Wyobrazcie sobie, że moja dobra znajoma,urodziła jakies 2 tygodnie temu, chłopczyka. Rodziła oczywiście ze znieczuleniem, wszystko było w porządku.
na 4 dzień po porodzie, była oczywiście już w domu, zaczął ja bolec brzuch,wszyscy mysleli, że to normalne, wkońcu jest po porodzie, ale bóle sie nasilały, a ona wkońcu zemdlała w toalecie, natychmiast odwiezli ja do szpitala. co sie okazało, dostała zakarzenia krwi !!! Nie wyczyslili jej dokładnie i dało sie zakarzenie, macica zaczęła puchnąc i uciskała na pęcherz moczowy. Ona nie umiała sie wysikać, miała w sobie 1,5 litra moczu. na nowo ja znieczulali, cieli, wyczyścili w srodu i szyli....lekarz powiedział, że gdyby przyjechała 2 godziny pózniej, to byłoby po niej, bo pekł by jej pęcherz moczowy i dostała by ogólnego zkakarzenia organizmu..
nie bede tego komentowac, ale jestem wstrzasnięta, bo dowiedziałam się dzisiaj...