reklama
Dzien dobry ...
Kindzi a wie dalej trzymam kciuki&&&&
u nas problemow ciag dalszy ... jakby mało było zmartwien :-( mojego meza od tygodnia pobolewa brzuch tzn on mowi ze tak jakby go piekło i kuło jka na wzdecia .. w czwartek był u lekarza , niestety jego lekarz był na urlopie i musiał is do innej babki , ona przepisała mu jeden lek i kazała jesc lekko strawne posiłki , zleciła mu tez badania , w piatek zrobił wszystkie badania a teraz w srode idzie do lekarza zobaczyc jak tam wyniki ...mam nadzieje ze to nic powaznego .... jak narazie lek w sumie tak jakby nie działał .. bo dalej go pobolewa ..:-( ahhh chyba zwariuje ....
Syneczku kochany(*)
Michas(*)
Aniołeczki(*)
Kindzi a wie dalej trzymam kciuki&&&&
u nas problemow ciag dalszy ... jakby mało było zmartwien :-( mojego meza od tygodnia pobolewa brzuch tzn on mowi ze tak jakby go piekło i kuło jka na wzdecia .. w czwartek był u lekarza , niestety jego lekarz był na urlopie i musiał is do innej babki , ona przepisała mu jeden lek i kazała jesc lekko strawne posiłki , zleciła mu tez badania , w piatek zrobił wszystkie badania a teraz w srode idzie do lekarza zobaczyc jak tam wyniki ...mam nadzieje ze to nic powaznego .... jak narazie lek w sumie tak jakby nie działał .. bo dalej go pobolewa ..:-( ahhh chyba zwariuje ....
Syneczku kochany(*)
Michas(*)
Aniołeczki(*)
wiola20121119
Fanka BB :)
Margomari witam Cię również i ja...nie ma słów, aby opisać to co czujemy, ale warto próbować...to pomaga... W czwartek miną dwa miesiace od śmierci mojego WOjtusia, a ja wciaż mam lepsze i gorsze dni. A czasem nie mam siły wstać z łózka. Staramy sie wspierać wzajemnie, dzięki temu forum możemy sie spotkać i pogadać, bo nawzajem rozumiemy się najlepiej...
(*) dla Twojej córeczki
Monila ja mam tak samo. Wczoraj dokładnie wałkowałam w głowie ten sam temat. Nie pasuję. Powinnam się chyba zamknać w domu i nie wychodzic, bo nie nadaję sie do towarzystwa. Ludzie siedzxa, smieją się, a ja czuję sie jak odmienieć. Zostaję z boku. Mąż też to zauważył, usiadę cichutko z boku, nie odzywam się, tylko się patrzę. On mnie rozumie, nie dziwi sie, raczej sie martwi, ale z boku wygląda to dziwnie. A ja nie mam siły po prostu.
Dziewczyny, ja równiez miałam sporo szczęścia. Lekarze walczyli o mojego Wojtusia do samego końca, chociaż na początku usłyszałam, ze miał tylko 30 % szans. Trafia mnie jak czytam o takich niby -lekarzach. W naszym szpitalu byłam dziewczynka 21/22 HBD i wiecie ci? Żyje, uratowali ją...Ma niespełna dwa latka, jeszcze nie chodzi, ale wcześniaki mają ciężej, o wiele...Żyje malutka... Nie ominęła jej niestety retinopatia i mała nie widzi. Na scianach wisiało wiele zdjec- dzieci z 24 tygodnia, a także z późniejszych. Wszystkie żyją. Wiadomo, ze walczą o zdrowie, ale są z rodzicami...Mój Wojtuś żył 39 dni, niestety cały czas pod respiratorem. Bliźniaczki z 26 tygodnia wyszły do domu po 4 tygodniach. Jednak lekarze uprzedzali, ze każde dziecko jest inne. Czasem uratują malucha z 24 tygodnia, a z 30 nie. Wszystko zależy od dziecka. To jest bardzo trudne, ale dlatego starają sie i chcą dać szansę każdemu dziecku, a nie tylko tym wybranym, które spełniają kryteria wagowe i wiekowe.
