reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

  • Każda z nas wita styczeń z nadzieją i oczekiwaniem. Myślimy o tym, co możemy osiągnąć, co chcemy zmienić, kogo kochamy i za kogo jesteśmy wdzięczne. Ale niektóre z nas mają tylko jedno pragnienie – przetrwać, by nadal być przy swoich bliskich, by nadal być mamą, partnerką, przyjaciółką. Taką osobą jest Iwona. Iwona codziennie walczy o swoje życie. Każda chwila ma dla niej ogromne znaczenie, bo wie, że jej dzieci patrzą na nią z nadzieją, że mama zostanie z nimi. Każda złotówka, każde udostępnienie, każdy gest wsparcia przybliża ją do zwycięstwa. Wejdź na stronę zbiórki, przekaż darowiznę, podziel się informacją. Niech ten Nowy Rok przyniesie szansę na życie. Razem możemy więcej. Razem możemy pomóc. Zrób, co możesz.
reklama

Maj 2012

Własnie zostały poruszone dwa bardzo ciekawe tematy ;)

Szczepienia niestety mają efekty uboczne, rozmawiałam z moją mamą o tym, twierdziła że szczepienia znosiliśmy normalnie, ale jak zaczęłam drążyć temat to się okazało że np. po którymś szczepieniu przez tydzień płakałam i gorączkowałam bez przerwy, ale "tak może być". A ja na niektóre obowiązkowe rzeczy, w chwili obecnej rzeczy nie widzę sensu szczepić. Świnka, różyczka? Przechorowane, bardzo łagodnie zresztą. Ospa też, po ok. 10 latach był półpasiec, ale szczepionka nie gwarantuje nie pojawienia się tego paskudztwa podobno. Moja matka bardzo na mnie uważała, przy byle katarku był antybiotyk od razu, wszelkie szczepienia, a ja bez przerwy, coraz bardziej chorowałam. Mam jej to za złe bardzo, zwłaszcza że takie coś bylo praktycznie do 18nastego roku życia, bo "ona się nie będzie znowu po szpitalach ze mną włóczyć". Odporności nie miałam żadnej, przy ciężkim stanach zapalnych nawet podwyższonej temperatury, nawet wyniki badań nie pokazywały żeby mój organizm walczył. Gorączki nie miałam gdzieś od 2 roku życia, a w szpitalach, z tego co liczyłam byłam około 30 razy.

Od 4 lat nie biorę antybiotyków, lekarzy unikam i jak łapie jakieś przeziębienie, to chodzę chora 2-3 dni, nie tydzień, jak było wcześniej. Nawet gorączkę mam ;) Takie przechorowanie sie błyskawicznie kończy, bez żadnych powikłań, a po antybiotykach miałam taki ciąg przeziębienie->zatoki->angina->oskrzela-> płuca, czasami nawet 3 miesiące bez przerwy na antybiotyku siedziałam. Także antybiotykom na byle katarek mówię stanowcze zdecydowane NIE :wściekła/y: Ze szczepieniami się baardzo silnie zastanawiam :-D

Co do sterylności domu, podobnie. Ze mną się mama cackała, wszystko idealnie sterylne, na dwór wyszłam po 3 miesiącach, w domu podobno ani pyłka kurzu, a ja wiecznie chora, z milionem alergii. Mój młodszy brat, urodził się w czasie budowy domu i nikt się z nim tak nie cackał i jakimś cudem nie ma ani alergii, ani żadnych problemów ze zdrowiem.

Jak tylko się pochwaliłam mamie że zostanie babcią, pierwsze co powiedziała, to to że teraz w końcu już bede musiała się pozbyć zwierząt. No bo jak to tak, żeby dziecka i zwierzaki?! Zwierzęta są, mają się dobrze, a ja histeryzować nie bede. Wszystkie zdrowe, psiak czysty, szczepiony i odrobaczony, więc czego mam się bać?


