Ja dzisiaj skoczyłam zbadać progesteron, według monitoringu jestem 8 dpo.
Rozpoczęłam też diagnostykę na własną rękę. Nie wiem czy mam takiego pecha do lekarzy, czy to norma, ale byłam w ostatnim czasie u dwóch i obaj stwierdzili, że problemy z płodnością można stwierdzić po roku bezskutecznych starań i że nie powinnam się martwić na zapas. Zlecili mi jedynie zbadanie progesteronu po owulacji.
Zrobiłam pierwsze badania i wyszła mi dość niska witamina B12 (około 290). Czy któraś z was orientuje się czy może mieć to wpływ na trudności z zajściem w ciążę?
Też miałam taką informację zwrotną od dwóch lekarzy, że badania po roku starań.
Ja naprawdę nie rozumiem, co te kolejne pół roku zmieni, bo jeśli teraz przez pół roku nie udało mi się zajść w ciąże, to raczej coś jest na rzeczy.
Generalnie nie wiem czy Was też, ale strasznie mnie wk*rwia, jak wszędzie dookoła trąbią, że wymieramy, że rodzi się najmniej dzieci, że kobiety nie chcą rodzić. A jak znajdzie się para, która chce mieć dzieci, a nie może, to usłyszy od lekarzy, że za wcześnie na badania, albo sami sobie coś wymyślili, a na NFZ to nie ma terminu, a prywatnie zaraz ceny osiągną takie kwoty, że niewielu będzie na nie stać...
Nosz ku*wa, jakbym ja była ustawodawcą i miała problem z wymieraniem kraju i brakiem dzieci, to jakbym tylko znalazła takich, co chcą je mieć, to wysłałabym ich na wszystkie możliwe badania na NFZ, aby tylko mieli to dziecko.