Na poczatku wydawało się mi, że będzie kiepsko, bo chyba pociąg, a dokładnie przedział nie przypadł Matejkowi do gustu.trzymam za słowo...
no i zapomniałabym przywitac Brunetkę...napisz jak jazda pociągiem minęła, jak Mateusz to przeżył...i Ty ??
Całe szczęście to tylko chwilowe, bo jak pociąg ruszył mały zaczał podziwiać obrazy za oknem.
Ogólnie było SUPER!, jak na tak długą podróż(9 godzin) i na dodoatek w dzień, Mati był po prostu rewelacyjny. Duza w tym zasługa mojej mamy, bo mały jest w niej zakochany na maxa i praktycznie nie odstepował jej na krok(jak zresztą cały przez cały pobyt)
Nawet udało się mu zasnąć na 2 godziny także był czas na odspanięcie.
Wzęłam ze sobą zabawki i ksiązeczki i kilka nowych zabawek, które wiedziłam, że Mateja zainteresują na jakiś czas.
Powrót był ciut gorszy, ale to z razji czasu.
Wyjazd był ok.godz.11 do 21. Pociąg już nie robił na nim takiego wrażenia, więc praktycznie jak tylko wsiadł zasnął od razu na 1.5 godz.
Potem było troche zabawy, patrzenia przez okno, układnia klocków i czytania.Jednak,że podróż akurat trafiła w czas nocnego zasypiania, mały o 20.20 zasnał siedząc mi na kolanach.
Niestety musiałam go obudzic, abysmy mogli w komplecie wysiąść;-)
Nie obyło się bez płaczu, a mi serce pękało.:-(
Z tego wszystkiego stęskniony tata został bez euforii powitany, całe szczęście zostało to zrekompensowane dziś rano.
Potem już było ok.Samochodem do domku i spanko w ukochanym łóżeczku, calutką noc bez żadnych kręceń i pobudek.:-):-):-):-):-):-)
I oby taki sen już go nie opuszczał;-):-):-):-)