Cześć Dziewczyny...
Dostałam wiadomość od Rutkosi no i nie mogę się nie odezwać, miło że jeszcze mnie pamiętacie
No cóż, po pierwsze, PRZEPRASZAM!
Zdaję sobie sprawę, że to nieładnie dołączyć się do jakiejś społeczności, nawiązać relacje mniej lub bardziej emocjonalne
po czym nagle zniknąć... Przepraszam te z was które poczuły się szczególnie nie fair potraktowane i w ogóle wszystkie was Dziewczyny przepraszam
Witam się z wami ponownie jak również z tymi, których nie zdążyłam jeszcze poznać
Cieszę się, bo widzę tak na pierwszy rzut oka, że grono lutówek jest ostatecznie dość spore
Dwa słowa wyjaśnienia się Wam należą, chyba nawet więcej
:
Po pierwsze końcówka pierwszego trymestru to było jakieś apogeum w moim przypadku. Fizycznie i psychicznie źle się czułam. Nie miałam ochoty jeść, wstawać rano z łóżka, nie mówiąc już o sprzątaniu i takich tam. W związku z tym przestałam też wchodzić na forum, nie chciało mi się czytać, pisać, miałam wrażenie, że gdzie się nie pojawiam, truję atmosferę ;p I tak przestałam się udzielać.
Na szczęście pierwszy trymestr przeszedł w końcu w drugi, dolegliwości zaczęły ustępować, humor się poprawiać, na nowo zainteresowałam się życiem i zaglądnęłam w końcu na forum. Miałam już wtedy około 60 stron do nadrobienia, choć nie pamiętam dokładnie... No i zanim coś napisałam zaczęłam czytać. Dowiedziałam się jednego dnia o odejściu przynajmniej trzech dzieciaczków (bo już teraz nie pamiętam o których wiedziałam już wcześniej, a które były dla mnie świeżym ciosem). Przeraziło mnie to. I zamiast wesprzeć te mamusie, które musiały już pożegnać swoje dzieciaczki, ja po prostu uciekłam... Jest mi wstyd się do tego przyznać, ale taka jest prawda - stchórzyłam. Nie mogłam znaleźć słów, siły w sobie, żadnego wytłumaczenia, czułam tylko strach o swoje dziecko. Zdałam sobie sprawę jakie kruche jest to życie we mnie. Uświadomiłam sobie to właśnie czytając to forum i chyba dlatego przestałam na nie zaglądać. Bo ja już taka jestem, że jak coś mnie stresuje to od tego uciekam. Pomyślałam, że może nikt nie zauważył mojego zniknięcia i że tak będzie lepiej. Teraz wiem, że to było głupie z mojej strony i dziecinne. PRZEPRASZAM!
Uff... To by było na tyle mojej spowiedzi...
Zapalam teraz symboliczne światełka dla aniołków Akuni, Czarnuli i innych Mamuś: [*][*][*] i przepraszam, że dopiero teraz, ale zapewniam Was że moje milczenie nie wynikało z obojętności.
Trochę się rozpisałam, mam nadzieję, że uznacie to za uzasadnione
Prawdopodobnie nie zdołam was nadrobić, ale obiecuję, że w wolnych chwilach się postaram!
U nas wszystko w porządku. Czuję ruchy mojego maleństwa już od dwóch tygodni, coraz wyraźniej i BARDZO mnie to cieszy. Uważam, że to najpiękniejsze z moich dotychczasowych ciążowych przeżyć (tak, tak - lepsze niż usg
. Nie znamy jeszcze płci dziecka, ale niezmiennie towarzyszy nam silne przeczucie chłopca (mam nadzieję że usg 23września rozstrzygnie ostatecznie tę kwestię). Czuję się bardzo dobrze w porównaniu do pierwszych miesięcy choć męczy mnie zgaga i nieprzyjemnie boli rosnący brzuch (może wkleję niedługo jakieś zdjęcie?). Od miesiąca chodzę na pilates dla mam i bardzo sobie chwalę i polecam
Dobrze, to tyle na nowy początek. Przepraszam raz jeszcze za to milczenie, postaram się na nowo wkręcić (jeśli tylko zdecydujecie się dać mi jeszcze jedną szansę) i możliwie dużo Was nadrobić
Pozdrawiam!!!
PS. tak, Rutkosia ma racę, byłam tu jeszcze raz w między czasie. bo prawdę mówiąc to tęskniłam i byłam ciekawa jak tam forum żyje