(*) Wojtusiu kochany...tesknimy
(*) Aniołeczki...opiekujcie sie rodzicami
(*) dla Twojej córeczki
Monila ja mam tak samo. Wczoraj dokładnie wałkowałam w głowie ten sam temat. Nie pasuję. Powinnam się chyba zamknać w domu i nie wychodzic, bo nie nadaję sie do towarzystwa. Ludzie siedzxa, smieją się, a ja czuję sie jak odmienieć. Zostaję z boku. Mąż też to zauważył, usiadę cichutko z boku, nie odzywam się, tylko się patrzę. On mnie rozumie, nie dziwi sie, raczej sie martwi, ale z boku wygląda to dziwnie. A ja nie mam siły po prostu.
Dziewczyny, ja równiez miałam sporo szczęścia. Lekarze walczyli o mojego Wojtusia do samego końca, chociaż na początku usłyszałam, ze miał tylko 30 % szans. Trafia mnie jak czytam o takich niby -lekarzach. W naszym szpitalu byłam dziewczynka 21/22 HBD i wiecie ci? Żyje, uratowali ją...Ma niespełna dwa latka, jeszcze nie chodzi, ale wcześniaki mają ciężej, o wiele...Żyje malutka... Nie ominęła jej niestety retinopatia i mała nie widzi. Na scianach wisiało wiele zdjec- dzieci z 24 tygodnia, a także z późniejszych. Wszystkie żyją. Wiadomo, ze walczą o zdrowie, ale są z rodzicami...Mój Wojtuś żył 39 dni, niestety cały czas pod respiratorem. Bliźniaczki z 26 tygodnia wyszły do domu po 4 tygodniach. Jednak lekarze uprzedzali, ze każde dziecko jest inne. Czasem uratują malucha z 24 tygodnia, a z 30 nie. Wszystko zależy od dziecka. To jest bardzo trudne, ale dlatego starają sie i chcą dać szansę każdemu dziecku, a nie tylko tym wybranym, które spełniają kryteria wagowe i wiekowe.
(*) Wojtusiu kochany...tesknimy
(*) Aniołeczki...opiekujcie sie rodzicami
Margomari witaj wśród nas trzymaj się, światełko dla córeczki(*)
Mój synek także zmarł na sepsę wiesz że to jest wina szpitala, jeżeli przez 34 dni nie pokazywała objawów typu gorączka i pogarszających się wyników krwi -była na własnym odechu -musieli ją tam zarazić bakteriami, powinnaś wziąść dokumentację z pobytu dziecka w szpitalu i ja przeanaliaować - lekarze uważaja że w takich szpitalach zdaża sie sepsa ale chyba trzeba zacząć z tym walczyć bo ta zachorowalność jest coraz wieksza nie powiem juz o umieralności- dzieci, które czasami są zdrowe nagle umierają na sepsę przez brak odpowiedniej higieny i denzyfekcji szpitala i personelu medycznego.
Dla Aniołków(*)
Mój synek także zmarł na sepsę wiesz że to jest wina szpitala, jeżeli przez 34 dni nie pokazywała objawów typu gorączka i pogarszających się wyników krwi -była na własnym odechu -musieli ją tam zarazić bakteriami, powinnaś wziąść dokumentację z pobytu dziecka w szpitalu i ja przeanaliaować - lekarze uważaja że w takich szpitalach zdaża sie sepsa ale chyba trzeba zacząć z tym walczyć bo ta zachorowalność jest coraz wieksza nie powiem juz o umieralności- dzieci, które czasami są zdrowe nagle umierają na sepsę przez brak odpowiedniej higieny i denzyfekcji szpitala i personelu medycznego.
Dla Aniołków(*)
ewanh
Zaangażowana w BB
Witajcie dziewczyny. Ciężki dzień dzisiaj, już miesiąc nie ma ze mną mojego Michałka, a dla mnie jakby czas się zatrzymał...
Wiola, Monila ze mną jest identycznie, nie umiem już tak jak wszyscy, śmiać się, żartować a udawać nie mam zamiaru. Wystarczy, że przy mojej kochanej Martynce muszę zachowywać się normalnie. Niby jest jeszcze mała ale od razu wyczuwa moje nastroje.
