A propos wychowania, to tak sobie ostatnio myślę, że prawdziwe schody to dopiero przed nami. Do tej pory dzieci są zależne w znacznej mierze od nas i jesteśmy w stanie panować nad ich zachowaniem w mniejszym lub większym stopniu. Ja najbardziej boję się okresu dojrzewania, kiedy to kumple staną się ważniejsi od nas i wtedy to dopiero trzeba się będzie napracować, żeby dzieci nas słuchały. Nie będzie tak łatwo, że schowa się zabawkę, albo postawi do kąta i po bólu.
Moim największym marzeniem jest wychować Maciusia tak, żeby nas darzył szacunkiem do końca życia i widział w nas jakiś autorytet. Chciałabym, żeby przychodził do mnie powiedzieć, że mu jest dobrze albo źle. Moja mama jest na szarym końcu listy osób, którym chciałabym się zwierzać i dlatego zrobię wszystko, żeby moje dzieci
![Smile :) :)](data:image/gif;base64,R0lGODlhAQABAIAAAAAAAP///yH5BAEAAAAALAAAAAABAAEAAAIBRAA7)
-)) tak nie miały.