reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

  • Każda z nas wita styczeń z nadzieją i oczekiwaniem. Myślimy o tym, co możemy osiągnąć, co chcemy zmienić, kogo kochamy i za kogo jesteśmy wdzięczne. Ale niektóre z nas mają tylko jedno pragnienie – przetrwać, by nadal być przy swoich bliskich, by nadal być mamą, partnerką, przyjaciółką. Taką osobą jest Iwona. Iwona codziennie walczy o swoje życie. Każda chwila ma dla niej ogromne znaczenie, bo wie, że jej dzieci patrzą na nią z nadzieją, że mama zostanie z nimi. Każda złotówka, każde udostępnienie, każdy gest wsparcia przybliża ją do zwycięstwa. Wejdź na stronę zbiórki, przekaż darowiznę, podziel się informacją. Niech ten Nowy Rok przyniesie szansę na życie. Razem możemy więcej. Razem możemy pomóc. Zrób, co możesz.
reklama

Maj 2012

pieszczoszka niestety w takich chwilach czas się ciągnie niemiłosiernie musisz być cierpliwa wiem że łatwo powiedzieć ale masz Laurę która pomoże Ci czas zająć:tak:

kugela ja się śmieję do S że viagra ojca wykończy:-p
 
reklama
witam sie i ja w ten deszczowy dzionek:wściekła/y:
dzis chyba nici ze spacerku a na po poludniu jestesmy umowieni na spacer z kolezanka.
nocka byla by piekna gdyby nie to ze moje dziecko od 5 do 7 wiercilo sie , krecilo , stekalo , chyba bylo mu chlodno bo durna matka zamiast ubrac cos z dlugim rekawkiem to ubrala same body a noce robia sie coraz chlodniejsze.
moja corcia przez 15 lat byla jedynaczka i nigdy nie byla samolubnym dzieckiem , zawsze dzielila sie zabawkami , potrafila sama sie bawic , nie musialam z nia siedziec i zabawiac i napewno nie jest rozpieszczonym dziekiem wiec to nie ma nic wspolnego czy ktos jest jedynakiem czy ma rodzenstwo , wszystko zalezy od wychowania.
zaluje troszke ze nie pomyslalam o 2 dziecku wczesniej ale takie zycie , niby chcielismy ale ciagle bylo nie teraz i tak zlecialo 15 lat na planowaniu:D. teraz sie ciesze ze mamy drugie dziecko i powiem wam szczerze ze myslimy z mezem nad trzecim dzieckiem ale jak to wyjdzie sie okaze.
patina szybko rosna , moja corcia I mowi do Jaska zeby tak szybko nie rosl bo jak jest maly to taki kochany, wkolko mu powtarza ze jak tylko podrosnie to beda matce dokuczac .
kciuki za wszystkie potrzebujace i duzo zdrowka dla dzieciaczkow.:-)
 
Ostatnia edycja:
Witam,


nocka super, za to właśnie zaczęło się marudzenie... bujaczek nie, rączki nie, leżenie nie, łóżeczko nie... Nie wiem ile to jeszcze potrwa, ale moje poklady cierpliwości jeżdżą na rezerwie...


Kugela - o, to kierunek dość mi pokrewny (bo ja kończę literaturoznawstwo na filogii polskiej). Specjalnie dla Ciebie (dorzucam też ciekawostki z zagresu feminizmu i gender, bo to temat, który sobie "rozwijałam" najbardziej):


Np. świeżo upieczony tatulek z plemienia Sambia lub Maruja powinien unikać matki i dziecka, oboje bowiem są skażeni faktem narodzin. Mało tego, podniecenie, które wywołują karmiące piersi mogą prowadzić do złamania tabu i - ba - śmierci matki lub dziecka... Do momentu, kiedy dziecko karmione jest piersią ojciec bardzo mało je widuje, dlatego, ze wg nich pierwsze 9 miesięcy po urodzeniu dziecko nadal stanowi część matczynego ciała. Ma nieograniczony dostęp do jej piersi do lat 3, następnie jest "odsuwane" - chłopcy uczeni są zasypiania coraz dalej od niej (ale jeszcze nie w męskiej części domu). Pomimo, że rośnie im kontakt z ojcem, chłopcy żyją z matką i rodzeństwem do 7-10 lat.