A właśnie. Psa też się boję "przeszczepić", mimo tego, że od wczoraj mogę to jednak przeciągnę chyba szczepienie na wściekliznę. Nie wychodzi nie wiadomo gdzie na razie, jakoś nie lubi spacerów, a na poprzednie szczepienia reagował bardzo "na dwa razy" :wściekła/y:
 
Ostatnia edycja:
reklama
Własnie zostały poruszone dwa bardzo ciekawe tematy ;)

Szczepienia niestety mają efekty uboczne, rozmawiałam z moją mamą o tym, twierdziła że szczepienia znosiliśmy normalnie, ale jak zaczęłam drążyć temat to się okazało że np. po którymś szczepieniu przez tydzień płakałam i gorączkowałam bez przerwy, ale "tak może być". A ja na niektóre obowiązkowe rzeczy, w chwili obecnej rzeczy nie widzę sensu szczepić. Świnka, różyczka? Przechorowane, bardzo łagodnie zresztą. Ospa też, po ok. 10 latach był półpasiec, ale szczepionka nie gwarantuje nie pojawienia się tego paskudztwa podobno. Moja matka bardzo na mnie uważała, przy byle katarku był antybiotyk od razu, wszelkie szczepienia, a ja bez przerwy, coraz bardziej chorowałam. Mam jej to za złe bardzo, zwłaszcza że takie coś bylo praktycznie do 18nastego roku życia, bo "ona się nie będzie znowu po szpitalach ze mną włóczyć". Odporności nie miałam żadnej, przy ciężkim stanach zapalnych nawet podwyższonej temperatury, nawet wyniki badań nie pokazywały żeby mój organizm walczył. Gorączki nie miałam gdzieś od 2 roku życia, a w szpitalach, z tego co liczyłam byłam około 30 razy.

Od 4 lat nie biorę antybiotyków, lekarzy unikam i jak łapie jakieś przeziębienie, to chodzę chora 2-3 dni, nie tydzień, jak było wcześniej. Nawet gorączkę mam ;) Takie przechorowanie sie błyskawicznie kończy, bez żadnych powikłań, a po antybiotykach miałam taki ciąg przeziębienie->zatoki->angina->oskrzela-> płuca, czasami nawet 3 miesiące bez przerwy na antybiotyku siedziałam. Także antybiotykom na byle katarek mówię stanowcze zdecydowane NIE :wściekła/y: Ze szczepieniami się baardzo silnie zastanawiam :-D

Co do sterylności domu, podobnie. Ze mną się mama cackała, wszystko idealnie sterylne, na dwór wyszłam po 3 miesiącach, w domu podobno ani pyłka kurzu, a ja wiecznie chora, z milionem alergii. Mój młodszy brat, urodził się w czasie budowy domu i nikt się z nim tak nie cackał i jakimś cudem nie ma ani alergii, ani żadnych problemów ze zdrowiem.

Jak tylko się pochwaliłam mamie że zostanie babcią, pierwsze co powiedziała, to to że teraz w końcu już bede musiała się pozbyć zwierząt. No bo jak to tak, żeby dziecka i zwierzaki?! Zwierzęta są, mają się dobrze, a ja histeryzować nie bede. Wszystkie zdrowe, psiak czysty, szczepiony i odrobaczony, więc czego mam się bać?
Jest dokładnie tak jak piszesz.
Jesteś po prostu ofiarą szczepień .
Twój organizm nie radził sobie ,a był dodatkowy osłabiany jeszcze szczepieniami.
Ja mam dowód po swoich dzieciach ...
Klaudia duża ,silna baba ,wychowywana w spartańskich warunkach.
Mieszkałam na wynajętym z dala od rodziców i teściów .
Codziennie min .2 godzinny spacer.
W każdą pogodę .
Snieg ,deszcz ,mróz nawet - 20 * to było bez znaczenia .
Jedyna poważna choroba to w wieku 4 miesięcy zapalenie pęcherza moczowego i sepsa ,ale to 3 tygodnie po szczepieniu właśnie było :wściekła/y::wściekła/y:
Teraz spokojnie podeszło by pod NOP.
Potem to już zdrowa baba jak koń .
Niczego nie zabraniałam ,wszystko jadła ,piła bez ograniczeń .
Jadła po prostu to co było ,bo finansowo było ciężko.
Takim sposobem w wieku 5 mięsięcy zajadała się udkiem z kurczaka i plasterkami polędwicy . :szok::-D:-D:-D
Na dowód mam zdjęcia :-D:-D:-D
Na rok jadła już wszystko co my jedliśmy bez wyjątku.

