Agnieszka H.
Listopadowa mamusia '07
Kundo - moja Lusia też ma kolki :-(. I również kropelki nie pomagają - lekarka zapisała nam Esputicon, 3x3 kropelki. Mam za to na tę przykrą dolegliwość swoją metodę, i warto, żebyś ją wypróbowała.
Otóż biorę królewnę do swojego łóżka i przykrywam od klaty w dół kołdrą. To ważne, żeby nie przykrywać dalej niż to niezbędne, żeby się dzidzioł nie przegrzał. Gaszę wszystkie światła, ściszam radio (w chałupie nie "chodzi" nic oprócz lodówki), kładę się obok niej i zaczynam masować malutki bunio. Ale tak porządnie, z zaangażowaniem ;-). Ruchem zgodnym z kierunkiem wskazówek zegara - tak są w brzuszku flaczki ułożone. Choćby nie wiem jak wrzeszczała, po chwili się ucisza. Po jakimś czasie nie trzeba już masować cały czas, tylko wówczas, gdy "się zanosi" na kolejny atak wstrętnej kolki. W końcu dzidzioł zasypia rozluźniony i wyraźnie szczęśliwy :-).
Ta metoda, choć intuicyjna, przynosi jak zauważyłam ostatnio, skutki długofalowe. Nie wiem - może pobudza perystaltykę jelit. Ale malutka każdego dnia cierpiała coraz mniej, a wczoraj kolki nie było wcale ! Tfu, tfu, co by nie zapeszyć.
A odnośnie kropelek, to znalazłam ostatnio artykuł, który zainspirował mnie do stworzenia "mojej metody" walki z kolką, który oprócz tego, że jedynym skutecznym sposobem walki z kolką jest wyciszenie maleństwa, udowadniał że Simeticon nie wykazuje żadnej skuteczności. Artykuł był z porządnego naukowego czasopisma o konkretnym Impact Factorze (bodajże ponad 9) i jeżeli chcecie, mogę go wkleić .
Otóż biorę królewnę do swojego łóżka i przykrywam od klaty w dół kołdrą. To ważne, żeby nie przykrywać dalej niż to niezbędne, żeby się dzidzioł nie przegrzał. Gaszę wszystkie światła, ściszam radio (w chałupie nie "chodzi" nic oprócz lodówki), kładę się obok niej i zaczynam masować malutki bunio. Ale tak porządnie, z zaangażowaniem ;-). Ruchem zgodnym z kierunkiem wskazówek zegara - tak są w brzuszku flaczki ułożone. Choćby nie wiem jak wrzeszczała, po chwili się ucisza. Po jakimś czasie nie trzeba już masować cały czas, tylko wówczas, gdy "się zanosi" na kolejny atak wstrętnej kolki. W końcu dzidzioł zasypia rozluźniony i wyraźnie szczęśliwy :-).
Ta metoda, choć intuicyjna, przynosi jak zauważyłam ostatnio, skutki długofalowe. Nie wiem - może pobudza perystaltykę jelit. Ale malutka każdego dnia cierpiała coraz mniej, a wczoraj kolki nie było wcale ! Tfu, tfu, co by nie zapeszyć.
A odnośnie kropelek, to znalazłam ostatnio artykuł, który zainspirował mnie do stworzenia "mojej metody" walki z kolką, który oprócz tego, że jedynym skutecznym sposobem walki z kolką jest wyciszenie maleństwa, udowadniał że Simeticon nie wykazuje żadnej skuteczności. Artykuł był z porządnego naukowego czasopisma o konkretnym Impact Factorze (bodajże ponad 9) i jeżeli chcecie, mogę go wkleić .