To ma związek ze strachem przed prcesem feminizacji chłopców (na co wpływ ma oczywiście matka, bo to z nią mały człowieczek przebywa przez pierwsze 9 miesięcy). Żeby było śmiesznie, pomimo, że Ernest Hemingway (to ten od "Stary człowiek i morze") miał matkę obdarzoną dość "męskim" charakterem, to robiła z niego dziewczynkę! Przez to całe życie cierpiał na zaburzenia płciowej tożsamości - wyrządziła mu krzywdę na długie lata... ubierała go i czesała jak dziewczynkę i bardzo mocno od siebie uzależniła... "Uratował" go ojciec, biorąc na polowania itp. męskie zajęcia, przy czym on sam był "wykastrowany" przez silną osobowość dominującej matki Ernesta...


Taka ciekawostka - odcięcie dziecku pępowiny do odłączenie go od matki, przez co nóż, bądź ostrze kojarzy się właśnie z procesem separacji, oraz... obrzezania - czyli oddzieleniu totalnym od matczynej kobiecości...


W plemieniu Sambiów ma miejsce trójstopniowa inicjacja - bardzo upokarzająca i bolesna. Chłopcy są w zaskoczeniu odrywani od matki, zabierani do lasu i przez 3 dni biczowani... Bici są pokrzywami, upuszcza im się krew z nosa, aby pozbawić matczynych płynów, aby mogli rosnąć... Chłopcy Ci wspominają po latach, że była to dla nich ogromna psychiczna trauma... Separacja z matką jest CAŁKOWITA - chłopcom nie wolno z nią rozmawiać, dotykać, przytulać się... Nie wolno im nawet na nią patrzeć.


W plemieniu Barujów potrzeba 10 lat, aby odseparować tożsamościowo chłopca od matki... I tam również polega to na izolacji, pozbawieniu picia, jedzenia, odzienia. Biczowanie, zadawanie ran, aż wreszcie obrzezanie - na szczęście nie jest ono publiczne. Aby zostać mężczyzną trzeba przejść krwawe rytuały...


Kasiula - u nas dzisiaj rano kupa gigant poszła, sama z siebie :) dobrze, że wyczaiłam moment kiedy, bo by chyba wypadła z pampersa... Spróbuj pomasować brzuszek, u nas działa.
 
Widzę,że niektóre już planują rodzeństwo dla dzieciaczków. Ja jak najbardziej popieram. Sama mam małą różnicę wieku i nie żałuję. Też chciałam jedno za drugim,aby potem do pieluch i nieprzespanych nocek nie wracać,no i nie ukrywam,że też mój wiek miał tu znaczenie bo pierwszej młodości już nie jestem.
Ja przestałam zażywać tabletki jak Nati miała niecałe 7 miesięcy,zaszłam w ciąże jak miała 9,między dzieciakami jest 17 miesiecy różnicy. Szczerze? Jest i było ciężko-ale nikt mi nie powiedział,że będzie łatwo,sama wiedziała w co się pakuję. Ale ani przez chwile nie pożałowałam tej decyzji.
Już w ciąży sie zaczeło,w pierwszym trymestrze mega zmęczenia,senność,chciałam czasem się położyć,odpocząc a córcia na to niemożliwe,raczkowac zaczynała i wszędzie jej było pełno,potem końcówka ciązy a ona biagać się nauczyła,nie raz była szybsza ode mnie,byłam zmęczona,wieczorami padałam na pysk,kręgosłup nawalał bo oprócz ciazy musiałam często też dźwigać ponad 10 kilową córcię. Nie żałuję :)
Teraz też lekko nie ma,mało czasu dla siebie jak nie jedno to drugie potrzebuje uwagi- ale warto!!! Mówię Wam,jak patrzę jak Nati podchodzi do Młodego,podaje mu zabawki,jak pierwsze co robi po przebudzeniu to szuka go,pokazuje palcem na niego,"strzela" monolog po chińsku i uśmiechają się oboje do siebie to aż się łezka w oku kręci :) Jak Adaśko zapłacze na leżaczku a Młoda biegnie do niego aby podać mu smoczek,on się do niej uśmiecha,zagaduje tym swoim agu,w takich chwilach wiem,że warto. Że ich miłość(bo już bez wątpienia widać,że się kochają) jest warta moich poświęceń.
No a tak Wam jeszcze powiem,że myślałam,że będzie dużo gorzej. Ogarniam wszystko. Jestem sama. TŻ całymi dniami w pracy,nie mam tam rodziny,mama była przez pierwszy mies,potem siostra na kilka dni i tyle. Radziłam sobie całkiem nieźle. Jedyne co to czasem większy niż zwykle bałagan w domu bo czasem sił lub czasu na sprzątanie było brak.
Teraz jestem w Polsce i mam tu pomoc po 15 bo tak zaczynają się schodzić z pracy,spędzę tu jeszcze miesiąc i naładuję akumlatory na kolejne miesiace :)
Ale kocham ich obije najbardziej na świeci ei nie wyobrażam sobie teraz życia bez nich albo tylko z jedną jak było przed narodzinami Młodego.
 
