kropa501
Fanka BB :)
dziewczyny, ja nie mówię o opiece na starość - na starość to ja sobie mogę iść do domu starców. Ja mówię o opiece w chorobie, to dwie różne kwestie. Poza tym punkt widzenia zależy od punktu siedzenia - ja wiem, że mam mutację genetyczną zwiększającą zachorowalność na nowotwory, poza tym mam inne obciążenia genetyczne. Radek też je może mieć. Polisa na życie w sensie pieniędzy nie zagwarantuje mu dawcy szpiku, jak będzie taka potrzeba. Wy od razu myślicie o "hodowaniu na organy", podczas gdy to przeważnie chodzi o szpik albo o wątrobę, która się regeneruje - wiadomo, że nie o przeszczep serca :/ Gwarantuję Wam,że gdyby któreś dziecko zachorowało na białaczkę (a przecież dzieci chorują...), to jednym z pierwszych pytań byłoby pytanie o rodzeństwo. Poza tym dziś pobiera się całą nerkę, za 30 lat wystarczą pewnie jakieś tam komórki, z których tę nerkę będzie można "wyhodować".
Co do krwi pępowinowej, to ja akurat nie pobierałam, bo wszyscy mi tłumaczyli, ze na razie w Polsce to nie funkcjonuje poprawnie. Rodziła za to ze mną dziewczyna,która pobierała, bo jej brat miał jakąś chorobę genetyczną, którą na świecie leczy się (czy będzie się leczyć) właśnie z użyciem komórek macierzystych i ona się bała,ze jej starze dziecko może być na to chore (a urodziła się dziewczynka - dziewczynki podobno nie dziedziczą tej choroby).
Poza tym to w ogóle nie oznacza, że to będzie dziecko niekochane - nie wiem, skąd Wam to przyszło do głowy. Dla mnie po prostu jest to ważna kwestia, która przemawia "za" kolejnym dzieckiem (bo w gruncie rzeczy kiedyś dawcą może być to pierwsze...)
Co do krwi pępowinowej, to ja akurat nie pobierałam, bo wszyscy mi tłumaczyli, ze na razie w Polsce to nie funkcjonuje poprawnie. Rodziła za to ze mną dziewczyna,która pobierała, bo jej brat miał jakąś chorobę genetyczną, którą na świecie leczy się (czy będzie się leczyć) właśnie z użyciem komórek macierzystych i ona się bała,ze jej starze dziecko może być na to chore (a urodziła się dziewczynka - dziewczynki podobno nie dziedziczą tej choroby).
Poza tym to w ogóle nie oznacza, że to będzie dziecko niekochane - nie wiem, skąd Wam to przyszło do głowy. Dla mnie po prostu jest to ważna kwestia, która przemawia "za" kolejnym dzieckiem (bo w gruncie rzeczy kiedyś dawcą może być to pierwsze...)
Ostatnia edycja: