pola
felidae
wiecie co dziewczyny, mi sie wydaje, że takie hasła typu "nawet najmniejsza ilość alkoholu..." to bardziej chodzi o zmianę świadomości społecznej. Bo jeżeli przez kilkadziesiąt lat położnicy zalecali ciężarnym lampkę wina na rozluźnienie skurczy, to zapewne pojawiło się społeczne przyzwolenia na tego typu zachowania - nie pijaństwo, ale właśnie na tą lampkę do obiadu czy kolacji.... a ta lampka pita nawet co 2 dzień ale przez pół ciąży to już bardzo dużo. Teraz z kolei jest na odwrót - ciężarna może zostać "zlinczowana" za pół kieliszka szampana wypitego na sylwestra (co z założenia jest gestem symbolicznym, jednorazowym i moim zdaniem nieszkodliwym).
Poza tym kwestia szkodliwości może być rozpatrywana na wielu płaszczyznach... jedna nie bierze witamin a źle się odżywia, albo ciążowe ciągotki na niezdrowe żarcie, albo choćby bardzo skromne jedzenie - tak jak u mnie, bo po prostu nie mam apetytu.
Kurcze, teraz jest tak dużo szkodliwych rzeczy, zmutowanego jedzenia, konserwantów, syfiasta woda, zanieczyszczone powietrze i tak naprawdę dziecko musi się do tego przyzwyczaić, bo w takim środowisku będzie żyć.
A ja spakowana tylko z grubsza i tylko ciuchowo... ech... pewnie i tak połowę rzeczy zapomnę. Tak mi się nie chce, że szok
felidae
wiecie co dziewczyny, mi sie wydaje, że takie hasła typu "nawet najmniejsza ilość alkoholu..." to bardziej chodzi o zmianę świadomości społecznej. Bo jeżeli przez kilkadziesiąt lat położnicy zalecali ciężarnym lampkę wina na rozluźnienie skurczy, to zapewne pojawiło się społeczne przyzwolenia na tego typu zachowania - nie pijaństwo, ale właśnie na tą lampkę do obiadu czy kolacji.... a ta lampka pita nawet co 2 dzień ale przez pół ciąży to już bardzo dużo. Teraz z kolei jest na odwrót - ciężarna może zostać "zlinczowana" za pół kieliszka szampana wypitego na sylwestra (co z założenia jest gestem symbolicznym, jednorazowym i moim zdaniem nieszkodliwym).
Poza tym kwestia szkodliwości może być rozpatrywana na wielu płaszczyznach... jedna nie bierze witamin a źle się odżywia, albo ciążowe ciągotki na niezdrowe żarcie, albo choćby bardzo skromne jedzenie - tak jak u mnie, bo po prostu nie mam apetytu.
Kurcze, teraz jest tak dużo szkodliwych rzeczy, zmutowanego jedzenia, konserwantów, syfiasta woda, zanieczyszczone powietrze i tak naprawdę dziecko musi się do tego przyzwyczaić, bo w takim środowisku będzie żyć.

A ja spakowana tylko z grubsza i tylko ciuchowo... ech... pewnie i tak połowę rzeczy zapomnę. Tak mi się nie chce, że szok