Chrzest Huberta będzie 22 wrzesnia. Trafiliśmy na wspaniałego księdza, o którym słyszelismy, że nie robi problemów parom w podobnej do nas sytuacji, i tak jest. Ma on tylko na pieńku z proboszczami z kilku parafii, którzy donosili na niego dziekanowi, i po upewnieniu sie, że my do tych parafii nie nalezymy - nie pytał o nic. Powiedział, że to głupie, że mu się zarzuca, że nie robi rodzicom problemów, bo w tym wszystkim nie o rodziców chodzi, tylko o nowego człowieka. Bylismy u niego prawie godzine, pokazał nam swoja plebanię, swój imponujący księgozbiór, który własnie kataloguje by w internecie uruchomić bibliotekę, pogadał z Leszkiem o zwózce drzewa z lasu, bo to temat na tapecie u niego, pokazał nam swoje pranie, które od kilku dni prasuje - ma tam ponad 80 koszul do wyprasowania..., pokazał największego na świecie motyla jakiego ma w gablotce, spisał dane Huberta, nasze (nie skomentował tego, że mam nazwisko inne niż panieńskie i nie jest ono nazwiskiem mojego syna), dane chrzestnych - spytał tylko, czy z chrzestnymi wszystko w porządku i mamy być w kościele w sobotę 22 września o 17. Koniec formalności. Wychodząc, życzyłam mu miłego dnia. Wracamy do domu i dzwoni do mnie ksiądz. Moja pierwsza myśl, że coś zapomnieliśmy, odbieram, a ksiądz ze śmiechem w głosie mi mówi, że szczerze miłego dnia mu zyczyłam, bo własnie się dowiedział, że to co miał na dziś zaplanowane i miało nie wyjśc jednak się udało i leci zaraz to robic i super, że zdąrzylismy wszystko załatwić zanim musiałby tam jechać... Pierwszy raz widział nas na oczy, wspaniały człowiek po prostu.


Potem załatwiliśmy inną rzecz, a mianowicie spytalismy telefonicznie chcrzestnych, czy sie zgadzają - bo w zyciu nie przypuszczaliśmy, że dzis wszystko z księdzem dogramy i bedziemy juz podawać ich dane. Na szczęście się zgodzili, bo byłoby mi głupio przed tym wspaniałym księdzem. Tak więc mimo tego, że ojciec i matka Huberta są w sytuacji bez wyjścia dla Kościoła, to on sam bedzie miał normalny start i swoją szansę.

Dzieki za kciuki i ja trzymam za potrzebujące!
 
