witajcie Dziewczynki
waga.. startowałam z około 70.. nie ważyłam się przed, więc ciężko określić. na wizycie 10.10. wyszło 70, więc decyduję się na utrzymanie wagi "sprzed". w pierwszej przytyłam 15,5kg ; 10 spadło szybciutko, reszta została. mam nadwagę, więc postaram się nie przytyć za bardzo, ale odchudzać się nie będę - jem mało i często (mam napady głodu, w sekundę zaczyna mnie ssać i burczeć, ale jem malutko na raz, bo szybko się "zapycham").
mąż na porodówce..
ile ludzi-tyle opinii. nie należy nikogo zmuszać, bo to faktycznie skońćzy się traumą! mój chciał być od początku, kłócił się i nie dopuszczał do siebie odmowy. przydał mi się, bo położnej nie ufałam (była dla mnie protekcjonalna, bo przecież miałam "TYLKO" 19lat), trzymał mnie za rękę, choć potem ściskałam łóżko i prześcieradła. owszem - był w lekkim szoku (położna go 3 razy prosiła o wzięcie syna na ręce, zanim odgadł co do niego mówi), ale twierdzi, że nie żałuje. i tu pojawia się problem, bo teraz jakoś nie zapiera się przy tym żeby być, kiedy zaczynam temat mówi, że zobaczymy. nie będę go zmuszać i wpływać na niego - decyzję musi podjąć sam. nic mu się po nocach nie śniło, a seks był cudny i po 4 tyg. od porodu, bo nie mogliśmy wytrzymać 6.
Nasz syn śpi z nami w łóżku. i tu już mnie szarpie z nerwów. Mój uważa, że musi spać z nami, inaczej będzie cierpiał (spał już w łóżeczku, ale Mąż go wziął po kilku dniach, bo "taki biedny jest" i śpi do dziś z nami). kiedy zapytałam go jak sobie wyobraża spać po porodzie stwierdził, że będziemy spać w czwórkę. NIE MA MOWY!! już teraz się nie wysypiam, bo się rozpychają mimo, że łóżko ma 1,80m. kupujemy Bartkowi łóżko i przenoszę go do jego pokoju choćbym miała się awanturować z mężem przez miesiąc! maluszek będzie spał od początku w łóżeczku, choć będzie ciężko - nie załatwię się jak z Bartim. takie mądrości (m.in. że przedszkole dla dziecka to zabieranie dzieciństwa, spanie samemu to cierpienie) mąż wyniósł z domu. Powiedzieliśmy teściom o ciąży (cała rodzina i znajomi wiedzieli pierwszego dnia, choć prosiłam o dyskrecję, bo moja mama nie wiedziała,a nie chciałam, żeby się dowiedziała od obcych - trzeba było zacząć od niej - ucieszyli się, ale jak powiedziałam, że Barti będzie spał w swoim pokoju, to teściowa była oburzona, że takiego maluszka będę mordować, że dziecko samo musi zdecydować kiedy będzie spać osobno. oczywiście nic złego nie widzi w spaniu w czwórkę na jednym łóżku. spędziłyśmy ze sobą 5dni i nie mogę już jej znieść.. oczywiście zrobię po swojemu, najwyżej znowu powiem jej, co myślę o wtrącaniu się.. gorzej z mężem, bo jest upartym osłem..cóż - nikt nie mówił, że będzie łatwo..
Barti oświadczył mi wczoraj, że nie chce dzidziusia, że mam go "wyrzucić przez okno", co wszystkich rozbawiło, a mnie przeraziło. oczywiście odbyłam z nim poważną rozmowę (w dalszym ciągu jest "na nie"), oby zaakceptował rodzeństwo...
Maluszek będzie w pampersach - nie mam siły, czasu i ochoty na pranie i eksperymenty..
to chyba tyle o mnie - idę spać, bo padam na twarz po tej podróży..
gratuluję dobrych wieści i trzymam kciuki za kolejne
![Wink ;) ;)](data:image/gif;base64,R0lGODlhAQABAIAAAAAAAP///yH5BAEAAAAALAAAAAABAAEAAAIBRAA7)
dobranoc Kochane Majóweczki