Jedyne co nas dopadło to nietolerancja laktozy ,ale to moja wina ,bo przeholowałam z serkami i krowim mlekiem ...:baffled::baffled::baffled:

Kuba natomiast...hmmm...
Wcześniak z niedotlenieniem ,potraktowany jako donoszony ze względu na wagę .
Po szczepieniu dostał wszystkich cech wcześniaczych ...
Już organizm się buntował ,ale nikt tego nie skojarzył .
Wróciliśmy do domu .
Każdy ,chuchał ,dmuchał ,bo wcześniak .
Dosłownie sterylne warunki .
Pozwolili nam wyjść dopiero w lutym na dwór :szok::szok::szok:
6-7 tygodni -zapalenie oskrzeli z początkowym płuc :baffled::baffled:
niecałe 2 tygodnie potem kolejna szczepionka i paraliż ...
Do tego alergia ,AZS ,bezdechy , przetrwała żołtaczka ,ciągły katar :wściekła/y::wściekła/y::wściekła/y:
On był non stop na coś chory .
Po MMR II cofnął się w rozwoju ,ale też nikt nie skojarzył ,bo dzieci czasami tak mają :baffled::baffled::baffled:

Potem ciagłe zapalenia oskrzeli,każdy katar to obustronne zapalenie uszu ,AZS w ostrej fazie (sączące się rany i wtórne zakażenia gronkowcem ...) ,alergia na 38 alergenów z 40 robionych .
Dziecko na diecie 4 składnikowej
soja (w ograniczonych ilościach) ,ryż ,kukurydza ,jabłko gotowane :wściekła/y::wściekła/y::wściekła/y:
To był koszmar .
Przestał chorować -jak przestałam szczepić .
To było zauważalne w ciągu kilku miesięcy :baffled::baffled::baffled:

Teraz Karolinka pomimo możliwości finansowych dużo większych będzie wychowywana właśnie tak jak Klaudia .
Wcześnie inne jedzonko ,niech się przyzwyczaja .
Dostanie tak jak siosta na 2 miesiące życia pierwszą zupkę z marchewki i ziemniaczka .
I niech się rozwija bez żadnych chemicznych dodatków typu szczepionka .
Zobaczymy jak tym razem będzie .:rofl2::rofl2:
 
U mnie na szczęście aż tak strasznie nie było. Tylko że np. podłapanie toksoplazmozy skończyło się dłuuugim chorowaniem i wycieczką po 2 szpitalach, bo organizm nie walczył sam ani odrobinę już. A przeziębienie kończyło się zapaleniem stawów/infekcją nerek. A po pierwszym w życiu króciutkim spacerku dostałam zapalenia płuc ;)

I własnie dlatego nie chce narażac mojego dziecka, nie będzie szczepień na biegunkę ani antybiotyków na katar. Pozbywania się zwierząt tez nie ;) Ale ja taka wyrodna matka będe ;)
 
ja dzis bylam na spacerku, ale szybko wrocilam co zimno sie zrobilo i strasznie wieje. co do szczepien to ja jeszcze nie wiem ale napewno nie mam zamiaru wychowywac dziecka w sterylnych warunkach :)
poza tym to chyba dzisiaj mamy solenizantke :) zanetaa, wszystkiego naj naj naj w dniu urodzin :) przede wszystkim bezproblemowego dotrzymania do maja w dwupaku i latwego porodu ;)
 
Żaneta wszystkiego najlepszego!!!!! :-):-):-)

co do szczepień to nie mam pojęcia jeszcze co zrobię.... ale na pewno nie będę na dzidzię chuchać i dmuchać bo to głupota tylko...
 
Ja też jeszcze nie zdecydowałam co ze szczepieniami. Sama byłam bardzo zdrowym dzieckiem. Złapałam tylko wiatrówkę. Do tej pory nie miałam nigdy anginy, zapalenia płuc ani innych takich. Antybiotyki to naprawdę ostateczność. Np. dwa lata temu przechodziłam zapalenie pęcherza i niestety poszło na nerki i wtedy musiałam. Wychowywałam się w rodzinie lekarsko- pielęgniarskiej. Wyglądało to tak, że stan podgorączkowy nie zwalniał z iścia do szkoły, a jak mnie bolała głowa to musiałam iść do apteki bo w domu nigdy nic nie było. I tak sobie myślę, że bardzo dobrze na tym wyszłam. W domu sterylnie na pewno nie będzie bo jakoś nigdy do tego zapału nie miałam. Ma być czysto ale nie będę ze szczoteczką do zębów szpar w podłodze szorowała. Nie dajmy się zwariować.

Żaneta- spełnienia marzeń i samych szczęśliwych chwil.
 
Zaneta - wszystkiego najlepszego, 100 latek, łatwego porodu i spełnienia marzeń!

birthday-flower-cake-p27830f106853bus-0.jpg
 
reklama
Do góry