Szczerze to nie wiem czemu to tak. Nie czuję więzi z dzieckiem, ani nawet tak na prawdę nie czuję, że ono jest. Rodzina w sumie wykazuje zero zainteresowania mną czy tez dzieckiem. Niby proponują zrobienie zakupów, ale jakoś to wszystko takie suche i bardziej ze względu na złamaną rękę niż ciążę... Siedzę w sumie sama w domu (nigdy nie należałam do mocno socjalizujących się żeby nie powiedzieć, że byłam aspołeczna) i jakoś tylko się tak dołuję. Zawsze mogłam sama zrobić zakupy czy coś załatwić, a teraz o wszystko muszę się prosić. Do tego ciągle w mojej głowie siedzi myśl, że na prenatalnych wykryją zespół Downa.