Hej, babeczki!
Melduje, ze wrocilismy - w nocy ze srody na czwartek, na szczescie w pelnym skladzie, wszyscy mamy sie dobrze, lacznie z dzidzia :-) Bylo cudownie, klimat w Turcji i straszne lenistwo wplynely na mnie rewelacyjnie, nie mialam najmniejszych mdlosci ani zadnych dziwnych objawow, czulam sie jak nowonarodzona! Chyba powinnam tam zamieszkac
naprawde, chyba jakies czary, ale po prostu zadnego, nawet chwilowego zlego samopoczucia, slabniecia, mulenia.. bylam niewrazliwa na zapachy, upaly mnie uszczesliwialy, i w ogole wszystko mi sie podobalo ;-) a ledwo wrocilam, nie moge znowu na kawe patrzec, co jakis czas mi sie cofa wszystko, i ta zgaga... no ale moze to psycha dziala, pewnie tak.
Ledwo wrocilismy, a tu zimno, buro... ech! Ale powiem Wam, ze tak naladowalam akumulatory, ze sil mi starczy na cala zime :-)
Wczoraj bylam u gina, nie obylo sie bez nerwow, bo odebralam przed wizyta wyniki badan, co robilam przed wyjazdem. Patrze, a tam toxo w klasie igg pozytywne 3,2, a cytomegalia w igg to samo - az 106! norma do 6... zalamalam sie, wizja usuwania ciazy, itp, itp.. ledwo sie do lekarza dowloklam... a on mnie uspokoil i mowil, ze znaczy to, ze to przeszlam kiedys, ze najwazniejsze, ze w igm nic nie wykazalo. matko jedyna! a przy Filipie i przy Maksie mialam 0! jaki fart, ze przeszlam to po urodzeniu Masia i przed zajsciem w ta ciaze... uff...
No i mialam robione te markery, dzidzia sie tak krecila, tak sie ustawiala, podskakiwala i machala wszystkimi czterema konczynami ;-) (licze, ze nie ma wiecej
w sensie tej dodatkowej miedzy nozkami, hehe) ze lekarz dlugo, dlugo mnie badal, zanim mu sie udalo wszystko pomierzyc :-) Ale wszystko gra, malenstwo ma 6,5 cm, rosnie az milo, widzialam profil, paluszki... dlugie, sliczne :-) a buzka troche do mnie podobna
takze moze dziewczynka...? ciesze sie okrutnie, ze wszystko z nia w porzadku, bo przez to, ze nie mialam objawow w Turcji, troche sie stresowalam. w ogole nie czuje tej ciazy jakos, ani brzuch mi nie rosnie, ani nic; normalnie z Maksiem mialam juz wielki. tylko mam sklonnosc do wzdec naturalna, a teraz w ciazy sie megasnie spotegowalo, wiec nieraz mam brzuch jak w 6 miesiacu! szok. pokaze Wam zdjecia, normalnie nie do wiary. jak mnie dopadnie takie wzdecie, to ledwo chodze.
No i niestety, dopadla mnie tez szara rzeczywistosc, mianowicie pisanie pracy licencjackiej. Od wczoraj siedze w bibliotece, tzn teraz sie wybieram ;-) i rzezbie. Mam do wtorku zlozyc co najmniej 25 stron, to jest moj deadline; ale kochany moj promotor powiedzial, ze sie pod tym slepo podpisze jak pod brudnopisem, a to znaczy, ze bede miala jeszcze kilka dni na dopracowanie tegoz. Obrona jakos 14-15.10 juz.
I niestety znaczy to, ze jeszcze przez jakis tydzien bede nieaktywna na forum... ale radzicie tu sobie swietnie :-) Mam tylko nadzieje, ze mnie nie zapomnialyscie :-)
nati - doczytalam o Twojej drugiej kruszynce... przykro mi strasznie!.. ale pomysl... teraz bedzie zyla w swoim braciszku lub siostrzyczce :-) bedziesz patrzyla na jednego... a jakby na dwoch :-) buziaki, dzielna mamusiu!
nic wiecej nie doczytalam, przepraszam Was wszystkie... bede wpadac moze co jakis czas, ale nadrobic nie zdolam... buziam za to kazda z osobna!
A moze ktoras mi stresci w kilku slowach, co sie dzialo? :-) Pliiiiiiiiiiiiiiiiiiiiz :-) Naprawde sie za Wami stesknilam, fajne wy kwietnioweczki moje!