Cześć dziewczyny. Mam pytanie jak to jest ze zwolnieniem lekarskim po poronieniu. Czy jest jakiś limit? Poroniłam 1,5 tygodnia temu. Po zabiegu łyżeczkowania dostałam ze szpitala 2 tygodnie L4. Potem zamierzam iść do swojego ginekologa po kolejne zwolnienie, ale nie wiem na jaki okres czasu mi je wystawi. Bardzo nie chcę wracać do pracy, Nienawidzę jej i na samą myśl o powrocie jest mi niedobrze. Poza tym wszyscy w pracy będą wiedzieć, że poroniłam i będą zadawać pytania. Chciałabym jak najdłużej być na zwolnieniu i w międzyczasie ponownie zajść w ciąże. Nie wiem czy jest to wykonalne. Słyszałam, że mogę spróbować u psychiatry poprosić o zwolnienie, ale tez wątpię, że dostane dłuższe zwolnienie od niego. Czy macie jakieś porady?
reklama
w sumie to ustabilizuje... bi da sobie czas (minimum.pol roku) na ułożenie w głowie tego co przeszła, zajście w ciążę lub znalezienie nowej pracy... W kryzysie psychicznym to duży komfort...Ale może zauważyłaś, że większość postów była o tym, że idąc na L4 nie ustabilizuje swojej pozycji finansowej?
reklama
@kejti36 A wg mnie wpadnie w jeszcze większe bagno niż jest obecnie. Bo nie ma zamiaru niczego zmienić. Nie chce szukać nowej pracy. Nie chce wracać do obecnej. Chce dostać pieniądze z chorobowego. Tylko one się skończą i znów będzie płacz. Zupełnie co innego byłoby, gdyby napisała: "Nie radzę sobie. Chcę sobie wszystko poukładać. Znaleźć nową pracę." A nie że jej stabilizacja finansowa ma polegać na pobieraniu zasiłku.
Ja nie wiem gdzie tu sens i logika.
Ja nie wiem gdzie tu sens i logika.
Brzmi jak plan idealny I tak do emerytury.Cóż... Po każdym macierzyńskim może ponownie zachodzić w kolejną ciążę i nie wracać do pracy przez lata
Parówka86
Fanka BB :)
- Dołączył(a)
- 25 Październik 2023
- Postów
- 162
Zdaje się,że wystarczy mieć czwórkę pociech a emeryturka i tak już będzie "wypracowana"Brzmi jak plan idealny I tak do emerytury.
Pytanko szybkie, dotyczące motywacji stojącej za twoją interwencją i potrzebą "otwierania oczu" innym użytkownikom. Wspieranie i doradztwo wymagają nie tylko dobrej woli, ale także odpowiedniej wrażliwości i umiejętności, by nie wyrządzić krzywdy. Na podstawie kilku zdań tworzysz sobie obraz całej sytuacji, nie wiedząc na ile jest prawdziwy. Nie każda osoba będzie chciała, potrafiła się podzielić swoim doświadczeniem i opisywać, jak bardzo cierpi. Dlatego już kilka razy prosiłam - więcej faktów, mniej oceny.Różni ludzie są - niektórym czasem trzeba oczy otworzyć, żeby zaskoczyli.
Ale teraz jest na L4 po poronieniu. Myśli o kolejnym dziecku, a nie ma stabilnej sytuacji w pracy. A mimo to ma nadzieję, że pieniądze chyba same z nieba spadną. Pracodawca zapewne nie omieszka wysłać kontroli zwolnienia. I zapewne będzie wówczas na spacerze z dzieckiem lub z dzieckiem u lekarza - zamiast wykorzystywać L4 do tego, do czego jest.
@Parówka86 - i tu też prośba. Autorka sama podejmie decyzje w sprawie liczby dzieci i tego jak ma wyglądać jej życie. Myślę, że każda kobieta po poronieniu potrzebuje wsparcia i łagodności, a nie sarkazmu. Jak sądzisz?
Madriga
Fanka BB :)
- Dołączył(a)
- 13 Styczeń 2022
- Postów
- 3 594
@AsiakS przytulam. Strata ciąży jest trudna i masz prawo przeżywać ją tak, jak chcesz i potrzebujesz.
Po stracie i łyżeczkowaniu dostałam dwa tygodnie zwolnienia ze szpitala. Następne dwa tygodnie wypisał mi lekarz rodzinny, ponieważ nie byłam w stanie wrócić do pracy w szkole z sześciolatkami. Dalej już psychiatra i dwa miesiące zwolnienia. Kiedy byłam gotowa wrócić do pracy okazało się, że jestem w ciąży (pierwszy cykl starań po poronieniu). Ginekolog od razu wysłał mnie na dalsze zwolnienie.
Mam wspaniałego syna. Nie żałuję ani dnia moich zwolnień. Po kilkunastu latach pracy miałam do nich prawo. Miałam prawo dojść do siebie po stracie ciąży i założyć rodzinę.
Trzymaj się ciepło.
Po stracie i łyżeczkowaniu dostałam dwa tygodnie zwolnienia ze szpitala. Następne dwa tygodnie wypisał mi lekarz rodzinny, ponieważ nie byłam w stanie wrócić do pracy w szkole z sześciolatkami. Dalej już psychiatra i dwa miesiące zwolnienia. Kiedy byłam gotowa wrócić do pracy okazało się, że jestem w ciąży (pierwszy cykl starań po poronieniu). Ginekolog od razu wysłał mnie na dalsze zwolnienie.
Mam wspaniałego syna. Nie żałuję ani dnia moich zwolnień. Po kilkunastu latach pracy miałam do nich prawo. Miałam prawo dojść do siebie po stracie ciąży i założyć rodzinę.
Trzymaj się ciepło.
no tak... bo przecież czas tuż po poronieniu to najlepszy moment na zmiany, rewolucje w życiu, szukanie nowej pracy lub powrót do toksycznego środowowiska pracy...@kejti36 A wg mnie wpadnie w jeszcze większe bagno niż jest obecnie. Bo nie ma zamiaru niczego zmienić. Nie chce szukać nowej pracy. Nie chce wracać do obecnej. Chce dostać pieniądze z chorobowego. Tylko one się skończą i znów będzie płacz. Zupełnie co innego byłoby, gdyby napisała: "Nie radzę sobie. Chcę sobie wszystko poukładać. Znaleźć nową pracę." A nie że jej stabilizacja finansowa ma polegać na pobieraniu zasiłku.
Ja nie wiem gdzie tu sens i logika.
G
guest-1714079215
Gość
Bo masz orać jak chłop pańszczyźniany i wziąć się w garść. Ty jesteś dla pracodawcy, nie jesteście równoprawnymi stronami. Pracodawca ma prawo wywalić kobietę kiedy mu się podoba, bo dziecko jej choruje, bo zaszła w ciążę i zaraz w następną, ale kobieta nie ma prawa "siedzieć w domu", bo zrujnuje imperium swojego władcy. Wiesz Może najlepiej od razu zakazać pracy kobietom przed menopauzą? W końcu zawsze może zajść w ciążę nie pytając swojego pana, może musieć zostać z dzieckiem w domu albo jeszcze lepiej, może mieć trójkę dzieci jedno po drugim i bezczelnie sępić od lekarza zwolnienie, bo najważniejsze dla niej jest ograbić swojego właściciela z zasobu ludzkiego.no tak... bo przecież czas tuż po poronieniu to najlepszy moment na zmiany, rewolucje w życiu, szukanie nowej pracy lub powrót do toksycznego środowowiska pracy...
Zresztą już tu kiedyś były głosy, że jedna pani nie zatrudnia w swojej firmie kobiet z takich powodów. Dopóki będziemy patrzeć na kobiety do menopauzy jak na chodzące macice, które w każdej chwili mogą zajść w ciążę i puścić nas z torbami, dopóty będą dziwne zwolnienia lekarskie i kombinacje. Bo za granicą, którą tak chętnie przywołują panie Grażyny biznesu, pracodawca szanuje swoich pracowników i ich prawa. Kobieta w ciąży chodzi do pracy, bo nikt nie będzie nią pomiatał i orał jak mułem w zaprzęgu. Będzie miała zapewnioną realnie lżejszą pracę i nie będzie z tego powodu obiektem kpin i docinków. Dlatego, moje drogie panie, kobiety za granicą normalnie chodzą do pracy w ciąży. Nie dlatego, że są takie karne i tak im zależy, żeby mieć jakiekolwiek źródło zarobku. Ja rozumiem te lewe zwolnienia, bo w Polsce najczęściej nie ma jak wyegzekwować swoich praw pracowniczych. Nie popieram, ale rozumiem co za tym stoi.
reklama
Pisząc post tutaj nie spodziewałam się takiego ataku i hejtu. Szukałam tylko porady w ciężkiej dla mnie sytuacji. Korzystałam z tego forum w pierwszej ciąży i ani razu nie było sytuacji takiej jak ta. Wręcz przeciwnie. Każda kobieta wspierała drugą w danym temacie. Nie wiem co się zmieniło przez te dwa lata, ale żałuję, że w ogóle coś napisałam. Podważanie tego , czy w ogóle czuje jakąś traumę, lęk i rozpacz po stracie ciąży jest ciosem poniżej pasa. Jak zwykle kobieta kobiecie największym wrogiem. Wierzę, że karma wraca i liczę na to, że wszystkie hejterki spotkają na swojej drodze równie "życzliwych" i "empatycznych" ludzi.
Podobne tematy
Podziel się: