Wrocilam... Jestem mile zaskoczona, troszke balam sie jak mnie przyjmna na IP, ale trafilam na super mily personel, najpierw pol godzinki lezalam pod ktg, ale pomimo tego ze ledwo dowloklam sie tam - mialam silne skurcze po drodze, to ktg nie wykazalo ani jednego

zlosliwosc... potem przyszla przemila pani doktor, zbadala mnie, tak delikatnie ze normalnie bylam w szoku - nie zauwazylam kiedy zbadala mi szyjke ani nawet kiedy wlozyla tam palucha! Niestety pomimo ze szyjka nisko i miekka to rozwarcia brak... Potem zaprosila mnie na usg, z ktorego wyszlo ze mala 3010, lozysko 2/3 stopien, wody w normie, lezy glowka w dol. Pani doktor zapytala mnie czy chce zostac czy isc do domu. Mowie jej ze to chyba bez sensu siedziec juz tutaj skoro nic sie nie dzieje, a ona ze tez tak mysli, ale nie chciala zebym odebrala to ze mnie wygania... Bylam pod wrazeniem uprzejmosci... Kazala sie stawic w poniedzialek i zobaczymy... maz przebakuje zeby mnie tam zostawic, ale dla mnie to glupota! Wole stawiac sie tam nawet przez dwa tygodnie co drugi dzien niz lezec i czekac na niewiadomo co... W domku to zawsze pobiegam... wyjde gdzies... no wlasnie bylismy na zakupach... i ledwo wrocilam, a niedlugo wpadnie siostra!
Myslalam ze wyjde stamtad to bede miec dolka, ale jakos sie staram trzymac! Mowie sobie ze w koncu wyjde, a nie mam wplywu na to kiedy, wiec musze przestac o tym myslec...
Tym bardziej ze maz mi powiedzial ze jego siostra, ktora byla w ciazy stracila swojego dzidziusia, bo serduszko przestalo bic... bal mi sie o tym powiedziec, ale uznal ze i tak sie dowiem jak jutro wpadniemy do jego rodzicow... Szkoda ze powiedzial mi to w markecie... bo oczywiscie natychmiast sie rozplakalam! Ale zaraz potem podziekowalam Bogu ze moja kruszynka niedlugo bedzie cala i zdrowa na swiecie! I wszystkie powinnysmy sie z tego cieszyc! Chyba dlatego tak nie umartwiam sie nad soba ze nic sie nie dzieje... w koncu to nie problem...
Ale sie rozpisalam... jakos mnie naszlo! Kochane trzymam za Was kciuki, zeby sie ruszylo... I czekamy cierpliwie na nasze maluchy. Buziaki milego dnia!
Trzymamy kciuki za Wrocilam... Jestem mile zaskoczona, troszke balam sie jak mnie przyjmna na IP, ale trafilam na super mily personel, najpierw pol godzinki lezalam pod ktg, ale pomimo tego ze ledwo dowloklam sie tam - mialam silne skurcze po drodze, to ktg nie wykazalo ani jednego

zlosliwosc... potem przyszla przemila pani doktor, zbadala mnie, tak delikatnie ze normalnie bylam w szoku - nie zauwazylam kiedy zbadala mi szyjke ani nawet kiedy wlozyla tam palucha! Niestety pomimo ze szyjka nisko i miekka to rozwarcia brak... Potem zaprosila mnie na usg, z ktorego wyszlo ze mala 3010, lozysko 2/3 stopien, wody w normie, lezy glowka w dol. Pani doktor zapytala mnie czy chce zostac czy isc do domu. Mowie jej ze to chyba bez sensu siedziec juz tutaj skoro nic sie nie dzieje, a ona ze tez tak mysli, ale nie chciala zebym odebrala to ze mnie wygania... Bylam pod wrazeniem uprzejmosci... Kazala sie stawic w poniedzialek i zobaczymy... maz przebakuje zeby mnie tam zostawic, ale dla mnie to glupota! Wole stawiac sie tam nawet przez dwa tygodnie co drugi dzien niz lezec i czekac na niewiadomo co... W domku to zawsze pobiegam... wyjde gdzies... no wlasnie bylismy na zakupach... i ledwo wrocilam, a niedlugo wpadnie siostra!
Myslalam ze wyjde stamtad to bede miec dolka, ale jakos sie staram trzymac! Mowie sobie ze w koncu wyjde, a nie mam wplywu na to kiedy, wiec musze przestac o tym myslec...
Tym bardziej ze maz mi powiedzial ze jego siostra, ktora byla w ciazy stracila swojego dzidziusia, bo serduszko przestalo bic... bal mi sie o tym powiedziec, ale uznal ze i tak sie dowiem jak jutro wpadniemy do jego rodzicow... Szkoda ze powiedzial mi to w markecie... bo oczywiscie natychmiast sie rozplakalam! Ale zaraz potem podziekowalam Bogu ze moja kruszynka niedlugo bedzie cala i zdrowa na swiecie! I wszystkie powinnysmy sie z tego cieszyc! Chyba dlatego tak nie umartwiam sie nad soba ze nic sie nie dzieje... w koncu to nie problem...
Ale sie rozpisalam... jakos mnie naszlo! Kochane trzymam za Was kciuki, zeby sie ruszylo... I czekamy cierpliwie na nasze maluchy. Buziaki milego dnia!
Trzymamy kciuki za
vive!
Biedna
Rutkosia uswiadomilam sobie ze ona juz 10 dzien po terminie... od ponad tygodnia w szpitalu