Wiem co to inflacja. Napisałam "ceny i tak by rosły (w domyśle aktualnie, a nie ogólnie), niezależnie czy rozdają, czy nie bo inflacja", czyt. inflacja jest aktualnie, dlatego ceny rosną. Wcześniejszy rząd nie dawał nic, a ceny też rosły jak była inflacja. To nie jest tak, że polska gospodarka i ceny zależą tylko od panów z polityki jak im się tam widzi, jakbyśmy byli odcięci od świata. W wielu krajach socjal jest o wiele bardziej rozwinięty, a życie na godnym poziomie i nikt tam nie mówi, że rozdają i ceny takie wysokie, bo rozdają.Inflacja to jest wzrost cen, więc nie możesz pisać, że inflacja i tak będzie bo inflacja. Albo, że wzrost cen i tak będzie bo wzrost cen. Ten wzrost skądś się bierze. Ceny rosną żeby to 500+ można było sfinansować- i inne mniej lub bardziej sensowne programy socjalne. A co to jest 13 czy 14 emerytura jak sobie przeliczysz na miesiąc? Jak mama mi powiedziała ile jej wyliczają emerytury to się złapałam za głowę. A przecież to są ludzie którzy już są starsi, nie mają sił albo zdrowia żeby dalej wykonywać swoją prace (wiadomo, każdy przypadek jest indywidualny). Nie zmienisz zawodu, nie przekwalifikujesz się, nie wyjedziesz z kraju bo gdzie indziej jest lepiej, bo w znacznej mierze nikt Cie już nie zatrudni. Mi akurat szkoda emerytów.
I znów nie zrozumiałaś co napisałam, nie twierdzę, że strasi ludzie mają raj, bo nie mają, ale to nie tak, że jak młody to ma lepiej. Wielu starszych ludzi pracuje dodatkowo, zabierając często miejsca pracy młodym i z doświadczenia wiem, że do wielu prac, gdzie nie potrzeba jakiegoś specjalnego wykształcenia, czy doświadczenia chętniej biorą starszych. Do tego młodzi do pensji nie dostają nic, na dzień dobry umowa zlecenie albo o dzieło i najniższa krajowa, a jeszcze mojej siostrze np. (ale pewnie nie jest odosobnionym przypadkiem) szef powiedział wprost, że za dużo zarabia (najniższa krajowa). Może ciężko to pojąć osobom, które godnie zarabiają, ale wielu młodych zarabia tyle co dostaje przeciętny emeryt, a wydatki większe, bo i kredyt często i dojazdy do pracy i dzieci. Wiem, że już się temat dzieci przewinął: nie stać Cię to nie rób, ale nie zawsze życie układa się tak cukierkowo jak sobie człowiek zaplanuje i nie zawsze też ludzie kierują się statusem materialnym, często wolą żyć biedniej, a mieć dzieci. To już kwestia wyborów i wartości. Także nie dzieliłabym tak ogólnie ludzi pod kątem: tym współczuję, a tym nie.