Cześć dziewczyny,
jestem tu pierwszy raz, trafiłam do Was szukając pocieszenia i nadziei.
W grudniu podchodziłam po raz pierwszy do ivf, transfer w drugim dniu udany do 12 tygodnia szczęście niesamowite, ciąża rozwijała sie prawidłowo, ja czułam sie światnie, żadnych nudności tylko senność i zwiększone łaknienie. W 13 tygodniu serce naszego mauszka przestało bić, w karcie szpitalnej - martwa ciąża.
Wróciłam szybko do pracy z mśslą że w najbliższym czasie rozmrozimy nasze 2 zarodki jak najszybciej się da. Okazało sie jednak że nie przetrwały rozmrożenia, w związku z czym szybka decyzja ponowna symulacja.
W piątek miałam punkcję - pobrano 14, zapłodniło się 6 z nich, dzisiaj są już tylko 2 zarodki, które na dodatek powoli sie rozwijają w związku z czym nie było mozliwe przeprowadzenia badania preimplantacyjnego, jak dotrwają do środy to bedziemy musieli podjąć decyzję co do transferu.
Nie wiem co robić, nie mam siły przechodzić drugi raz przez to co przeszłam w lutym, lekarka twierdzi że to że wolniej sie rozwijają nie oznacza że są wadliwe, ale ryzyko jest. Czy któraś z Was miała podobne doświadczenia? Dzisiaj jestem naprawdę załamana tracę już nadzieję.
pozdrawiam i serdecznie gratuluję szczęśliwym przyszłym mamom
![Happy :happy: :happy:](https://www.babyboom.pl/forum/styles/default/xenforo/smilies/square/happy.gif)