Ja zarodkow nie badałam i pierwszy transfer dal mi córeczkę, mialam podane 2 zarodki 3 dniowe i został 1 ze mną. Teraz z tej samej procedury mialam 2 criotransfery i lipa i teraz mialam podane blastki.Czytam ze większość z was badała zarodki . A czy któraś z was tego nie robiła i zaszła w zdrową ciąże ?
reklama
@Marzycielka7 wiesz tylko ja mam 35 lat i po prostu tzw "parcie na szkło".
Jestem już na takim etapie, że stronię od towarzystwa które ma małe dzieci albo jest w wieku że niedługo może mieć oraz wychodzę na spacery w porach wieczornych żeby nie widzieć szczęśliwych rodzin... A Ty ile miałaś lat jak zrobiłaś przerwę? Udało się przez ten czas znaleźć prawdopodobne przyczyny niepowodzeń?
Jestem już na takim etapie, że stronię od towarzystwa które ma małe dzieci albo jest w wieku że niedługo może mieć oraz wychodzę na spacery w porach wieczornych żeby nie widzieć szczęśliwych rodzin... A Ty ile miałaś lat jak zrobiłaś przerwę? Udało się przez ten czas znaleźć prawdopodobne przyczyny niepowodzeń?
Wiesz myślę że na to nie ma reguły. Ja badałam na 5 sztuk 4 ok. Co ciekawe morfologię wszystkie miały super nawet ten wadliwy...Czytam ze większość z was badała zarodki . A czy któraś z was tego nie robiła i zaszła w zdrową ciąże ?
Musisz to sama przemyśleć. Każdy ma inny problem. To jak z każdym innym badaniem 50/50, że wina akurat leży tu
Paulina_1408
Aktywna w BB
- Dołączył(a)
- 9 Kwiecień 2019
- Postów
- 96
Ja nie robiłam A mam już synka zdrowi silny chłopak. Tylko staramy się o drugie i nie bardzo już lekarz wie co się dzieje że tyle niepowodzeńCzytam ze większość z was badała zarodki . A czy któraś z was tego nie robiła i zaszła w zdrową ciąże ?
U mnie w klinice tez lekarz mowil ze jak chce to możemy zacząć druga procedurę mimo, ze został mi jeden do zabrania. wspomniał jednak, ze co do zasady to powinno, sie wykorzystać wszystkie zarodki przed rozpoczęciem kolejnej proceduryZależy jaka klinika ...ponieważ My też mamy jeden zarodek 4.2.3 lekarz kazał nam zrobić nowa procedurę
Ten zarodek jest mniej pewny jeśli chodzi o implantacje
Więc w mojej klinice nie szkodzi że zarodki zostają z poprzedniej procedury
A można zacząć nowa
JestemMama!
