No pięknie.
Aluśka zuch dziewczyna z Ciebie.
My po spacerku. Znów złapałam gumę
to jakieś fatum. Najechałam na pinezkę, którą jakiś ch...m rzucił na chodnik. Kurde jedna pinezka i akurat musiałam na nią najechać. Wstąpiłam do sklepu rowerowego po dętkę (w takich sytuacjach jestem bliska łez) a pan na to, że nie mają takich nietypowych rozmiarów i życzy mi powodzenia w szukaniu. Wkurzył mnie tym jeszcze bardziej. A na koniec z uśmiechem na ustach powiedział, że strasznie mu przykro, że nie może mi pomóc. Tak, akurat. Pewnie się cieszył, że nie ma dodatkowej roboty, bo bym go prosiła o zmianę dętki w kole, bo tak naprawdę zapasową dętkę mam w domu, tylko chciałam kontynuować spacer. Zadzwoniłam do Damiana, pożaliłam się, po czym wzięłam się w garść. Poszłam do domu po chustę
i z powrotem na zakupy. Nałaziłam się i jestem padnięta.