Fitmaminka, przeczytałam. I zgadzam się w całej rozciągłości. Najwięcej w temacie potencjalnej grzeczności czy jej braku mają do powiedzenia osoby, które same nie mają dzieci. My ostatnio byłyśmy na spacerze, Emilka chciała wyjść z wózka. Niestety, akurat byłyśmy w miejscu zbyt ruchliwym, żeby mogła sobie bezpiecznie spacerować. Zanim udało mi się dotrzeć do bocznej dróżki mała buntowniczka rozpoczęła występ. Rzucanie zabawkami, próby przewrócenia wózka, siadanie na ziemi. Ja usiadłam na ławce i po prostu czekałam. Nie biłam, nie krzyczałam, jedynie w momentach kiedy mała nabierała tchu próbowałam się wtrącić albo przytulić ( z tym że to ostatnie było trudne, bo wiła się jak wąż). Po parunastu minutach (najdłuższych w moim życiu
) przeszło. Ale ilość potępiających i współczujących spojrzeń - nie do policzenia. No i tekst: trzeba było jej w d. strzelić a nie... pewnej sąsiadki, która akurat przechodziła. Trudno, ja swojego dziecka bić nie będę. Poza tymi momentami jest słodką, przekochaną dziewczynką, którą kocham nad życie, Jakoś damy sobie z tym radę, bez agresji z mojej strony (liczę że wystarczy mi cierpliwości
)