Fanka BB :)
- Dołączył(a)
- 23 Luty 2020
- Postów
- 5 270
Dawno nie pisałam ale muszę się z wami podzielić... Od roku byłam podporządkowana cały czas leczeniu.... Ciągle wizyty, leki przemyślenia czy będzie dużo zarodkow, czy się uda... Moje myśli ciągle krążyły wokół tego. Życie prywatne zeszło na dalszy plan. Bo przecież najważniejsze jest dziecko. To czy się uda, czy będzie dużo zarodkow czy będę miała fundusze i siłę na dalszą walkę.... Od prawie 6 lat cierpiałam na bezsenność... Potrafiłam spać po 3-4 godziny dziennie, chodź zdążały się dni że w ciągu doby nawet na moment nie zasnęłam i funkcjonowałam. Od śmierci mojej drugiej babci, a dokładnie po miesiącu od jej śmierci jak powoedzialam o leczeniu mojemu wujkowi i jego przyszłej żonie, a może po prostu po terapii bezsenność przestała mnie męczyć... Zaczelam żyć w miarę normalnie chodź moje życie dalej było podporządkowane bardzo in vitro.... W marcu zmarła mi ciocia, tydzień później wujek na corone... Moje życie raptownie przewróciło się do góry nogami... Ból po ich stracie był wielki... Ale też zdążył się cud... Po wielu latach odzyskałam kontakt z moim Tata chodź od małych lat mieszkamy oddzielnie, mimo tego jak wielka krzywdę wyzadzil mi w dzieciństwie kocham go bardzo gdyż dał mi życie, gdyby nie on nie było by mnie na świecie... Zawsze ten ból trzymałam głęboko w sercu... Serce mi krwawiło gdy widziałam jak moja siostra ma z nim kontakt. Jak do niej dzwoni, jak się widują itp. Chodź jestem jako jedyna z calego rodzeństwa podobna do niego nasz kontakt był zerowy.... Ten ból trzymałam głęboko w sercu. Nikomu o nim nie mówiłam. Dusiłam to w sobie... Od pewnego momentu nasz kontakt się rozluźnił. Zaczęły się telefonu od niego, zaczol interesować się tym jak się czuje itp. (jako ostatni dowiedział się że straciłam dziecko, najważniejsza istotę dla mnie, moje największe marzenie) jak mu to powiedziałam to płakał razem zemna, wiem że były to szczere łzy i przeżył to tak samo mocno jak ja ... A może i mocniej gdyż też stracił pierwsze dziecko... (tak miała bym jeszcse więcej rodzeństwa lecz los chciał inaczej i mój braciszek żył tylko kilka miesięcy po narodzinach. Zmarł na ciężka chorobę ) dziś mogę powiedzieć że w końcu odzyskałam Mojego tatę.... Telefony są częste, długo rozmawiamy ze sobą. Nie mogę powiedzieć że wybaczyłam mu to co było ale staram się o tym nie myśleć. Staram się żyć i myśleć o tym co jest teraz i co będzie jutro, za tydzień czy za rok... (owszem nie powiedziałam mu o leczeniu in vitro... Dla mnie to za wcześnie dopiero odzyskujemy kontakt) ale dziś po wielu latach, a może i pierwszy raz w życiu usłyszałam on niego że mnie bardzo kocha. Ze jestem dla niego ważna. Rozmawialiśmy i płakaliśmy obydwoje... Życie nie potoczyło się tak jak byśmy tego chcelieli ale cieszę się jak wariatka, że być może odzyskałam tatę... Moze to też było blokada w mojej głowie że mój mąż mnie zostawi jak maleństwo się urodzi, wiem że tego by nie zrobił ale podświadomość potrafi platac nam figle... Moze to był ostatni krok do tego aby marzenie o dziecku się spelnilo... Nie wiem, mam nadzieję że dowiem się tego po najbliższym transferze... Ale moje serce się raduje, że Tato w końcu zaczol do mnie dzwonić, że się z nim widuje... Mimo mojego wieku bardzo mi go brakowało.... Zawsze mimo wszystko marzyłam aby był jego cząstka... Aby był przy mnie. Mimo wszystko, mimo tego co zrobił..
