My na pierwszej wizycie usłyszeliśmy, że dawcą tylko wchodzi w grę bo mieliśmy tak kiepskie wyniki nasienia. Zgodziliśmy się, jak na maila dostałam fenotyp dawcy ryczalam dwa dni pod rząd... Pamiętam to jak dziś... Mąż wychodzil do pracy a ja ryczalam od 7 do 18. Jak wracał byłam spcuhnieta i wycieńczona od ryku, siedziałam na forum i czytałam aż dostałam opierdziel od dziewczyn, żeby spróbować z nasienia męża i się nie poddawać. Na następny dzień zamówiłam mu witaminy... Brał jakiś miesiąc, wyniki troszkę się poprawiły ale nie było szału. Zmieniliśmy decyzję na następnej wizycie, że robimy z nasienia męża, że chcemy spróbować. I tak powstało 7 blastek super jakości a jedna 6.1.1 jest u mnie już 19 tydzień w brzuchu. Nie poddawajcie sie, pokaż mężowi ten post i idźcie razem