reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

reklama

Listopadowe mamy 2020

I jeszcze jedno, cały czas dręczy mnie poczucie winy....że to ja jestem przyczyną nieszczęść mojego męża . Ostatnio zasugerował mi , że powinniśmy zrobić sobie comiesięczny plan budżetu, zarzuca mi że dużo wydaje....Ale ja nie mam pojęcia na co ... ani nie kupuje sobie nowych ubrań , ani nigdzie nie wyjeżdżamy, ani nie jadamy na mieście.... chodzę do swojego ginekologa prywatnie, z uwagi na ciaze z cukrzyca muszę mieć częściej wizyty...Ale już się zastanawiam czy nie odwołać bo drogo. Na 3 prenatalne nawet nie idę, chciałam bankowac krew pepowinowa i też chyba z tego zrezygnuje. Przykro mi, ze tematy które są dla mnie ważne , bo to mój pierwszy dzidziuś są tak traktowane przez mojego męża. Ktoś z was w ogóle zastanawia się nad tą krwią pepowinowa ?
 
reklama
Cześć dziewczyny....to znowu ja, bardzo wam dziękuję za wsparcie, które uzyskałam pod poprzednim wpisem. Niestety sytuacja z moim mężem staje się coraz gorsza :(, zaczynam sie denerwować do tego stopnia że dostaje skurczy i plamień. Cały czas słyszę przytyk o pieniądze boję się cokolwiek kupić dziecku , o sobie już nie wspomne ... non stop slysze , ze nie miescimy sie w budzecie mimo , iz ja sprzedalam swoje ukochane mieszkanie aby splacic kredyt na mieszkaniu , ktore moj maz kupil jako kawaler. czuje się jak gorszy Sort kobiety, nie czuje ani oparcia ani bezpieczeństwa....zaczęłam powoli wpadać w stany depresyjne i żałować że zaszła w ciaze. Nie potrafię już rozmawiać z mężem, zrobiłam mu przelew na jego konto 10 tyś aby dał mi już święty spokój i zajął się swoimi sprawami, a ja bym mogła w spokoju kupić sobie np porządny laktator i ubranka dla maluszka. To wszystko jest tak chore że aż przykre.

Bardzo Ci współczuje i nawet wyobrazić sobie nie potrafię co Ty czujesz...jednak czytając post zadam pytania: sprzedałaś swoje mieszkanie, spłaciłaś kredyt za mieszkanie męża, które nabył jako kawaler- czyli to mieszkanie stanowi jego majątek odrębny czy może Ty teraz jesteś również jego współwłaścicielem? Kolejna kwestia w obecnej sytuacji najważniejsze jest zdrowie Twoje i maluszka nie mąż. Może trzeba mu wylać kubeł zimnej wody na głowę i jeśli masz gdzie to wynieś się na jakiś czas odpocznij psychicznie, a przy okazji zobaczysz jego reakcje. Mąż albo coś się z nim dzieje albo nie dorósł do sytuacji w której jest i go to przerasta, choć nie zdaje sobie sprawy, ze jak maluszek pojawia się na świecie to jest dopiero próba związku a i także dodatkowe wyzwania finansowe, bo dziecko ma swoje dodatkowe potrzeby. Nie możesz czuć się jako gorszy sort jesteś pełnowartościowa osoba i nie możesz nawet chwile o sobie zle myśleć bo w Waszej sytuacji anormalnie zachowuje się mąż. Tym bardziej, ze z tego co piszesz to nawet rachunki macie osobne. A może to on czuje się gorszy bo mniej zarabia od Ciebie?
 
Cześć dziewczyny....to znowu ja, bardzo wam dziękuję za wsparcie, które uzyskałam pod poprzednim wpisem. Niestety sytuacja z moim mężem staje się coraz gorsza :(, zaczynam sie denerwować do tego stopnia że dostaje skurczy i plamień. Cały czas słyszę przytyk o pieniądze boję się cokolwiek kupić dziecku , o sobie już nie wspomne ... non stop slysze , ze nie miescimy sie w budzecie mimo , iz ja sprzedalam swoje ukochane mieszkanie aby splacic kredyt na mieszkaniu , ktore moj maz kupil jako kawaler. czuje się jak gorszy Sort kobiety, nie czuje ani oparcia ani bezpieczeństwa....zaczęłam powoli wpadać w stany depresyjne i żałować że zaszła w ciaze. Nie potrafię już rozmawiać z mężem, zrobiłam mu przelew na jego konto 10 tyś aby dał mi już święty spokój i zajął się swoimi sprawami, a ja bym mogła w spokoju kupić sobie np porządny laktator i ubranka dla maluszka. To wszystko jest tak chore że aż przykre.
to jak wydajesz ze swoich pieniędzy, to w czym problem? kontrolujesz te plamienia? to może byc niebezpieczne
 