Wiem, że rzadko się odzywam, ale zaglądam do was codziennie, bez Was było by mi bardzo ciężko.
Dla Waszych Aniołków
[*]
Michałek
[*] 25.01.2013 21t6d
Aniołek
[*] 01.06.2012 5t
Wiola, Monila ze mną jest identycznie, nie umiem już tak jak wszyscy, śmiać się, żartować a udawać nie mam zamiaru. Wystarczy, że przy mojej kochanej Martynce muszę zachowywać się normalnie. Niby jest jeszcze mała ale od razu wyczuwa moje nastroje.
Wiem, że rzadko się odzywam, ale zaglądam do was codziennie, bez Was było by mi bardzo ciężko.
Dla Waszych Aniołków
[*]
Michałek
[*] 25.01.2013 21t6d
Aniołek
[*] 01.06.2012 5t
reklama
wiola20121119
Fanka BB :)
Chciałam jeszcze jeden temat poruszyc. Może jestem przewrażliwona i przesadzam, to od razu mnie uświadomcie...:-)
Ostatnio jak ktoś zadzwoni, to pyta sie czy wszystko w porzadku, niby standardowe pytanie, ale...
Ostatnio dzwonił mój ojciej i delikatne ma pretensje, ze nie przyjeżdzam, ze nie dzwonię, ze by powiedzieć , ze jest ok. Po czym pyta, czy wszystko w porzadku i słyszę, ze oczekuje odpowiedzi, tak wszystko dobrze. jak to tylko usłyszał, to zaraz się pożegnał...I tyle sobie pogadalismy. Czasem jak ktoś zadzoni i pyta się, czy wszystko w porządku, a ja mam zły dziń, to mówie "prawie", nie lubię oszukiwać, a jak ktoś dzwoni i sie interesuje, to ja z checia bym pogadała. Ale jak tylko dam w jakikolwiek sposób znać, ze nie jest do końca ok, nie mowie, ze jest dobrze, to szybko kończy rozmowe. Dlatego mam wrazenie, ze wszystkie telefony, które odbieram są po to, aby osoby po drugiej stronie upewniły się, ze jest dobrze. A przeciez nie jest i nigdy nie będzie... Tylko nikt chyba nie chce tego usłyszeć...Ale chociaż ktoś dzwoni, bo reszta milczy...Staram sie zawsze znaleźć jakiś plus w sytuacji....
Marka dziekuję...z Tobą rozmowa jest całkiem inna Ty słuchasz tego, co chcę powiedzieć... Mam nadzieje, ze weekend był przyjemny
Ostatnio jak ktoś zadzwoni, to pyta sie czy wszystko w porzadku, niby standardowe pytanie, ale...
Ostatnio dzwonił mój ojciej i delikatne ma pretensje, ze nie przyjeżdzam, ze nie dzwonię, ze by powiedzieć , ze jest ok. Po czym pyta, czy wszystko w porzadku i słyszę, ze oczekuje odpowiedzi, tak wszystko dobrze. jak to tylko usłyszał, to zaraz się pożegnał...I tyle sobie pogadalismy. Czasem jak ktoś zadzoni i pyta się, czy wszystko w porządku, a ja mam zły dziń, to mówie "prawie", nie lubię oszukiwać, a jak ktoś dzwoni i sie interesuje, to ja z checia bym pogadała. Ale jak tylko dam w jakikolwiek sposób znać, ze nie jest do końca ok, nie mowie, ze jest dobrze, to szybko kończy rozmowe. Dlatego mam wrazenie, ze wszystkie telefony, które odbieram są po to, aby osoby po drugiej stronie upewniły się, ze jest dobrze. A przeciez nie jest i nigdy nie będzie... Tylko nikt chyba nie chce tego usłyszeć...Ale chociaż ktoś dzwoni, bo reszta milczy...Staram sie zawsze znaleźć jakiś plus w sytuacji....
Marka dziekuję...z Tobą rozmowa jest całkiem inna Ty słuchasz tego, co chcę powiedzieć... Mam nadzieje, ze weekend był przyjemny
Podziel się: