a jak ZUS z jednej strony to udowodni? Bo jeśli powie, że owszem była na zwolnieniu bo np. miała mdłości i wymiotowała dalej niż widziała, przyszedł moment w którym objawy ustąpiły, więc przerwała L4 wzięła urlop wypoczynkowy, by móc spędzić wakacje z rodziną, ale po powrocie objawy wróciły stąd znowu L4. Wg mnie takie tłumaczenie jest logiczne, bo ja wiadomo, objawy w ciąży czasem znikają by powrócić ze zdwojoną siłą… Zastanawia mnie właśnie jaką moc ma w tym przypadku ZUS? Musiałby się nieźle nagimnastykować, żeby to podważyć i jak to zrobić?