reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

  • Każda z nas wita styczeń z nadzieją i oczekiwaniem. Myślimy o tym, co możemy osiągnąć, co chcemy zmienić, kogo kochamy i za kogo jesteśmy wdzięczne. Ale niektóre z nas mają tylko jedno pragnienie – przetrwać, by nadal być przy swoich bliskich, by nadal być mamą, partnerką, przyjaciółką. Taką osobą jest Iwona. Iwona codziennie walczy o swoje życie. Każda chwila ma dla niej ogromne znaczenie, bo wie, że jej dzieci patrzą na nią z nadzieją, że mama zostanie z nimi. Każda złotówka, każde udostępnienie, każdy gest wsparcia przybliża ją do zwycięstwa. Wejdź na stronę zbiórki, przekaż darowiznę, podziel się informacją. Niech ten Nowy Rok przyniesie szansę na życie. Razem możemy więcej. Razem możemy pomóc. Zrób, co możesz.
reklama

Lipiec 2010

Ehhh, u mnie to jest dziwnie... Nie przeszkadzałoby mi, gdyby Radek był jedynakiem. Ale sama mam trójkę rodzeństwa i wiem, jakie to błogosławieństwo, jak się coś dzieje - np. podczas choroby taty. To ogromne ułatwienie nie tylko w kwestiach logistycznych (jeden organizuje lekarza, drugi przywozi, trzeci odwozi, czwarty załatwia leki itd.), ale też w kwestii rozproszenia odpowiedzialności za rodziców. No i druga kwestia, która przeważa u mnie w 99% za kolejnym dzieckiem - kwestie medyczne. Chodzi mi o ewentualną potrzebę przeszczepu szpiku, wątroby, nerki czy czegokolwiek... Wiadomo, ze szanse udanego przeszczepu od rodzeństwa są duuuużo wyższe, niż od rodziców czy obcego dawcy. Mój tata zmierzał nieuchronnie w stronę przeszczepu nerki i gdyby nie nowotwór po drodze, pewnie dawcą byłby ktoś z piątki jego rodzeństwa. Nie macie pojęcia, jak to wtedy ułatwia sprawę... Ostatnio trafiłam na blog czteroletniej dziewczynki, chorej od dwóch prawie lat na białaczkę limfoblastyczną. Tydzień temu urodził jej się braciszek, planowany pod kątem przeszczepu szpiku dla małej. Oby im się udało i oby mały mógł być dawcą...
 
reklama
Kropa-musze powiedziec ze mnie zaskoczylas.Jak to przeczytalam to od razu przypomnial mi sie film taki,z cameron diaz jako matka dziewczynki umierajacej na raka.Film sam w sobie nie byl najlepszy ale akurat lecialam na dlugiej trasie samolotem i trzeba bylo zabic czas.Tam wlasnie rodzice splodzili kolejne potomstwo z mysla o ratowaniu zycia pierwszej corki.Dosyc smutna historia.Matka calkowicie pochlonieta tym co dzieje siz z najstarsza,zapominala wlasciwie o reszcie;dwojce kolejnych dzieci i mezu.Jedna z dziewczynek dowiedziala sie ze pojawila sie na tym swiecie w konkretnym celu i nawet nie chce myslec co takiemu dziecku przychodzi do glowy:kochaja mnie czy jestem tu po to bo siostra umiera...Od wczesnego dziecinstwa targana po szpitalach,kluta.Nie pamietam jak to sie skonczylo.Ta mlodsza decyduje sie na zaskarzenie rodzicow i na walke o usamodzielnienie medyczne.Ta dziewczynka chyba zmarla.
Inna sytuacja jaka przychodzi mi do glowy to moi sasiedzi z Polski.Ich pierwsza corka jest zdrowa,madra,rezolutna.Potem byly z ciazami same problemy;raz kobieta musiala urodzic martwe dziecko,raz poronila,a w koncu wydala na swiat chlopczyka-roslinke wlasnie.Jego stan jest naprawde ciezki.Pomimo tych przezyc postanowili miec kolejne dziecko, jak sie pozniej dowiedzialam, po to by ta pierwsza nie zostala z bratem sama gdy ich zabraknie...Mnie nie wydalo sie to szokujace,wlasciwie normalne,ale pamietam ze kiedy opowiadalam historie komus tutaj to strasznie sie ten ktos oburzyl...
Eh, ciezkie to sa historie .Nie bede bawila sie analize co jest etyczne a co nie bo jak zawsze zdania sa podzielone i komu to wlasciwie oceniac.Mam nadzieje ze kiedy juz ktoras z nas zdecyduje sie na potomstwo to te argumenty za posiadaniem kolejnego beda o wiele lzejsze i przyjemniejsze a samo dziecko oczekiwane i chciane bez nadania mu konkretnej roli na zycie juz przy porodzie:) Tego wam i sobie zycze.O ile oczywiscie na to potomstwo sie zdecydujemy.