Bardzo Ci współczuje i nawet wyobrazić sobie nie potrafię co Ty czujesz...jednak czytając post zadam pytania: sprzedałaś swoje mieszkanie, spłaciłaś kredyt za mieszkanie męża, które nabył jako kawaler- czyli to mieszkanie stanowi jego majątek odrębny czy może Ty teraz jesteś również jego współwłaścicielem? Kolejna kwestia w obecnej sytuacji najważniejsze jest zdrowie Twoje i maluszka nie mąż. Może trzeba mu wylać kubeł zimnej wody na głowę i jeśli masz gdzie to wynieś się na jakiś czas odpocznij psychicznie, a przy okazji zobaczysz jego reakcje. Mąż albo coś się z nim dzieje albo nie dorósł do sytuacji w której jest i go to przerasta, choć nie zdaje sobie sprawy, ze jak maluszek pojawia się na świecie to jest dopiero próba związku a i także dodatkowe wyzwania finansowe, bo dziecko ma swoje dodatkowe potrzeby. Nie możesz czuć się jako gorszy sort jesteś pełnowartościowa osoba i nie możesz nawet chwile o sobie zle myśleć bo w Waszej sytuacji anormalnie zachowuje się mąż. Tym bardziej, ze z tego co piszesz to nawet rachunki macie osobne. A może to on czuje się gorszy bo mniej zarabia od Ciebie?
Mieszkanie mój mąż kupił jako kawaler, nie jest moje i de facto poza tym, ze tu mieszkam nie mam do niego żadnych praw. Mąż zarabia ponad 5tys, ja zarabiałam przed ciaza ok 2500 , bo niestety zmieniłam pracę na gorsza finansowo, ale spokojniejszą, żeby móc w spokoju starać się o dzidziusia. Nie mamy kredytu, żyjemy normalnie , faktycznie moje wizyty są drogie ale dla mnie było ważne , aby dobry ginekolog mnie prowadził. Nie wiem...może to jego drażni, że ja zarabiam grosze.... bo inaczej tego nie mogę wyjasnic
 
to jak wydajesz ze swoich pieniędzy, to w czym problem? kontrolujesz te plamienia? to może byc niebezpieczne
Akurat teraz mi przeszło, jutro mam wizytę u ginekologa i mu powiem o tym , że dziś plamilam...wydaje mi się że to z nerwów, bo zaraz po kłótni dostałam silnych skurczy i zrobiło mi się słabo. Powiedziałam mężowi, ze jest po prostu tyranem. Tak, wszystko prawie dla dziecka , oprócz lozeczka, kupuje ze swoich. Mąż płaci rachunki i dzielimy się opłatami za jedzenie.
 
I jeszcze jedno, cały czas dręczy mnie poczucie winy....że to ja jestem przyczyną nieszczęść mojego męża . Ostatnio zasugerował mi , że powinniśmy zrobić sobie comiesięczny plan budżetu, zarzuca mi że dużo wydaje....Ale ja nie mam pojęcia na co ... ani nie kupuje sobie nowych ubrań , ani nigdzie nie wyjeżdżamy, ani nie jadamy na mieście.... chodzę do swojego ginekologa prywatnie, z uwagi na ciaze z cukrzyca muszę mieć częściej wizyty...Ale już się zastanawiam czy nie odwołać bo drogo. Na 3 prenatalne nawet nie idę, chciałam bankowac krew pepowinowa i też chyba z tego zrezygnuje. Przykro mi, ze tematy które są dla mnie ważne , bo to mój pierwszy dzidziuś są tak traktowane przez mojego męża. Ktoś z was w ogóle zastanawia się nad tą krwią pepowinowa ?

Co do krwi pepowinowej zastawiałam się przy pierwszej ciąży jednak faktycznie bilans wyszedł tak, ze odstąpiłam od tego zamiaru. Nie rezygnuj z lekarza, który prowadzi ciąże to niw byłoby poważne. W tej chwili musisz myśleć już jako mama a nie jako żona. A Twój mąż nie wiem czy nie potrzebuje jakiejś pomocy z uwagi na te kalkulacje. Zapewne w każdej rodzinie są wydatki większe, mniejsze i w każdej zawsze przydałby się dodatkowy grosz, ale ludzie żyją i cieszą się chwila, a te są ulotne. Pamiętaj zdrowie najważniejsze z tego nie rezygnuj, prędzej z męża, bo to jak ustawił Wasze życie nie jest normalne. Ty jesteś jak osoba nękana psychicznie, a w tym wszystkim dzidziuś. Pomysł o sobie i dziecku, koleżanka miała problem z mężem w ciąży i bardzo jej córeczka ucierpiała w brzuszku lekarze jej stan określili w taki sposób, ze podczas tych nerwowo i stresu dostarczała dziecku hormon stresu a po urodzeniu dziecku tego brakowało i samo się wprawiało w różne stany aby dostarczyć organizmowi tego hormonu i dziecko ma 7 lat i wciąż chodzą na terapie - obecnie są po rozwodzie i tam tez był aspekt finansowy.
 
Mieszkanie mój mąż kupił jako kawaler, nie jest moje i de facto poza tym, ze tu mieszkam nie mam do niego żadnych praw. Mąż zarabia ponad 5tys, ja zarabiałam przed ciaza ok 2500 , bo niestety zmieniłam pracę na gorsza finansowo, ale spokojniejszą, żeby móc w spokoju starać się o dzidziusia. Nie mamy kredytu, żyjemy normalnie , faktycznie moje wizyty są drogie ale dla mnie było ważne , aby dobry ginekolog mnie prowadził. Nie wiem...może to jego drażni, że ja zarabiam grosze.... bo inaczej tego nie mogę wyjasnic

Tyle, że w małżeństwie nie powinno być oczekiwań co do wysokości czyjegoś wynagrodzenia - chyba, że w przypadkach skrajnych jak jedno rozwala cała pensje, np na używki, hazard itp. Nie macie kredytu co w tych czasach na prawdę rzadkość. Z mieszkaniem spłacając kredyt ze swoich nie do końca postąpiłaś racjonalnie, bo może być Ci ciężko to odzyskać. Po tym co piszesz widać, że Tobie zależy na mężu i faktycznie to Ty masz poczucie winy, a nie powinno tak być. Zastanów się czy dom który tworzycie jest dobrym środowiskiem dla dziecka, skoro Tobie w nim źle dziecku lepiej nie będzie, a jak pisze związek przechodzi wielka rewolucje kiedy na świat przychodzi pierwsze dziecko.
 
Co do krwi pepowinowej zastawiałam się przy pierwszej ciąży jednak faktycznie bilans wyszedł tak, ze odstąpiłam od tego zamiaru. Nie rezygnuj z lekarza, który prowadzi ciąże to niw byłoby poważne. W tej chwili musisz myśleć już jako mama a nie jako żona. A Twój mąż nie wiem czy nie potrzebuje jakiejś pomocy z uwagi na te kalkulacje. Zapewne w każdej rodzinie są wydatki większe, mniejsze i w każdej zawsze przydałby się dodatkowy grosz, ale ludzie żyją i cieszą się chwila, a te są ulotne. Pamiętaj zdrowie najważniejsze z tego nie rezygnuj, prędzej z męża, bo to jak ustawił Wasze życie nie jest normalne. Ty jesteś jak osoba nękana psychicznie, a w tym wszystkim dzidziuś. Pomysł o sobie i dziecku, koleżanka miała problem z mężem w ciąży i bardzo jej córeczka ucierpiała w brzuszku lekarze jej stan określili w taki sposób, ze podczas tych nerwowo i stresu dostarczała dziecku hormon stresu a po urodzeniu dziecku tego brakowało i samo się wprawiało w różne stany aby dostarczyć organizmowi tego hormonu i dziecko ma 7 lat i wciąż chodzą na terapie - obecnie są po rozwodzie i tam tez był aspekt finansowy.
Staram sie o tym nie myslec , niestety przez ciągle uwagi męża nie potrafię cieszyć się ciaza.... o to mnie boli.... bo kobiety traktują ciaze jako najpiękniejszy okres w życiu a ja ciągle płacze... może ja załapałam jakaś depresję ciążowa....
 
reklama
Do góry