Flaurka
Fanka BB :)
Hej Laski wszelkie, te nowe-stare też
Ja dziś po glukozie - w sumie najmniej przyjemne były awantury w laboratorium kto, gdzie i za kim - masakra - usiłowałam brzuch chować, bo się bałam, że na mnie skoczą, że specjalnie w ciążę zaszłam, żeby bez kolejki wymuszać, a ja grzecznie stałam i nawet nie reagowałam jak się dwóch facetów (stary i młody) przede mnie wepchnęli. Jak już się ludzie wykłócili i ustalili, że ta pani w filetowym bereciku jednak jest ostatnia, to jedna pani zauważyła mój brzuch - no i zaczęła agitować, że maja mnie przepuścić... I od nowa... Połowa za, połowa przeciw, bo ciąża to nie choroba... Najgorsi są starzy ludzie - mają całe dnie wolne, żyją kolejkami a najgłośniej japy drą... W efekcie po godzinie (!) weszłam do środka i dostałam od pielęgniarki z..ebki, że o 10 na glukozę idę a tu potem jeszcze 2 godziny na mnie będą czekać... Jak streściłam co się w poczekalni działo, to zostało mi wybaczone i dostałam nawet służbowej cytrynki do drinka A drink.... hmmm... Mój L pija słodsze herbatki))
Potem dwie godzinki na skórzanej kanapce z gazetą "Dziecko" w ręku, położyłam się literalnie i napawałam tym, że widać już tą moją ciążę i nikt się nie oburzał, że się tak rozwaliłam - i tak było dużo miejsc w poczekalni
Jutro wyniki, w związku z czym dziś "ostatnia wieczerza" na wypadek ewentualnej cukrzycy i konieczności stosowania dietki - będą placki ziemniaczane z cukrem i jogurtem
Co do tatusiów i ich rozmów z brzucholkami - mój mnie juz zaczyna denerwować, bo wstaje o 7 do pracy i mnie zaraz zaczyna poklepywać, żeby dziecię obudzić i mu "mnie przekazać" - żadnych obcych w domu, pilnuj mamusi, kop jak będzie niegrzeczna i nie będzie dawać jeść... Potem się ubiera i jedzie do pracy a ja zamiast dalej spać słodko to staram sie uspokoić młodego, bo jak kopie to nie zasnę... W efekcie najczęściej zaczynam dzień po 7, i co jest już szczytem głupoty z mojej strony, robię mu kanapki do pracy, skoro i tak juz nie śpię...
Ja dziś po glukozie - w sumie najmniej przyjemne były awantury w laboratorium kto, gdzie i za kim - masakra - usiłowałam brzuch chować, bo się bałam, że na mnie skoczą, że specjalnie w ciążę zaszłam, żeby bez kolejki wymuszać, a ja grzecznie stałam i nawet nie reagowałam jak się dwóch facetów (stary i młody) przede mnie wepchnęli. Jak już się ludzie wykłócili i ustalili, że ta pani w filetowym bereciku jednak jest ostatnia, to jedna pani zauważyła mój brzuch - no i zaczęła agitować, że maja mnie przepuścić... I od nowa... Połowa za, połowa przeciw, bo ciąża to nie choroba... Najgorsi są starzy ludzie - mają całe dnie wolne, żyją kolejkami a najgłośniej japy drą... W efekcie po godzinie (!) weszłam do środka i dostałam od pielęgniarki z..ebki, że o 10 na glukozę idę a tu potem jeszcze 2 godziny na mnie będą czekać... Jak streściłam co się w poczekalni działo, to zostało mi wybaczone i dostałam nawet służbowej cytrynki do drinka A drink.... hmmm... Mój L pija słodsze herbatki))
Potem dwie godzinki na skórzanej kanapce z gazetą "Dziecko" w ręku, położyłam się literalnie i napawałam tym, że widać już tą moją ciążę i nikt się nie oburzał, że się tak rozwaliłam - i tak było dużo miejsc w poczekalni
Jutro wyniki, w związku z czym dziś "ostatnia wieczerza" na wypadek ewentualnej cukrzycy i konieczności stosowania dietki - będą placki ziemniaczane z cukrem i jogurtem
Co do tatusiów i ich rozmów z brzucholkami - mój mnie juz zaczyna denerwować, bo wstaje o 7 do pracy i mnie zaraz zaczyna poklepywać, żeby dziecię obudzić i mu "mnie przekazać" - żadnych obcych w domu, pilnuj mamusi, kop jak będzie niegrzeczna i nie będzie dawać jeść... Potem się ubiera i jedzie do pracy a ja zamiast dalej spać słodko to staram sie uspokoić młodego, bo jak kopie to nie zasnę... W efekcie najczęściej zaczynam dzień po 7, i co jest już szczytem głupoty z mojej strony, robię mu kanapki do pracy, skoro i tak juz nie śpię...