reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

  • Każda z nas wita styczeń z nadzieją i oczekiwaniem. Myślimy o tym, co możemy osiągnąć, co chcemy zmienić, kogo kochamy i za kogo jesteśmy wdzięczne. Ale niektóre z nas mają tylko jedno pragnienie – przetrwać, by nadal być przy swoich bliskich, by nadal być mamą, partnerką, przyjaciółką. Taką osobą jest Iwona. Iwona codziennie walczy o swoje życie. Każda chwila ma dla niej ogromne znaczenie, bo wie, że jej dzieci patrzą na nią z nadzieją, że mama zostanie z nimi. Każda złotówka, każde udostępnienie, każdy gest wsparcia przybliża ją do zwycięstwa. Wejdź na stronę zbiórki, przekaż darowiznę, podziel się informacją. Niech ten Nowy Rok przyniesie szansę na życie. Razem możemy więcej. Razem możemy pomóc. Zrób, co możesz.
reklama

Lipiec 2010

dziewczyny, ja nie mówię o opiece na starość - na starość to ja sobie mogę iść do domu starców. Ja mówię o opiece w chorobie, to dwie różne kwestie. Poza tym punkt widzenia zależy od punktu siedzenia - ja wiem, że mam mutację genetyczną zwiększającą zachorowalność na nowotwory, poza tym mam inne obciążenia genetyczne. Radek też je może mieć. Polisa na życie w sensie pieniędzy nie zagwarantuje mu dawcy szpiku, jak będzie taka potrzeba. Wy od razu myślicie o "hodowaniu na organy", podczas gdy to przeważnie chodzi o szpik albo o wątrobę, która się regeneruje - wiadomo, że nie o przeszczep serca :/ Gwarantuję Wam,że gdyby któreś dziecko zachorowało na białaczkę (a przecież dzieci chorują...), to jednym z pierwszych pytań byłoby pytanie o rodzeństwo. Poza tym dziś pobiera się całą nerkę, za 30 lat wystarczą pewnie jakieś tam komórki, z których tę nerkę będzie można "wyhodować".
Co do krwi pępowinowej, to ja akurat nie pobierałam, bo wszyscy mi tłumaczyli, ze na razie w Polsce to nie funkcjonuje poprawnie. Rodziła za to ze mną dziewczyna,która pobierała, bo jej brat miał jakąś chorobę genetyczną, którą na świecie leczy się (czy będzie się leczyć) właśnie z użyciem komórek macierzystych i ona się bała,ze jej starze dziecko może być na to chore (a urodziła się dziewczynka - dziewczynki podobno nie dziedziczą tej choroby).
Poza tym to w ogóle nie oznacza, że to będzie dziecko niekochane - nie wiem, skąd Wam to przyszło do głowy. Dla mnie po prostu jest to ważna kwestia, która przemawia "za" kolejnym dzieckiem (bo w gruncie rzeczy kiedyś dawcą może być to pierwsze...)
 
Ostatnia edycja:
reklama
Kropa, myslę, ze nikt Cię tutaj o hodowanie na narządy nie posądza, po prostu zadna z nas na to nie wpadla. ALe jest inaczej, jak jest jakas choroba w rodzinie, wtedy się o tym bardziej mysli i takie rzeczy pod uwagę bierze.

ja krwi nie pobralam i w sumie trochę sobie w brodę pluję, bo moją chorobę się akurat leczy krwią. Po ciązy w ogole się super czulam po tym wzledem, bo tak krew tez w organizmie matki krązy. Przy następnym na pewno pobiorę. Nie wiem, czemu mialam takie zacmienie ostatnio.

Na fali rozmow zaczelam z B rozmawiac jakby to z drugim dzieckiem bylo. I stwierdzil, ze sobie teg onie wyobraza (czytaj: zrezygnowania z wyjsc na silke 3 razy w tyg). Ja mu na to: to ja sobie tez dziecka nie wyobrazam.

Mysle, ze jednak mu trochę zal, ze Pola mialaby byc sama.

ALe wiecej takich rozmow musimy przeprowadzac, bo ja niestety męczęnnicą nie będę:)
 
kropa tak mi się coś wydawało, ze trochę niefortunnie ujęłaś swoje mysli
No i druga kwestia, która przeważa u mnie w 99% za kolejnym dzieckiem - kwestie medyczne. Chodzi mi o ewentualną potrzebę przeszczepu szpiku, wątroby, nerki czy czegokolwiek...

dla mnie (i chyba nie tylko dla mnie) trochę szokujące jest takie myslenie do przodu. W sensie myslenie, że ktoś mi bliski może mieć np. białaczkę za 10 lat.

Osobiście panicznie się boję, hmm... nazwijmy to "myslenia sprawczego" czy tez "życzeniowego".
Nie cierpię, po prostu nie znoszę, jak ktoś mi mówi np. żebym czegoś nie robiła, bo mogę nogę złamać. Albo (jak paliłam) że za 10 lat dostanę raka, albo jak mój szwagier-dentysta mobilizował mnie do wyrwania i zrobienia implantu na pozór zdrowej 6-stki, tzn. dzwonił i pytał czy mnie juz boli?:wściekła/y:

Jak ktoś mi coś takiego mówi, to jakby mi tego życzył. i jestem po prostu zła na tą osobę, a jeśli mi się takie nieszczęście przydaży, to myslisz na kim wyładuję cały swój żal i flustrację?

Kiedyś tak kolega odpowadzał mnie na lodowisko i na odchodnym coś bąknął, że nogi sobie połamię. Wtedy (jak już poszedł) bardzo nieszczęśliwie upadłam, kontuzja kolan - do dzisiaj mi się odzywa. Praktycznie zerwałam kontakt z tamtym kolegą... mimo, że on smalił do mnie cholewki... i nawet dziś, choć minęło kilka lat, oboje mamy rodziny i dzieci, jakoś nie mogę mu wybaczyć tamtego głupiego zdania
 
Kropa-na pewno jestes dobra mama i taka bylabys dla drugiego ale zabrzmialo to dziwnie "jak dla mnie radek moglby byc jedynakiem ale..."Brzmi to jakby drugie dziecko wcale nie musialoby byc gdyby nie to ze moze ewentualnie pomoc w ratowaniu zycia.Ja wiem ze matka zrobi wiele by ratowac dziecko ale planowanie z tego powodu...No ja bym jednak z innego wolala

Marta-rzeczywiscie podyskutujcie ze swoim zeby przykrych niespodzianek
nie bylo.Skoro mu zalezy na rodzenstwu dla Poli to niestety musi dopasowac swoja rzeczywistosc do nowej sytuacji.Jak kazdy inny:)
 
Ostatnia edycja:
mimo ze znam wielu jedynakow, ktorzy są fajnymi, otwartymi, nieegocentrycznymi ludzmi, zaden z nich nie chicalby tym jedynakiem byc.

Marta, ja jestem jedynakiem i nigdy mi to nie doskwierało. Wręcz przeciwnie - lubie ten stan. ;-)

Za to nagminnie jako dziecko byłam nagabywana pytaniami, czy chciałabym braciszka lub siostrzyczke.

Ja właśnie myslę, że w stosunku do jedynaków stosowana jest presja i to wypada powiedzieć, że brakuje nam rodzeństwa. Mi nie brakowało, chociaz doceniam więź jaką ma mój M ze swoimi bracmi.

Ach i wielokrotnie, nagminnie - jak brak było lepszych argumentów - słyszałam, że jestem rozpieszczoną jedynaczką. Ja tak nie uważam, mało tego, argementy takie potrafiły mi powiedziec osoby, które mimo, że z rodzin wielodzietnych, były bardziej egoistyczne ode mnie.

A już zupełnie bez sensu było rzucanie tekstów o jedynactwie w kontekście finansowym. Jeżeli stać mnie było na coś więcej, to tylko i wyłącznie dlatego, że stac było na to moich rodziców, a nie dlatego, że byłam jedynaczką.
Znam rodziny, w których rodzice zadłużali się, żeby sprostać oczekiwaniom dzieci. I to było fer?
A ja dostawałam kieszonkowe mniej więcej takie same jak inne dzieci, a że wyjeżdzałam na fajne wakacje, to co? mieli mnie zostawić w domu?


Niektórzy ludzie mają paranoję na punkcie jedynaków. Kiedyś podejmując gościa serdelkowymi paluszkami zamiast zwykłymi prostymi - usłyszałam "bo ty jesteś rozpieszczoną jedynaczką":eek: no to wyjasnia wszystko:-D
 
Nef-oj i ja niejednokrotnie spotkalam przesympatycznych,absolutnie nie egoistycznych jedynakow jak i dzieci z wielopokoleniowej rodziny o mniej pieknym charakterze!Oraz takich ktorzy pomimo tego ze maja braci,siostry zachowuja sie w stosunku do siebie jak obcy albo w ogole nie utrzymuja ze soba kontaktu.Regul nie ma

Az milo popatrzec jak od kilku dni moja bawi sie lalka.Znacznie inaczej niz gdy ja dostala.Ostatnimi czasy obserwuje jak sadza ja na nocniku,uklada do snu a teraz wlasnie czysci ja chusteczkami pampers i slysze przy tym "ba,ba" lala taka brudna;)

Poza tym jakis czas temu schowalam jej szczeniaczka uczniaczka a dzis znioslam go ponownie.Przywitala jak starego znajomego:)
 
Ostatnia edycja:
a my wrócilismy ze spcerku do parku, zaliczylisy tez kawiarnie, Gosia była bardzo grzeczna, podobało jej się, że siedzi przy stoliku - jak dorosła :tak:, a potem jak zaczęła łazić po kawiarni to też w miarę grzecznie, nie zagladała po innych stolikach i pozostawała na widoku.


