Mój mąż był ze mną w trakcie całego porodu, pępowinę nawet przeciął
Nie wiem jak dałabym radę bez jego wsparcia. Głaskał mnie po głowie, masował plecy, pozwalał miażdżyć swoje dłonie w trakcie skurczy
Po porodzie gdy leżałam wpół przytomna na tym łóżku nakarmił mnie (przed porodem nie jadłam 28h , bo lekarze cały czas bali się ze będzie trzeba mnie ciąć) przewiózł na położnictwo, dopilnował żebym miała wodę i czekolade w zasięgu ręki. Jeśli kiedykolwiek zdecydujemy się na kolejne dziecko, tez będę chciała mieć go przy sobie