Rano znow mialam brazowe plamienia, doszedl dziwny bol plecow ktory ciagnie az do kolan. Pojechalam do lekarki, zbadala wygrzebala wacikiem brazowa krew, gadala do siebie "dobrze ze nie czerwona". Zrobila mi usg, ciaza sie rozwija serce bije. Pokazalo 6+4 a z okresu mam 7+0.
Zapisala mi magnez, powiedziala ze czasem tak sie dzieje, ze to natura ze ciaza albo bedzie albo nie. Pytalam o progresteron, wrecz prosilam. Mowilam, ze w Polsce zapisywali na podtrzymanie. A ona ze to nie ma sensu, ze ciaza albo sie rozwinie, albo nie a progresteron nic nie zmieni. Mam lezec i tyle...
Widzialam moja fasoleczke, pulsujace serduszko, ale slowa lekarki i brak leku na podtrzymanie nie daly mi spokoju, boje sie o moja kruszynke. Mowilam lekarce, ze przeciez poronilam wczensiej, ale to dla niej nie ma znaczenia...