Aniu, bardzo sie ciesze :)

Z wychowaniem jedynakow i rodzenstwa roznie wychodzi. Mi sama siebie ciezko ocenic, na pewno mam jakies jedynacze cechy. Najwiekszy komplement, jaki kiedykolwiek otrxymalam to slowa kolegi: ty jedynaczka? Nie widac :) za to mialam dwie kolezanki,siostryzdwuletnia roznica wieku i o pare lat mlodszy brat. Rasowe jedynaczki... Takze instnienie rodzenstwa moze pomagac w rozwoju pewnych cech u dzieci, ale nie gwarantuje sukcesu dobrego wychowania.
 
koszmar, anik :szok: To co robi tam kobieta kiedy rodzi syna? Wyje z rozpaczy? Probuje sie nie przywiazac, bo zaraz jej zabiora i skatuja? :szok: Jedyne co mi sie podobalo to ten nieograniczony dostep do cyca :-) No i sie dowiedzialam dlaczego Hemingway mial takiego fisia na punkcie meskosci - tylko samoloty, polowania, zadnych czulostek, twardy meski zywot... (Flaurka - wez to sobie do serca zanim wcielisz w zycie plan z rozowa sesja Huberta :-p:-D) Jestem ciekawa anik jaki masz temat, bo zwiazku z literaura to ja tu nie widze :-D I nie zazdroszcze Ci korekty jezykowej... Na studiach humanistycznych maja na tym punkcie swira. Moj profesor z lingwistyki tak mnie z tego trzepal, czepial sie kazdego przecinka w... przypisach! :baffled: (ale ocene dal potem bajeczna :-D)
 
Flaurka - cieszę się, że wszystko się udało.

Jeśli chodzi o rodzeństwo... Czy ja wiem, czy pomaga... ja mojego brata doceniłam późno dosyć... ale pomiędzy nami 8 lat różnicy, więc kiedy ja chciałam się z nim bawić on leżał, walił się grzechotką po głowie i wołał "agu". Kiedy on chciał się bawić, ja wolałam chodzić z koleżankami, bo uważałam się za "dorosłą"... Jeśli zdecyduję się na drugie dziecko, na pewno nie zafunduję mu takiej różnicy wieku...

Kugela - dla nas masakra, dla tych matek, pewnie i jakiś dramat, ale wiedzą, że to nieuniknione i od pokoleń jest tak samo, więc myślę, ze przyjmują to inaczej niż my... Ja piszę o poszukiwaniu tożsamości bohaterów powieści detektywistycznych (Holmes+Watson, Poirot, Marlowe...). A ponieważ czytałam książkę o męskiej tożsamości od razu wpadłam na te fragmenty i dość mocno mnie zaciekawiły, że drążyłam za nimi ciut głębiej :) I dziwić się, że mi ta praca idzie tak powoli, skoro muszę przyswoić sobie wszystko, co tylko mnie zainteresuje...
 
Ostatnia edycja:
Oj, według mnie rodzeństwo pomaga, zwłaszcza na etapie dzieciństwa - dzieciom jest po prostu weselej, a takie jedynaki, chowane dodatkowo przez babcie a nie w przedszkolu są mniej socjalne - potem, w szkole i w dorosłym zyciu to sie wyrównuje, ale dzieci, które rozna tylko z dorosłymi, zachowuja sie troche jak dorośli - jakies takie mniej dziecinne są. To z moich obserwacji. Ja na przykład mam rodzeństwo a tez nie lubie sie dzielić - w akademiku mieszkac bym nie mogła, bo lubie wiedzieć co jest moje a co cudze;)
 
reklama
a to trafilas Flaurka z ta dorosloscia. Tez mam takie odczucia. Za to w akdemiku uwielbialam mieszkac. Moglabym jeszcze :-D Najlepsze lata :-D Jako dziecko mialam multum kolezanek w bloku plus rodzenstwo cioteczne takze mozliwosci socjalizacji kupe - cale dnie z innymi dziecmi. Zabawkami dzielilam sie bez problemu ale slodyczami juz nie :-p:-D
 
Do góry