Jak tak czytam te Wasze "przygody" apropo in vitro to szczerze się obawiam. Jak ja mam to przechodzić to cholera mnie trafi... niż się uda.
Myślicie że jak lekarz jest od 8 na urlopie do końca miesiąca a ja zajrze do niego 7 to będzie w stanie coś mi pomóc/zrobić (1 wizyta do in vitro). Bo już nie wiem czy to przekładać czy nie... :/
No to mało sympatyczne informacje.
Mam nadzieje, że się okaże, ze wszystko jest dobrze i będzie niezła armia komóreczek do zapłodnienia!
Przykro mi, że negatyw
Laparoskopie się robi po okresie i przed owu. Ja się dostałam odrazu w 1 cyklu. 1 dzień w szpitalu, sam zabieg dość szybki - nawet jak masz tą diagnostyczną.
Ja dochodziłam do siebie w ciągu kilku dni po. Myślałam, że będzie gorzej.
Ale hodowla ja Cie kręce...
Oby dalej takie wieści