeniem, ale przede wszystkim fakt wstawania do lazienki w nocy 4 razy, ciaglej zgagi i plytkiego oddechu i jej wypietych plecow lepiej mi to podopowiadal.

Teraz posiedzialam u jednej z cioc na mega twardym drewnianym krzesle z 4 h bo nie bylo alternatywy i czulam ze Mala sie okropnie wierci. Tez przez to krzeslo pewno ja jakos sciskalam i nagle po powrocie zaczely mnie okropnie bolec zebra w prawym boku, nie mialam uwypuklen, a rano obudzilam sie z rwa i ledwo chodzac....

I potem zaczelam ja obserwowac. I zgaga znikla, noc przespana bez wstawania, zebra napierniczaja, nigdzie nie ma uwypuklen plecow, a ruchy rak i glowy czuje jakby od srodka. Na bank przekrecila sie poprzecznie.
 
reklama
Swieta i po swietach. Mialam scisle zalozenie ze po swietach zaczne pakowac torbe i tak tez zrobie. Lepiej niech ona sobie spakowana w szafie lezy niz potem wszystko szybko na wariata pakowac i szukac
 
Do góry