AGA, nie będę oryginalna- jakbyś pisała o mnie
Zresztą możesz zobaczyć mój pierwszy wątek tutaj- założony gdy mała miała mniej więcej tyle co twoje dziecko. Podobna załamka
https://www.babyboom.pl/forum/niemowlaki-f16/zasypianie-po-raz-n-ty-10783/
A teraz ma 2 miesiące i już nie mam nigdy dość- zwyczajnie wyuczasz się pewnych schematów, zwyczajnie "wyczuwasz" i "przewidujesz" pewne sprawy. Mam czas się nią cieszyć!
Od cyca małą oderwałam definitywnie i to był wielki krok do przodu. Za smoczkiem absolutnie nie przepada, ale daję jej go uparcie bo sama smokiem być nie chcę (i nie mogę). Czasem ssie, czasem wypluwa- a ja znowu wkłądam. I tak jakoś idzie do przodu
Próbuj.
A jesli chodzi o odkładanie, to serio było tak że przy cycu odpływała, dała się podnieść, zanieść NAD łóżko, i jak juz ją kładłam to od razy
ryk! I żadne podstępy tutaj nie pomogły! Obojętnie czy czekałam 1min czy 30min od zaśnięcia- faza snu nie grała roli. Nawet probowlismy ją usypiac przy cycu na takiej poduszce płaskiej i potem razem z tą poduchą przenieść- porażka czyli
RYK
Wyjścia były 2- albo to tolerujesz albo z tym walczysz
Tolerować nie mogłam bo mieszkając na 45m2 nie da się akceptować tego ze dziecko spi porzucone akurat tam gdzie je nakarmiłam (czytaj MOJE łóżko bądż kanapa w pokoju goscinnym; bo karmię na leżąco). Wszędzie "zawadzała"... No i w ruch poszła książka Tracy Hogg. Tyle że jak ktoś słusznie zauważył, nie mozna jej metody stosować w 100% bo dzieci młodsze niz 6 miechów nie dają się tak zwyczajnie uspokoić (moje tylko cycem). WIęc przydał się smoczek. I od miesiąca prawie jest już tak że karmię, potem się bawimy (jak miała miesiąc to zabawa po 15-20min ją meczyła, a teraz jest to 40-45 min) i na koniec usypiamy. Ona nie ziewa tj w książce Tracy- jej zmęczenie objawia się tym ze juz nic się jej nie podoba
Grzechotki są be, "rozmawiać" z zabawakmi nie chce, lezenie na brzuszku jest fuj, mata edykacyjna do bani a leżaczek powoduje histeryczny płacz
Jak już noszenie na rękach też powoduje marudzenie, a zegarek pokazuje ze faktycznie te ok. 40 min minęło, to wiem ze ona chce zwyczajnie spac (choć może nie wygląda). Siadam na fotelu w pokoju gdzie jest jej łozeczko, przy zaslonietych zaluzjach i zamknietym oknie, klade ja na rekach poziomo i czekam az bedzie spokojna. W 90% przypadków rozpoczyna sie to od histerii totalnej- smoczek wypluwany, dziecko drze sie jak obdzierane ze skory, a ja siedze i tylko ciuchutko mówię "ciiiii..."
Straam się jej nie bujać wtedy- jak się drze to czasem oczywiście odruchowo zaczynasz kołysać lekko dziecko, ale zaraz przestaję. Początkowo jest to stresujące, ale po kilku razach wiesz ze dziecku krzywda się nie dzieje, tylko jest za małe zeby skapowoć o co chodzi. Jestem pewna ze im bedzie starsza tym lepiej kojarzyc bedzie ze to czas spanka. Anyway, histeria trwa od 1 min do 10min. Te dziesięć się dłuży strasznie, ale cóż to jest tak naprawdę! Po tym czasie totalna cisz następowała, zasysała smoka, oddech się uspokajał i wyczekiwałam aż zaczną opadać powieki. Jak tylko opadały (ale dziecko nie ma jeszcze spać- ma być tylko senne) to siup do łóżka! Mowie jej "dobranoc"- nawet w srodku dnia
- głaszczę po główce i wyhodzę. Od początku to dobrze działało. Pierwsze razy coś tam zakwiliła, to wracałam, oddawałam smoka co to jej wypadł i wychodziłam. BARDZO szybko nauczyła się usypiać w łóżeczku. Płacz na rękach w fazie począkowej jest nieodzwonym elementem każdego usypiania, ale teraz, od ok tygodnia nie czekam już nawet na opadające powieki! Tylko czekam az uspokoi oddech i wbije wzrok w "coś" (kiedyś moja twarz to była, a teraz woli odchylać głowę do ściany
). Trwa to max. 5min. Wkłądam ją taką do łóżeczka, przykrywam jak zawsze kołderką, mowie dobranoc itd. i wychodzę. Leży sobie spokojniutko i usypia. Czasem jak się rozbudzi i nie ma smoka to zakwili, ja wracam i go wsadzam ponownie do buzi. Czasem też, jak ma problem z uśnieciem to kładę ją na boczku i jeszcze szybciej odpływa. Niecały miesiąc "treningu" i nasz życie jest zupełnie inne!
A! W nocy problem wypadającego smoka nie istnieje- zasypia jak kamień. Czasem na 2-3 dni jej się coś poprzestawia i budzi się o 1 raz więcej, ale potem znowu powraca do normy i ma tylko 2 pobudki nocne.
I jeszcze 1 pocieszenie- w wieku 2 miesięcy wcale nie robi już w nocy kupek
Wczesniej czesto wypływały jej z Pampersa az po plecy i trzeba było ją przebierać, a teraz nocami tylko karmienie, odbicie, sup do jej łżóeczka, smok do buzi i śpi. Nawet Papmersa nie zawsze zmieniam bo kilka razy z rzędu jak zabierałam sie do zmiany to on był nocą suchy.
Ogólnie miesiąc życia to kuuuupa czasu i bardzo wiele się zmieniło
Usypianie mnie w ogóle nie stresuje, mała lubi swoje łózeczko, bawie się coraz więcej i waśnie uczy się głośno śmiać
Jest git! :-)