Moje dziecko odsypia sobie w ten niedzielny poranek.Az dziwnie tak...
 
Ostatnia edycja:
eijf, piszesz o filmie "Bez mojej zgody" na podstawie powieści Jodi Picoult.
To nie jest tak, że to drugie dziecko miałoby spełniać określoną rolę. Bo gdyby to ono potrzebowało pomocy, to miałoby "kapitał" w postaci pierwszego dziecka. Po prostu generalnie uważam, że rodzeństwo to takie "ubezpieczenie na życie". Nigdy nie zmusiłaby dziecka do oddania nerki (chociaż pewnie gdyby było dorosłe, samo podjęłoby taką decyzję - przynajmniej tak chciałabym swoje dzieci wychować), ale oddanie szpiku, czy pobranie krwi pępowinowej nie boli. Uważam, że nie ma "nieetycznych" sposobów na ratowanie życia swojego dziecka, tutaj dla mnie wszystkie chwyty są dozwolone (oczywiście o ile nie wymagają poświęcenia drugiego życia).
 
Sasanka, ja wiem, że tam jest przepis na wiecej wody. Ja robię gęste, a ona i tak popija potem czyms, wiec w rozrachunku wychodzi chyba na to samo, a mniej obrzydliwego smaku musi wypic:)

Co do allegro, to na 5 pak może jedna byla dość slaba, ale tez wyjątkowo tania (tzn ubranka bylo widac dosc zniszczone), ale Pola je wykonczyla i tak. Byla akurat na etapie raczkowania i spodnie za spodniami darla, wiec się nie martwilam zbytnio. a bluzki wyplamila, bo miala etap na plucie, niejedzenie i wyrywanie mi lyzeczki.

Nikogo bynajmniej nie namawiam na zakupy uzywanych ciuchow, bo wiem, ze niektorzy nie wyobrazają sobie, ze dziecko ma nosic uzywane. Sama to uslyszalam dwa dni temu od kolezanki, ktora mowila, jakie to drogie ubranka są , ze body po 40 zl kupila. Ja jej powiedzialam, ze po pierwsze mozna tanio uzywane, a po drugie za 40 zl to ja mam pięciopak bodajże z tesco, wiec taniej tez się da.

Wydaje mi się, ze to zalezy przede wszsytkim od podejscia do tego, a potem od zasobnosci porfela. Mam bardzo majętnych znajomych, ktorzy dzieciaki tez w uzywane ubierają i większosc rzeczy typu wozki kupowali wlasnie z drugiej ręki. Mam tez bardzo ubogich znajomych, ktorzy wolą kupic nowe i ledwo im starcza do pierwszego. Tak więc, co kto lubi:) Mi jest żal pieniedzy na ubrania, ktore starczają gora na pól roku, a są w cenie ubran dla mnie. Ja to przynajmniej ponoszę kilka lat!:)

Joaszka, Co do "Porozmawiajmy o Kevinie" to też bardzo chcę zobaczyc, czytalam ten wywiad w ostatnich "wysokich obcasach".

CO do drugiego dziecka, to juz pisalas nam, ze nie chcesz wiecej. I ja jestem to w stanie zrozumiec doskonale, bo prawdę powiedziawszy, jest mi teraz bardzo milo z samą Polą. Fajnie, ze juz jest komunikatywna, bardziej samodzielna, odrosnieta. Nie jest problemem jej nigdzie zabrac itp.

