Ja się porodu nie bałam do 35tc. A potem strach był już duży, hehe. Miałam poród wywoływany więc bałam się, że powtórzę historie koleżanki, która rodziła w tym samym miejscu 2miesiace przede mną ale nie było postępu porodu i musieli zrobić cc. Okazało się, że strach ma wielkie oczy i mi się udało. Poród wspominam rewelacyjnie. Na porodówkę zabrali mnie o 20:40 a o 21:05 tuliłam już synka. Wcześniej robiłam sobie masaż krocza, brałam też wiesiołka i piłam hektolitry naparu z liści malin, opłacało się, bo nie pękłam i nie byłam nacinana