Ewcia ja Filipa urodziłam na Lubartowskiej. Cała sprawa wyszła teraz już na stole. Zrosty podobno straszne, gdzieś miedzy nimi zaplątany pęcherz, aż się lekarz dziwił, że z sikaniem nie miałam problemów. A ja miałam, ale zwalałam to na karb najpierw cc, a potem ciąży. No i ze zwykłego cięcia zrobiła się regularna operacja.
Kooska ciężko w szpitalu ocenić, jak Zośka sypia, wiecznie coś jej przeszkadza, ale źle nie jest. Jak porządnie podje i zaśnie spokojnie, to i 4 godziny pośpi. Zobaczymy jak będzie w domu z Filipem.
A Fifi codziennie w domu z opiekunką. Podobno grzeczny. Nie mówi zbyt wiele, ale śpiewa sobie piosenki, jakieś ko, ko, mu, mu, kwa, kwa. Opiekunka teraz dwa dni przychodziła z dziećmi, 6 i 9 latkiem. Ten starszy doczepił się laptopa, ale młodszy, troszkę opóźniony, to podobno super kompan do zabawy. Chyba poproszę ją żeby częściej z nim przychodziła.
A ja już jutro pewnie do domu. Jak sobie pomyślę, że zobacze Filipka, to płakać mi się chce. Już tęsknię ogromnie.