Tak jak pisalam, nei wiem, czy nam kolejna ciaza wyjdzie, ale ze wzgledu na Polę wolalabym, zeby rodzenstwo miala. WIększosc jedynakow, jakich znam, zaluje,z e nie ma rodzenstawa. Ze względu na mnie tez bym drugie chciala, bo naprawdę jedna mala kruszyna dostarcza tyle radosci, wiec dwie tym bardziej. Jak nam kolejne dziecko się nie uda, to będę sie cieszyc, ze mam chociaz jedno:)

a jeszcze z kolejnej strony, wiadomo, ze kolejne dziecko to bedzie mega zmeczenie glownie moje. Chyba bedzie potrzeba duzo rozmow z B, zeby sobie uswiadomil, ze nie dam sie zostawiac na cale dnie z dwojka, tak jak bylo z jedynka, keidy on "mial swoje hobby" i cala jego rodzina go z tego rozgrzeszala. Tesciowa nawet mowila, ze dobrze, ze ma silownie i pilke, bo gorzej jakby pil. No ale wiadomo, tesciowa to ...., juz nawet nie chce konczyc. Bo do niej po prostu nic nie dociera, wychowala swoich synow na piramidalnych egoistow. Tak wiec duzo zalezy tez od postawy B. Bo jesli zacznie gadac, ze jak on ma rzucac hobby to nie, to po prostu nei bedzie drugiego dziecka. Ja w tym roku konczę 35 lat i naprawdę nie jestem terminatorem, na dodatek przewlekle choruje, co mi tez sil sporo odbiera, wiec bez jego wspoludzialu nie zamierzam sie wykanczac.


Kurcze, u Was tez tak zimno? polatalysmy po wsi, Pola juz spi, a ja ciągle probuję dojsc do siebie temperaturowo, zaraz chyba gorący prysznic uskutecznie!

Zla jestem, bo mielismy jechac dzis do kuzynowstwa Poli, ale dzwonią, ze oni smarkają, wiec z wizyty znowu nici. Niby wiem, ze katar to nie jest choroba, ale nie mam ochoty miec smarkającego dziecka. Moze namowie B na wizytę w Ikei, chcialam ten stolik Poli kupic i krzeselko jakies (lub krzeselka).
 
Ostatnia edycja:
marta-tesciowa to pewnie z takich co mysla ze dzieckiem zajac sie powinna kobieta.Facetowi klaskac bo nie pije ha ha.W kazdym razie twoj facet jest dorosly i pewnie wie ze zyjemy w innych czsach.Dobra rozmowa i rozeznanie sie w temacie to podstawa, zeby potem niespodzianek nie bylo.Sama mysle ze ludzie od tak sie nie zmieniaja.Jesli facet chetnie zajmowal sie pierwszym dzieckiem i nie ograniczal sie do polgodzinnej zabawy po pracy to bedzie zajmowal sie drugim,a jesli tego nie robil to nie liczylabym na drastyczna zmiane i cud:)

U nas za to cieplutko i slonecznie.Czekamy az mala wstanie by moc gdzies isc.No ale polozylam ja dosyc pozno jako ze rano obudzila sie dopiero o 10...
 
gogana no bo wy wyczerpaliści plan 5-letni za jednym zamachem:-D a my musimy dalej się starać;-)

marta dobra metoda na włosy to druga ciąża;-)
ja w ciąży naprawdę miałam grube, błyszczące, potem pól roku po porodzie trochę wyleniałam, ale uspokoiło się i znowu kondycja włosów jest ok.

Ceny ubranek to przegięcie, moim zdaniem państwo powinno to jakoś dofinansować, zerowy Vat byłby w sam raz, a oni fundują odwrotnie:dry:

eijf z potrzebą własnego kąta jest różnie, np. w rodzinie mojego Mka było trzech chłopaków, były warunki, zeby każdy miał swój pokój, ale tylko mój M chciał, a pozostali dwaj bracia mają wspólny -do dzisiaj (choc to już tylko pokój na wizyty). A o dziwo najbardziej związani emocjonalnie sa mój M i "średni brat", a tymczasem pokój dzielą "średni" z "najmłodszym", który z racji większej różnicy wieku zawsze był gdzieś z boku.