Mimo tego że w dzieciństwie mialam straszna biedę... W dużej mierze przez niego.... Ale to już było i tego zmienić nie mogę, ale mogę zmienić przyszłość i sprawic aby był jej częścią. Musiałam się z wami tym podzielić jeśli kogoś uraził mój post to przepraszam... Ale dla mnie to jest forum nie tylko do in vitro ( nie możemy żyć tylko leczeniem) dla mnie z biegiem czasu stalyscie się bardzo bliskie, przezywam każda porażkę wasza tak samo mocno jak dziewczyna którą ja spotkała, i cieszę się tak samo z pozytywnej bety, czy serduszka jak przyszła mama. A i z pojawienia się maleństwa na świecie cieszę się jak by to ktoś z moich najbliższych urodził... Na ta chwile mogę powiedzieć otwarcie że mam 3 rodziny... Pierwsza jest mój mąż, druga moi bliscy a trzecią jesteście Wy
Mimo tego że w dzieciństwie mialam straszna biedę... W dużej mierze przez niego.... Ale to już było i tego zmienić nie mogę, ale mogę zmienić przyszłość i sprawic aby był jej częścią. Musiałam się z wami tym podzielić jeśli kogoś uraził mój post to przepraszam... Ale dla mnie to jest forum nie tylko do in vitro ( nie możemy żyć tylko leczeniem) dla mnie z biegiem czasu stalyscie się bardzo bliskie, przezywam każda porażkę wasza tak samo mocno jak dziewczyna którą ja spotkała, i cieszę się tak samo z pozytywnej bety, czy serduszka jak przyszła mama. A i z pojawienia się maleństwa na świecie cieszę się jak by to ktoś z moich najbliższych urodził... Na ta chwile mogę powiedzieć otwarcie że mam 3 rodziny... Pierwsza jest mój mąż, druga moi bliscy a trzecią jesteście Wy
Ostatnia edycja:
- Dołączył(a)
- 16 Sierpień 2014
- Postów
- 9 244
Ja nie badałam i mam zdrowego syna. Zastanawiałam się ostatnio czy nie zbadać, ale lekarz odradzał , bo niby nie mamy wskazań. I teraz czekam na dwie dziewczynki tez zdrowe tyle o ile nie kłamią badania genetyczne z krwi :-)Czytam ze większość z was badała zarodki . A czy któraś z was tego nie robiła i zaszła w zdrową ciąże ?
- Dołączył(a)
- 16 Sierpień 2014
- Postów
- 9 244
Ja miałam trzy transfery jak miałam z 30l. I trzeci zakończył się urodzeniem. Tez po drodze biochemiczna. Czasem konfiguracje są różne- transfery nieudane a potem same udane jak człowiek wraca po te zarodki. U nas było inaczej.. Zamiast nadać zarodki miech zrobią histeroskopie itp. A w której dobie masz podawane te zarodki? To blastocysty? O jakiej morfologii?Ja miałam 7 zarodków i jedna ciąża donoszona i jedna biochemiczna. Teraz mam niecałe 31 lat A zaczynałam tą przygodę jak miałam 28
Paulina_1408
Aktywna w BB
- Dołączył(a)
- 9 Kwiecień 2019
- Postów
- 96
Miałam 3 histeroskopie macica idealna po pierwszej histero ciążą i synek A po drugiej biochemiczna a po trzeciej nic. Każdy był w 5 dobie, ostatni był 6 dniowy ale traktowany jako 5. Jejku wstyd mi ale nie pamiętam o jakiej morfologii wiem że dwa albo 3 piętrze to ponoć były najlepszej "klasy" w ogóle ochy i achy nad zarodkami i widzę że mój lekarz też jest w szoku że nasza historia tak się potoczyła bo on chyba był pewny że jesteśmy urodzonymi zwycięzcami żartuje ale co mi pozostaje. Nasz przypadek nie jest taki codziennyJa miałam trzy transfery jak miałam z 30l. I trzeci zakończył się urodzeniem. Tez po drodze biochemiczna. Czasem konfiguracje są różne- transfery nieudane a potem same udane jak człowiek wraca po te zarodki. U nas było inaczej.. Zamiast nadać zarodki miech zrobią histeroskopie itp. A w której dobie masz podawane te zarodki? To blastocysty? O jakiej morfologii?
reklama
JestemMama!
Fanka BB :)
- Dołączył(a)
- 23 Luty 2020
- Postów
- 5 270
Kochana ja robiłam Pink najczulszy w 9dpt i mi wyszła naprawdę bardzo mega słaba kreska przy becie 136. Tak że nie skreślała bym jeszcze. Tak naprawdę beta prawdę Ci powieEch no niestety ja robiłamdziś właśnie PINK super czuły
Podziel się: