Ja w żadnej ciąży się nie szczepilam na krztusiec, ale w tym roku w lipcu sama przechodziłam i to była najgorsza choroba, jaką kiedykolwiek miałam. W pewnym momencie zastanawiałam się jak mąż sobie poradzi sam z dziećmi, jeśli z tego nie wyjdę i trwało to tygodniami, zresztą do tej pory jeszcze czasem zmagam się z powikłaniami. Jak sobie pomyślę, że taki maluszek miałby się męczyć i dusić...generalnie to doświadczenie odmieniło mój pogląd na to szczepienie. Ale prawda też jest taka, że w tym roku dużo znajomych mi osób przechodziło krztusiec i nikt nie męczył się tak bardzo jak ja