No i
Bachor stał się numerem jeden, razem z P. uśmialiśmy się do łez. To jak kubeł zimnej wody i człowiek już wie, co to dystans do siebie
Ale wiadomo gadu gadu, a życie swoje pokaże...
Mam znajomą, która od momentu urodzenia swej pierworodnej męża odsunęła kompletnie na boczny tor, niczego nawet nie pozwalała mu zrobić wokół małej (bo sama wszak to zrobi najlepiej), prawie wszędzie z córką, nawet do przedszkola jej nie puściła, bo jej więź z dzieckiem jest najważniejsza, ale nawiązywanie relacji dziecka z rówieśnikami to już ma w głębokim poważaniu, i hoduje taką samotnicę, która chyba zaczyna wierzyć, że tatuś jej nie kocha i najlepsza pod słońcem jest tylko mamusia. To się nazywa dopiero toksyczność, i to w imię dobra dziecka. Skręca mnie w środku delikatnie mówiąc, jak ktoś dzieckiem leczy swe kompleksy i rujnuje mu tym życie.
Wiadomo, dziecko potrzebuje naszej opieki i wsparcia, na początku będziemy dla niego wszystkim, ale świat nie ogranicza się tylko do nas. Kiedyś ktoś dał mi nagranego "Proroka" Khalila Gibrana i tam jest takie mądre stwierdzenie o łuku i strzale.
Tia, gadam, gadam, ale cieszę się, że mam rozsądnego męża, no chyba że on zwariuje przede mną, wtedy to mi pozostanie kopnąć go w tyłek ;-)
Citrus - Jodi Picoult to moje wspomnienie
cenię ją za nieszablonowość i życiowość też
chociaż teraz jak miałam przymusowe leżakowanie, to pochłonęłam całego "Wiedźmina" Sapkowskiego - to dopiero życiowa powieść
chociaż częściej pewnie będę teraz zaglądać do sieci, bo ślubny zakupił mi laptopa ze stolikiem, by mi wygodniej było
Biedroneczka, Aniaczek - też się przyznam, że pożeram i pożeram, a teraz wchłonęłam pół pudełka "Koziego mleczka" - podobne do ptasiego, tyle że ze mnie mega-alergiczka (bezglutek i bezmleczna), więc obżeram się "kozą" i jej pochodnymi