Co do póznego macierzyństwa, w Polsce jest inne podejście, moja ciotka rodziła po 40-stce, to było jej wstyd:sorry:nieraz ustyszała nieprzyjemna uwagę, że jest za stara. ot, takie zaściankowe poglądy.
A ja osobiscie uważam, że 40-letnia matka (zwłaszcza jak to kolejne dziecko) jest duuużo lepsza od 20-latki z gramadką dzieciaków. Bo ta młoda ani nie jest przygotowana psychicznie, ani materialnie, co z tego, że biologicznie lepiej, jesli nie ma warunków do wychowywania dziecka.

joaszka no niestety sa dzieci które trudno kochać, ale odsuwanie się od takiego dziecka tylko pogłębia jego problemy
czasami mam taką refleksję, że miłość tworzy miłość
moja Gosi jest bardzo otwarta, wesoła i czasami mi się wydaje, że duzo w tym mojej zasługi,a nie tylko geny i wrodzony charakter. Bo widzę, że moje dziecko odpowiada uśmiechem na uśmiech, przytula sie bo ja ją przytulam, odpowiada jak radar na moje reakcje. Czasami nie chce ze mną czegoś robi, ma swojego focha i pokazuje charakter, ale potem to mija i do mnie przyłazi sie poprzytulac.


kropa można krew pępowinową oddać do banku, taniej wyjdzie niż kolejne dziecko:baffled:
tzn. ja nie potepiam tego, że można ratować życie jednego dziecka, pobierając tkanki od drugiego, a nawet zachodząc celowo w ciążę, jak to pierwsze zachoruje... ale nie przemawia za mną argument, zajścia w ciąże na wszelki wypadek:baffled: to jakby z góry sprowadzać to drugie dziecko do roli żywego dawcy narządów, kochac go mniej, powoływać je do życia celowo...
hmm... a polisę na życie mozna kupić,czyz nie?


marta
w sprawie uzywanych ubranek, ja nie miałabym nic przeciwko temu, ale mój M nie uznaje:sorry: dot. to też zabawek, woli wydac więcej na nowe, lub kupić tańsze, ale nowe. Czasem jest to uciażliwe podejście.

Nie przejmuj się chorobą kuzynów, jedźcie, jesli masz ochotę. Teraz ja byłam chora, smarkałam i kichała, ale Gośka się nie zaraziła. Mała musi jakoś kształtować swoją odporność, lepiej żeby robiła to na katarze kuzynów niz na czymś poważniejszym w przedszkolu.:tak:
 
Ostatnia edycja:
kropa, zaskoczylas mnie totalnie. Napisalas
"No i druga kwestia, która przeważa u mnie w 99% za kolejnym dzieckiem - kwestie medyczne" :szok::no:

Uwazam, ze dziecko powinno sie urodzic dla samego jego istnienia- bo tego sie pragnie- a nie dlatego, ze dziecko KIEDYS, PO COS moze sie KOMUS DO CZEGOS "przydac".

Zeby tu sie pieklo nie rozpoczelo- chce podkreslic, ze nie naskakuje na nikogo, wyrazam tylko swoje zdanie, tak jak kropa wyrazila swoje...
 
Nef, ja tez lubie myslec, ze to moje i niani wychowanie dobrze na Polę wplywa. Chociaz ze zgodnego malucha robi się ostatnio przekorny diabelek, ktory lubi mówic "nie".
:-D
dzisiaj na spacerze np usiadal na chodniku i nie chciala wstac. Poczekalam dwie minuty, dalam jej szanse nacieszyc się nową sytuacją, ale calyc zas na moje podchody, ze idziemy zobaczyc kury, tatę, moze pojdzie Pan, albo bedzie dym (na to daje sie zlapac), nei i nie. Gdyby nie bylo mi tak zimno, pewnie bysmy jeszcze czekaly na zmianę nastroju, ale tak to wpakowalam ją do wozka i pojechalysmy,przy jej niewielkich protestach, ze ją podnoszę. Ogolnie to nie lubie takich silowych rozwiązan i raczej udaje mi się spokojnym tonem i podchodami osiagnac, to czego chcę. Dzisiaj po prostu dlugo juz szla i miala dosc i chodnik wydawal jej się bardzo atrakcyjny.

