DrAsia - ja siedze na tylnej czesci ciala - tej w ktorą przechodzą plecy, tracąc swą szlachetna nazwe
))
Tu jeszcze daje rade czytac, na FB nawet nie probuję - nie to nawet, ze nie mam czasu, ale juz mnie jakos nie ciagnie mocno do wirtualnego zycia, to realne mnie wykancza dostatecznie
)
Mlody biega, juz nawet nie chodzi. Ma juz swoje zdanie, swoje ulubione zabawy i jakos tak sie sklada, że mama jest jego ulubionym placem zabaw, samochodzikiem, rowerkiem, lopatka i pilką...
Nic nie moge z nim robic, bo sie chwyci moich majtek i wisi
Obiad gotuje tak, ze mu daje jakąs ulubiona zabawke zakazana - pilota, myszke od kompa, telefon - poswiecilam swoja stara Nokie Xperie
Za to z Leszkiem on tak nie fisiuje - jak zostaja sami to maly sie sam bawi a tata ma luz. Brakuje mu mamy najwidoczniej i nie mam serca mu sie dodatkowo zabierac przez neta. No a nawet jak siade czasem to zaraz podbiega (on juz skonczyl zabawe z chodzeniem, teraz biega), szczypie mnie w lokiec i ciagnie do siebie
)) Taki maly bialkowy firewall
))
No a w pracy wzgledny spokoj - koncze o 15.30, wiec jeszcze duzo dnia, tylko raz na tydzien jade do Gorzowa i mi schodzi do 17-18, to jest dluzej. No i o dodatkowa robote sie staram - w godzinach pracy w sumie, ale bedzie sie wiazalo z wyjazdami, nawet kilku dniowymi, na szkolenia, raz na jakis czas. Ja sie naucze i potem ja bede szkolic - licze na to zajecie - i kasa dodatkowa i ciekawa robota.
Z L bywa tak, ze sie częściej mijamy - on po pracy cos ma swojego, albo ja, potem wieczorem ja wychodze biegac a jak wracam to juz często spi. Sniadania do pracy robimy sobie razem i opowiadamy poprzedni dzien... Jednak praca i dziecko to zabijacz czasu.
Tak wiec Azula - wyspowiadalam sie, usprawiedliwilam skad moja absencja, a teraz ide sie przytulic do spiacego Leszka