Witam z rana,
nie odzywałam się wczoraj bo miałam wizytę w Krakowie na echo serca płodu a potem miałam wizyte u gina i przyjechałam do domu koło godz 21. Ale o wizytach na innym wątku

Wczoraj to miałam młyn. Rano odwieźliśmy Doti do przedszkola a potem kierunek Kraków. PO drodze odbierałam wyniki, zawoziłam PIT-y. A w US masakra, o 8.30 rano kolejki takie, że stanie do popołudnia gwarantowane

. Miałam też tam pewną przygodę (a propo przepuszczania kobiet w ciąży - pisałyście wczoraj o ustępowaniu miejsca - dobre było z tym pijaczyną

).Otóż weszłam z PIT-ami i stanęłam w kolejce a że byłomi duszno i trochę słabo zapytałam grzecznie czy mogliby mnie przepuścić do złożenia PIT-a, a pewne weredne babsztyle (nie całkiem stare koło 40-50 lat) z tekstem do mnie "My też tu długo stoimyi też nam się spieszy poza tym co to pani da jak panią przepuścimy? Niech pani stoi i czeka".Myślałam że mnie tam trafi

. Ale znalazły się miłe młode panie, które zapytały "Pani w ciąży? To w takim razie proszę przejść do nas,my panią przepuścimy".No i kobieta (młoda chyba koło 30) rozliczała firmę i przepuściłamnie w trakcie składania swoich PITów (miała 3 ogromnie grube teczki z PITami

). Tym sposobem złożyłąm w nerwach pita. Spotkałam się też z koleżanką z pierwszego porodu (leżąłyśmy w szpitalu razem dwa tygodnie a potem na sali poporodowej i tak się zaprzyjaźniłyśmy ze sobą) oddała mi ciuszki bo jej pożyczyłąm no i od poniedziałku zabieram się za pranie ciuszków :-). Po wizycie w US pojechaliśmy do Krakowa. Tam w klinice znów kolejki

. dobrze, że przyjechaliśmy wcześniej (około 10 byliśmy w krakowie a ja miałam echo na 11.40) bo ledwo zdążyłam na 11.40 a i tak weszłam dopiero o godz. 13 na echo. W międzyczasie was podczytywałam ale niestety nie mogę pisać ze swojego tf :-(. POtem wróciliśmy do domu, na szybko obiad zjedliśmy i z powrotem do lekarza na wizytę. miałam na 16 alelekarka miała w szpitalu 2 niezapowiedziane cesarki i zaczęłą przyjmować w domu dopiro po godz 18

znów czekanie

. I tym sposobem byłam o 9 w domu i poszłam tylko się umyć i spać.
Dziś jadę na chwilę do szkoły poinformować, że od wczoraj mam zwolnienie L4 oraz na rozmowę z mamą jednego z moich pacjentów.
Postaram się teraz nadrobić.
1. ciepłota w domu - rozumiem wysoką temeraturę w mieszkaniu (moja ciocia też miała na mieszkaniu średnio 25-28 stopni a nie odczuwało się tego bo wietrzyłą na okrągło bez względu na pogodę) ale trzeba też wietrzyć, a tak jak pisałam z rodziny M wogóle nie wietrzą i przy tak wysokich temperaturach czuć strasznie pleśnią, stęchlizną itp.
2. wstawanie w nocy - ja sypiam w nocy po 2 do 4 godz więc często chodzę po domu, sikać to tak raz, max dwa razy, a pić to zależy od dnia - raz dużo piję w nocy a raz w ogóle.
3. ruchy dziecka - ja teraz podobnie jak większość z was bardziej czuję takie przeciąganie,wiem po wczorajszym usg że dzidzia obrócony jest pupąi pleckami na świat (gin się śmieje że ma wszystkich w pupeczce

i nie pokaże co ma między nogami

), rusza się w zależności od dnia - jest dzień, że mało co się rusza a jest dzień że w ciągu minuty naliczę 15-20 ruchów.
phel świetny kolorek
współczuje problemów z paczkami, dlatego wolę czasem kuriera opłacić a przynajmniej wiem, że mi coś dojdzie
z miesiączki termin porodu mam na 4 kwietnia, natomiast z usg na 20 kwietnia, a cesarkę będę miała prawdopodobnie 10 kwietnia (co wizyta inaczej). Ale dokładnie wiem że dziecko ma 32 tygodnie i 2 dni na dziś
