Ewako, to prosze tu nie być gołosłowną tyllo sie z nami dzielić przepisami
.
WEGETARIAŃSKIE SAJGONKI NA PIECZARKOWO, proszę pań (totalnie nie dla matek karmiących, ale pomarzyć można, albo innych obdzielić).
Bieremy 0,5 kg pieczarków, oskubujemy z tego co złe, kroimy w plasterki. Łącznie z nóżkami. Nóżkami pieczarek, oczywiście ;D. Dusimy na masełku podsypane z lekka Vegetą i pieprzem. 5 jajeczek znaczącej wielkości gotujemy na twardo. Jajeczka po ostudzeniu drobniutko siekamy. Ja wkładam do takiej maszynerii z Telezakupów Mango- nie wiem jak sie nazywa, ale ma śmigiełko i rączkę do kręcenia i sieka niby wszystko ale tak naprawdę to niewiele. Pieczarki studzimy i robimy z nimi to samo, co z jajeczkami-siekamy. I znowu siekamy- pęczek natki pietruszki na baaaardzo drobno. Wszystko mieszamy, a żeby uzyskać doskonałe połączenie składników i konsystencję, wbijamy surowe jajo. Jak jest za rzadkie, bo nam np. pieczarki sok puściły-dajemy nieco tartej bułki.
I teraz: papier ryżowy - kupić można wszędzie, trzeba go namoczyć w ciepłej wodzie chwileczkę. Kładziemy nadzienie na środek placka i zwijamy tak, jak się robi gołąbki - zakładamy górę, potem boki do środka i rolujemy. Sajgonki smazymy w oliwie z oliwe. Podajemy z barszczykiem, może byc z proszku, ale jak się komuś chce gotować, to czemu nie ;D.
W wersji pozbawionej wschodniego powiewu nie używamy papieru ryżowego, tylko robimy cienkie naleśniki na słono, farsz do srodka, rolujemy, odcinamy boki, dzielimy każdy naleśnik na 2 albo 3 części, panierujemy w bułeczce tartej i na oliwkę. Równie pyszne, tylko dużo bardziej sycące niż w papierze.