Sasanka ja prawde powiedziawszy wolę markowe ubranka z nexta czy george, albo early days, niz nowe tanie np z pepco, gdzie po jednym praniu wyglądają jak szmaty (takie np body jedno mialam). NO a z aukcjami, to wiadomo, trzeba uwazac. Ja nie kupuję od tych, co mają negatywy.

Zresztą, nowe tez czasem tez kupuję, zeby nie bylo. Jak mi się cos super podoba i jest za w miarę rozsądną cenę, tez się skuszę:)

Kropa,tez nigdy o następnym dziecku nie myslalam w kwestii pobierania narządow. Az tak daleko moja wyobraznia nigdy nie siegala! Nigdy tez nie myslalabym o dzieciach w kwestii tego, ze mają się potem mną na starość zając. Ale faktycznie, to co piszesz, jest rozsądne. Im więcej rodzenstwa, tym ewentualny ciezar opieki nad chorym rodzicem się rozklada.

Mi raczej chodzi o to, ze jak jest wiecej dzieci, jest po prostu weselej. Latwiej tez uczą sie kompromisow, tego, ze caly swiat nie kręci sie wokol nich. I tak jak pisalam, mimo ze znam wielu jedynakow, ktorzy są fajnymi, otwartymi, nieegocentrycznymi ludzmi, zaden z nich nie chicalby tym jedynakiem byc.

W ten katar jednak nie jedziemy. Moze i Pola nie zachoruje, ale my z B na pewno:)Moze pojedziemy do palmiarni, bo tam podobno rybki mozna karmic.
 
Gogana-ladnie to ujelas

Ja kupuje nowe ubrania i jak mowilam przyzwyczailam sie do cen choc nie raz je przeklinam bo sa rzeczywiscie chore.Na szczescie to nie jest tak ze ktos nas zmusza do kupowania drogich,czesto mamy jednak wybor bo sa tansze,uzywane jesli ktos lubi itd.Alternatywa po prostu jest.Kupuje nowe ale gdyby mi ktos chcial podarowac cos co by w moim guscie bylo i nie znoszczone to czemu nie?Przewaznie nosilo to inne dzieciatko i to krotko wiec mnie nie obrzydza:)No ale raczej nie ma mi kto podarowac.
No i przyznaje ze ubrania kupowac lubie:)Dla niej bo dla siebie mniej

Marta-u mnie juz od jakiegos czasu "nie" ale grzeczne.Przeczekuje i nie denerwuje sie bo to faza ktora pewnie minie:)Zreszta czasem wystarczy inaczej spytac:)No a jak sie nie da to tylko ze smiechem,bardziej do siebie mowie "no jak nie,jak tak"
 
reklama
marta a ja nie robię podchodów, jak coś chcę od młodej, to nie ma dyskusji, ma być po mojemu i już.
Zauważyłam paradoksalnie, że przynosi to lepsze rezultaty, zwłaszcze teraz na etapie buntu i pokazywania nerwów.
Po prostu jak jestem kategoryczna, to czuje posłuch, a jak się cackam, to marudzi, jęczy i kwęczy:baffled:


a pepco faktycznie słabiutkie. tez coś tam miałam i było do niczego. Jak dla mnie wywalenie pieniędzy w błoto. Ale np. ubranka tesco są super, zwłaszca na wyprzedaży (bo poza wyprzedażą wcale nie sa tanie). Lubię też coccodrillo, ale kupuję tylko na przecenach lub w outlecie, bo normalne ceny to przegiecie. No i mam kilka polskich firm, które kupuję w hurtowni znajomych rodziców, głównie bluzeczki atut i magrof.
 
Do góry