Dzisiaj na HBO komedia "zanim odejdą wody", bedziemy oglądać, mam przeczucie, że ten film rozbawi mnie do łez:-)
W ogóle lubię teraz lekkie filmy, żadko daje się namówić na coś mrocznego, ciężkiego czy horrory.
A pomysleć, że przed ciążą, to ja zapoznałam Mka z seria Piłą... coś mnie się poprzestawiało w ciąży:-D


eijf mnie po prostu wkurzaja stereotypy, bo jak to stereotypy czesto nie mają nic wspólnego z rzeczywistością
 
Nef, to jesteś naprawdę wyjątkiem! Od moich znajomych słyszę, ze co najmniej 3 dzieci ma byc!

Ja mam brata, ale akurat tez z nim nie mam za dobrych relacji. Jak bylismy mlodsi tez się tłuklismy. Myślę jednak, że dobrze mi to ogolnie zrobilo. Potrafię teraz walczyc o swoje, nigdy nie byłam tez " dziewczyńską" dziewczyną i nie za dobrze się z takimi dogaduję.

Słyszalam tez opinie moich kolezanek, że drugie dziecko oni planują dla tego, ktore juz mają, bo oni już swoje instynkty za spokoili.

Bylismy w koncu w Ikei. Kupilam stolliczek i krzeselko (białe).

I pościel, narzutę, kołderkę i poduszkę dla Poli. I pieska i piłkę (inne zabawki pozwolila sobie wydrzec). i pare drobiazgow do kuchni. CO razem dalo ponad 4 stówy! Pola się nabawila, powysiadywała na tapczanikach, krzesełkach, wyjsc nie chciała!
 
marta hehe, ikea zdradliwa z tymi ich bibelotami, człowiekowi sie wydaje, że wziął drobiazgi i niedrogo... a potem w kasie jak sie opamięta to już po sprawie i trzeba płacić...:tak:

Ja z ikei lubię tylko ich bibeloty do kuchni, no i teraz dział dziecięcy odwiedzam,, reszty nie za bardzo lubię (w sensie mebli dla dorosłych) miałam kiedyś umeblowane tym całe mieszkanie, które wynajmowaliśmy zMkiem na kocią łapę i bardzo się zraziłam.

No ale mebelki dla dzieci mają fajne. I ten ich nieśmiertelny mamut, jest we wszelkich miejscach przyjaznych dziecku i Gosia zawsze bardzo chetnie się na te krzesełka ładuje;-)

Zestaw fajny kupiłaś, też nad nim dumałam, ale staneło na zwierzątkach tra present. Nie wiem czy widziałaś, ale z tej serii jest później fajne łóżko z barierką dla przedszkolaka:tak:


ach, marta, ja się bardzo lubie wyrywac stereotypom, tak po prostu - programowo. Lubię pod prąd:-D


Ileż to ja się w dzieciństwie nasłuchałam od rodziców o pokornym cielaku co dwie matki ssie...
no cóż nigdy nie byłam;-)


kurcze eMek niech się leipej streszcza, bo mnie się komedia od godz buforuje i już przebieram nogami:dry:
 
reklama
Dziewczyny, może przesadziłam z tym 99%, ale to dla mnie bardzo ważny argument. Mam podstawy, poważne podstawy, by obawiać się różnego świństwa. Z tym sprawczym myśleniem nef, to po części masz rację, ale... Można wiedzieć (w tym sensie, ze mieć to na papierze), że jest się w grupie zwiększonego ryzyka jakichś chorób i żyć sobie beztrosko dalej, licząc na szczęście, a można badać się co jakiś określony czas, unikać pewnych rzeczy i zrobić wszystko, żeby się przed chorobą uchronić/zabezpieczyć. Ja należę do tej drugiej grupy.

Z tym, że Radek mógłby być jedynakiem to zwyczajnie chodzi mi tylko o to, że nie przemawiają do mnie argumenty typu "jedynacy są tacy i owacy", "przy kilkorgu jest weselej" itp. Przemawia do mnie za to argument wsparcia w rodzeństwie i argument medyczny - to tyle... Każdy decyduje się na dziecko z jakiegoś powodu, ja nigdy nie chciałam mieć "DZIECKA" - zawsze myślałam o dwójce, z przyczyn o których napisałam. Tak więc u mnie to nie jest tak, że skoro mam jedno, to pod kątem "uzupełniania" urodzę drugie - zawsze myślałam o dzieciach w kontekście przynajmniej dwójki, że jedno ma być uzupełnieniem drugiego i odwrotnie, a nie że młodsze ma być "po coś". Dla mnie to argument nie gorszy niż :żeby było weselej", albo "żeby pierwszemu nie było smutno". Prawda jest taka, ze na dzieci zwykle ludzie decydują się/nie decydują się z pobudek egoistycznych. Ja najbardziej chciałąm mieć bliźnięta,ale skoro się nie udało, spróbuję mieć drugie "dla pierwszego", żeby się miały nawzajem. Bo życie mnie nauczyło, że radość można fajnie przeżywać i z sąsiadem. Problemy najlepiej przetrawić z rodzeństwem.
 
Do góry